Legia Warszawa zremisowała z Dinamo Zagrzeb w pierwszym meczu III rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. Spotkanie z udziałem Wojskowych na Stadion Maksimir zakończyło się rezultatem 1:1. Rewanż już w najbliższy wtorek na obiekcie przy Łazienkowskiej.
Legia Warszawa przystępowała do starcia z mistrzami Chorwacji, nie mając nic do stracenia. Wojskowi cel minimum na europejskie puchary już osiągnęli, mając zapewnione występy minimum w fazie grupowej Ligi Konferencji. Niemniej drużyna Czesława Michniewicza nie zamierzała tanio sprzedać skóry w stolicy Chorwacji. Tym bardziej że Dinamo było faworytem trochę na wyrost, co w rozmowie z Goal.pl stwierdził Sylwester Czereszewski.
Do przerwy bez fajerwerków
W pierwszych trzech kwadransach rywalizacji gra obu drużyn mogła się podobać. Aczkolwiek nie było to starcie, po którym można by składać fanfary zawodnikom obu ekip. Wojskowi jednak dobrze prezentowali się w defensywie, nie licząc pierwszych fragmentów meczu. Ponadto Mahir Emreli był bliski zdobycia bramki. Azer po raz pierwszy stanął przed szansą strzelenia gola w 18. minucie, ale na jego przeszkodzie stanął golkiper rywali.
Tymczasem w 23. minucie przynajmniej na chwilę zawiedzeni mogli być kibice mistrzów Polski. Było to następstwem tego, że do siatki trafił Luka Ivanusec. Bruno Petković popisał się w tej sytuacji mocnym strzałem, po którym Artur Boruc nie dał się pokonać. Odbił piłkę w bok i dopadł do niej 22-latek, ale na szczęście dla kibiców Legii był na pozycji spalonej i jego trafienie nie zostało uznane.
Muci znów to zrobił
W drugiej części spotkania byliśmy świadkami żywszej gry z obu stron. Na pierwszego gola trzeba było natomiast czekać do 60 minuty. Do kapitulacji został zmuszony golkiper legionistów, który nie miał szans na udaną interwencję po uderzeniu Bruno Petkovicia. Reprezentant Chorwacji popisał się celnym strzałem głową i mieliśmy na stadionie w Zagrzebiu wynik 1:0 dla gospodarzy.
Legia jednak walczyła i się nie poddała. Efekt takiej postawy przyszedł w 82. minucie, gdy kapitalnym strzałem sprzed pola karnego popisał się Ernest Muci. Albańczyk zaliczył jednocześnie drugie trafienie w ciągu dwóch tygodni, bo zdobył też bramkę w starciu z Wisłą Płock. Do końca zawodów wynik już się nie zmienił. Chociaż Dinamo dążyło do strzelenia gola na wagę wygranej.
Komentarze