Rosja otrzymała aż siedem meczów nadchodzącego turnieju Euro 2020. W Sankt Petersburgu dwukrotnie zagra reprezentacja Polski. Wybudowany za miliard euro stadion Zenitu jest rosyjską dumą. Miasto znad zatoki Fińskiej chce uchodzić za nowoczesne i nie lubi, gdy na wierzch wypływają niewygodne fakty o lokalnych kibicach.
- W Sankt Petersburgu zostanie rozegranych siedem meczów Euro 2020.
- Dwukrotnie zagra tam reprezentacja Polski. 14 czerwca ze Słowacją i 23 czerwca ze Szwecją
- Sankt Petersburg i tamtejszy klub, Zenit, mają problem z rasizmem swoich kibiców.
Zmienne były słowa, jakie wypowiedział przeszło dekadę temu ówczesny trener Zenitu, Dick Advocaat. – Byłbym zadowolony mogąc sprowadzić do klubu każdego zawodnika, ale wiem, że nasi fani nie lubią czarnoskórych graczy – powiedział. Holender miał odbić się od ściany, gdy rozmawiał o potencjalnych transferach z działami. Ci zasugerowali mu, że trudno będzie o sprowadzenie piłkarzy, którzy nie są biali. Do całego zdarzenia doszło kilka miesięcy przed tym, nim Zenit awansował w 2008 roku do finału Pucharu UEFA.
Wszyscy, byle nie czarni
Przez kolejne osiem lat trwała budowa nowoczesnego Kriestowskij Stadion w Sankt Petersburgu. 67-tysięczny obiekt miał kosztować Rosjan aż miliard euro. To tam rozgrywano kluczowe mecze mundialu 2018, na czele z półfinałem i meczem o 3. miejsce. Teraz, przy okazji Euro 2020 zagra tam dwukrotnie reprezentacja Polski – 14 czerwca ze Słowacją i dziewięć dni później przeciwko Szwedom. Rosjanie i sam Władimir Putin byli niezwykle dumni, gdy z powodu pandemii koronawirusa Sankt Petersburg otrzymał organizację dodatkowych meczów nadchodzącej imprezy.
Lokalny klub, który rozgrywa mecze na wspomnianym stadionie, ma jednak ciemną kartę związaną z kibicami. O całej sprawie głośno było w 2012 roku. Największe stowarzyszenie kibiców, Landscrona, wystosowało list do działaczy Zenitu. ”Nie jesteśmy rasistami, jednak brak czarnych piłkarzy jest dla nas ważnym elementem tradycji klubu. Pozwoliłoby to przywrócić tożsamość narodową, która jest symbolem Petersburga. Domagamy się piłkarzy tylko z bratnich narodów słowiańskich, jak Ukraina i Białoruś, a także państw bałtyckich i skandynawskich. Łączy nas podobna mentalność, kultura i historia” – napisali w oświadczeniu.
Nie wszystkim kibicom podobało się bowiem to, że klub zatrudniał takich graczy jak Hulk czy Axel Witsel. Na nikogo nie zareagowali jednak tak źle, jak na Malcoma, który trafił Sankt Petersburga w 2019 roku. W czasie pierwszego meczu tego zawodnika fani wywiesili ironiczny transparent na trybunach: “Dziękujemy władzom za wiarę w tradycję” – napisali. Po rozpoczęciu spotkania przez kilkanaście minut skandowali rasistowskie hasła przeciwko Malcomowi, który przyszedł z FC Barcelony. Najgorsze okrzyki – jak zaznaczyli zachodni dziennikarze – słychać było w przerwie zawodów.
Zenit udaje, że problemu nie ma
Działacze Zenitu zwykle nie odnosili się do podobnych wydarzeń, ale tym razem nie mieli wyjścia. O sprawie informowały bowiem światowe media, od brytyjskiej BBC po hiszpański AS. “Zdajemy sobie sprawę, że niewielka grupa kibiców wywiesiła transparent, ale dziennikarze błędnie przedstawili znaczenie tego baneru. Wyciągnięto nieprawidłowe wnioski, które nie mają w rzeczywistości miejsca” – można było przeczytać w oświadczeniu.
Zenit wyraźnie bagatelizował całe zdarzenie. Pojawiły się też typowe dla negatywnych zjawisk w Rosji słowa o “dezinformacji w zachodnich mediach”. Działacze zaznaczyli też, że od dawna ściągają do klubu najlepszych zawodników z całego świata niezależnie od ich pochodzenia, koloru skóry czy narodowości. Faktem jest jednak, że czarnoskórych graczy było tam w ciągu dekady mniej niż pięciu.
Mimo tak negatywnego przyjęcia ze strony fanów Malcom został w klubie. Później zachodnie media nie nagłaśniały już więcej przypadków rasizmu na boisku Zenitu. Rosyjski futbol nadal ma jednak problem z rasizmem o czym przekonać można się też na innych stadionach. W czerwcu 2020 roku Malcoma wygwizdano na murawie CSKA Moskwa. Część fanów wydawała z siebie małpie odgłosy, gdy gracz ten był przy piłce. Rosyjska federacja dostrzegła całe zdarzenie, a klub z Moskwy musiał zapłacić karę w wysokości stu tysięcy rubli.
W dużych, zachodnich miastach Rosji, takich jak Sankt Petersburg, rasizm jest i tak mniej odczuwalny niż na prowincji. W wywiadzie dla BBC mówiła o tym Isabel Kastilio, która przyjechała do tego miasta na studia. – Urodziłam się w Jużno-Sachalińsku na dalekim wschodzie Rosji. Mimo że poszłam do jednej z lepszych szkół w mieście, zawsze patrzono na mnie inaczej z powodu koloru skóry. Gdy przeniosłam się do Sankt Petersburga wydawało mi się, że trafiłam do nowoczesnego, rozwiniętego miasta. Rzeczywiściem czułam się lepiej. Ale niestety gdy znalazłam pracę i szukałam mieszkania na wynajem, ponownie poczułam rasizm – tłumaczyła w wywiadzie z BBC. – Widząc mnie i słysząc moje nazwisko ludzie kręcili nosem. Nie wierzyli, że będę regularnie płacić. Nawet wśród znajomych zdarzają się żarty i docinki o moim kolorze skóry. Zwykle to ignoruję lub dołączam się do przekomarzania, ale to męczące – dodała.
Uczcili pamięć zbrodniarza
Od gwizdów pod adresem Malcoma miną niebawem dwa lata, a piłkarz ten występuje nadal w tym klubie. Sam gracz przekonywał w wywiadzie, że wbrew pozorom czuje się w Sankt Petersburgu naprawdę dobrze. – To, co usłyszałem w czasie mojego debiutu zmotywowało mnie jeszcze bardziej. Prawda jest taka, że spotykam się praktycznie z samymi dobrymi reakcjami na moją osobę. W Zenicie czuję, że mnie wspierają. Myślę poza tym, że fani doceniają moje starania na boisku. Jestem typem sportowca, który przeciwności losu traktuje jako szansę. Skupiam się na swoich celach – tłumaczył w wywiadzie dla Goal.com.
Sami ultrasi Zenitu związani ze stowarzyszeniem Landscrona określają się mianem ideowych prawicowców. Niemały skandal wywołał banner, jaki wywiesili przy okazji meczu z 2017 roku. Napisali wówczas: “Ratko Mladić, serbski bohater”. Problem w tym, że chodzi o generała, ktrómu udowodniono zbrodnie wojenne na Bałkanach. Ostatecznie skazano go na dożywocie za udział w największym ludobójstwie od czasów II Wojny Światowej. Mladicia gloryfikują grupy rasistowskie i skrajnie prawicowi kibice w Europie. Zenit został ukarany za wspomniany transparent przez UEFA i musiał zapłacić 10 tysięcy euro.
Najdroższy stadion w historii Rosji
Kriestowskij Stadion jest najdroższym obiektem sportowym jaki kiedykolwiek powstał w Rosji. Jego znakiem rozpoznawczym są pylony podtrzymujące dach. Osiem ostrych igieł zagiętych do wewnątrz okrągłej bryły wznosi się na wysokość aż 110 metrów, górując nad okolicą. Stadion, podobnie jak ten w Warszawie, posiada ruchomy dach, a także… wysuwaną na zewnątrz płytę z boiskiem.
Na ten moment nie wiadomo jeszcze ilu kibiców zasiądzie na trybunach podczas Euro 2020 w Sankt Petersburgu. Na stronie UEFA można przeczytać, że Rosjanie zapełnią obiekt w połowie. Wiceburmistrz miasta, Boris Piotrowski liczy natomiast na to, że na stadion wypełni się w 75 procentach. Wszystko zależy jednak od poziomu obostrzeń związanych z koronawirusem. Rosjanie liczą w każdym razie na przyjazd wielu kibiców z zagranicy, na czele z Polakami i Słowakami. Z tego też względu zdecydowano się na ułatwienia prawne. Fani, by wjechać na teren Rosji, nie będą potrzebowali w czerwcu wizy. Według wstępnych szacunków w Sankt Petersburgu pojawi się co najmniej kilkanaście tysięcy turystów znad Wisły.
Czytaj także: Euro 2020: Polacy zagrają w Sewilli i Sankt Petersburgu!
Komentarze