Różne czynniki sprawiły, że stopniała wielka przewaga Atletico nad resztą stawki w La Lidze. Jeżeli w środę Los Colchoneros odpadną z Chelsea, pozostanie im walczyć o uniknięcie kompromitacji.
Atletico do niedawna – pewność, skuteczność, wyrachowanie
Ze względu na to, że wszystkie zespoły występujące w poprzednim sezonie w europejskich pucharach w różnym tempie nadrabiały zaległości z pierwszych kolejek, trudno ustalić jeden punkt graniczny. Jednakże, po pierwszych 19 seriach gier, czyli na półmetku sezonu, Atletico zdołało uzbierać niesamowity dorobek 48 punktów. Tylko dwa zespoły w historii ligi, czyli Real Madryt Jose Mourinho oraz FC Barcelona śp. Tito Vilanovy, sięgnęły po mistrzostwo z rekordowym dorobkiem okrągłych stu oczek. Na półmetku obecnej kampanii podopieczni Diego Simeone byli zatem bliscy ideału, przynajmniej pod kątem punktowania.
Mieli spokojną przewagę nad rywalami zza miedzy (osiem oczek) i nad Dumą Katalonii (jedenaście). Stracili zaledwie dziewięć bramek, rywalom aplikując 36. Co ważne, w tamtym momencie kampanii tylko Barcelona zdobyła więcej goli, tracąc ich niemal dwukrotnie więcej. Diego Simeone odnalazł na nowo Marcosa Llorente, odrestaurował Thomasa Lemara czy Koke, a pod bramką rywali szalał niesłychanie skuteczny Luis Suarez.
Wszystko to działo się pod koniec stycznia. Gdzie wówczas była Chelsea?
Po 19 kolejkach podopieczni Franka Lamparda zajmowali dziewiątą lokatę w Premier League ze stratą pięciu punktów do czwartego Liverpoolu. W zespole panował chaos i nie sposób było przewidzieć, w jaki sposób The Blues podejdą do następnego spotkania. By nie być gołosłownym, we wspomnianej, 19. serii gier, do końca męczyli się z walczącym o utrzymanie Fulham, mimo że londyńczycy przez ponad połowę spotkania grali w osłabieniu. Ostatecznie gola na wagę trzech punktów zdobył Mason Mount.
Sytuacja była dość klarowna. Owszem, Real i Barcelona mają swoje problemy, ale Atletico będzie godnie reprezentować Hiszpanię w Europie. Wówczas przyszedł jednak kryzys Los Colchoneros, a do The Blues przyszedł… Thomas Tuchel.
Atletico dziś – problemy w obronie, problemy w ataku, problemy mentalne
Po 27 kolejkach przewaga nad Dumą Katalonii stopniała do zaledwie czterech oczek. Zaś w ciągu rozegranych od półmetka rozgrywek ośmiu spotkań, Los Colchoneros stracili tyle samo bramek, co w ciągu pierwszej połowy sezonu. We wspomnianych ośmiu meczach, podopieczni Simeone wygrali zaledwie trzykrotnie. Zremisowali z Getafe, Realem Madryt i Celtą Vigo, a w “dwumeczu” przeciwko Levante sięgnęli po zaledwie jeden punkt. Co ważne, w większości były to rezultaty zasłużone. Powiem więcej, nawet zwycięstwo nad Villarrealem było wymęczone i to Żółta Łódź Podwodna miała znacznie więcej klarownych okazji. Najlepszym spotkaniem Roijiblancos w trakcie tej serii były derby stolicy. Atletico pokazało w pierwszej połowie, że nadal jest wielkie, ale po zmianie stron opadło z sił, co pozwoliło, słabemu tego dnia, Realowi, wyszarpać remis.
Do Jana Oblaka nie można mieć pretensji, bo Słoweniec nie schodzi poniżej najwyższego poziomu. Mimo tego madrytczycy tracą znacznie więcej goli. Po części winić można za to kontuzje i fakt, że w zespole pojawiały się regularnie nowe przypadki zachorowań na koronawirusa. Przez absencje w składzie regularnie brakowało filarów pierwszej połowy sezonu, jak Mario Hermoso czy Thomasa Lemara. Ponadto zawieszony za niejasne praktyki bukmacherskie był też najlepszy prawy obrońca obecnej kampanii La Ligi, Kieran Trippier. Dziś Atletico można zranić znacznie łatwiej niż kilka miesięcy temu. Łącząc to z wyraźnym przemęczeniem Luisa Suareza – a także jego niechlubną serią w meczach wyjazdowych Ligi Mistrzów – a także obniżką formy Thomasa Lemara czy Joao Felixa, trudno oprzeć się wrażeniu, że środowy mecz z The Blues może być niezwykle ciężki.
Thomas Tuchel wprowadził do Londynu normalność. Jak przyznają piłkarze, każdy wie, co ma robić na boisku. Najważniejsze są podstawy, dlatego też Niemiec unormował grę w defensywie. Efekt? W dziesięciu kolejkach pod wodzą byłego trenera PSG, Chelsea straciła zaledwie dwa gole! W trakcie tej serii The Blues pokonali Liverpool (1:0), Everton (2:0) czy Tottenham (1:0), a także zremisowali bezbramkowo z Manchesterem United.
Wygrali też wyjazdowe starcie 1/8 finału Ligi Mistrzów po pięknym trafieniu Oliviera Giroud.
Miał być historyczny sezon, może być zawód dekady
Atletico miało w tym sezonie wszystko, by spokojnie sięgnąć po mistrzostwo Hiszpanii i zameldować się – co najmniej – w półfinale Ligi Mistrzów. Gdy wszystkie drużyny, od Liverpoolu, przez Barcelonę i Real, aż po Bayern, przechodziły kryzysy, Los Colchoneros imponowali regularnością.
Od stycznia w dobrze naoliwioną maszynę ktoś nasypał tonę piachu. Madrytczycy odpadli z trzecioligowcem z Pucharu Króla, stracili spokojną przewagę nad Blaugraną i Królewskimi, przegrali też pierwsze spotkanie z Chelsea.
Dla Atletico dzisiejszy mecz jest o być albo nie być. Jeżeli odrobią straty przeciwko The Blues, wciąż mają realną szansę na walkę o dwa główne trofea. Jednakże, jeśli dziś maszyna Tuchela zatrzyma nękanych problemami podopiecznych Simeone, obawiam się, że odbije się to też na lidze. A niegrająca już w Europie Barcelona, tylko czeka na kolejne potknięcia lidera.
Spotkanie pomiędzy Chelsea i Atletico rozpocznie się o godzinie 21.00. Sprawdź naszą zapowiedź tego spotkania.
18+ | Graj odpowiedzialnie! | Obowiązuje regulamin
Komentarze