Top 15, ale co dalej? “Legia próbuje obalić tę teorię, ale idzie jej średnio”

Ranking krajowy UEFA i jego śledzenie właściwie dobiegło końca - przynajmniej na jakiś czas. Wciąż jest szansa na 14. miejsce, ale główny cel został osiągnięty. Chociaż pojawia się pytanie - co tak naprawdę jest celem? O tym w "Przemowie".

Legia - Molde
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Legia - Molde
  • To jest ostatni raz na jakiś dłuższy czas, jak będę mówił o rankingu
  • Właściwie ten odcinek też nie będzie stricte o rankingu, a bardziej o tym, co dalej i czego się dowiedzieliśmy o naszej lidze
  • Co zyskujemy? Przede wszystkim inną pozycję negocjacyjną z piłkarzami wyższej klasy

Ranking krajowy UEFA – co dalej?

Nie zbudujemy w Polsce mocniejszej ligi bez kompetentnych osób. Taka Legia od lat próbuje obalić tę teorię i wychodzi jej to średnio – powiedziałbym, że awans do ćwierćfinału Ligi Konferencji jest raczej pomimo działań w gabinetach, a nie dzięki nim, abstrahując od tego, że nie jest przypadkiem czwarty sezon bez mistrzostwa. I to jest moja największa obawa, bo tych kompetencji ciągle brakuje, a ile znaczą, to wystarczy rzut oka w kierunku Białegostoku. Natomiast nie zbudujemy mocniejszej ligi także bez dobrej pozycji negocjacyjnej z jakościowymi piłkarzami oraz bez pieniędzy.

Spójrzcie, jak to działa. Legia sprzedała Muciego za krocie nie dlatego, że błyszczał w Ekstraklasie, tylko dlatego, że robił różnicę w pucharach. Jaga sprzeda Pululu i Abramowicza dokładnie z tych samych powodów. Gdyby Lech chciał sprzedać Ishaka w peaku, to kolejka po Szweda ustawiłaby się nie dlatego, że zrobił króla strzelców – jakoś po Guala zagranicą kolejka się nie ustawiała po jego sezonie z koroną. Ustawiłaby się, bo Ishak dawał jakość w pucharach. I tak pewnie możemy sobie wymieniać kolejne nazwiska. Do czego dążę. Każdy menedżer i każdy zawodnik chcący osiągnąć jakiś cel – nazwijmy to grę w ligach top 5 w Europie – doskonale wie, że najbardziej skuteczna droga wiedzie albo przez grę w ligach 6-8, albo przez europejskie puchary. Ligi 6-8 są o tyle trudniejsze, że najczęściej tam trzeba trafić do klubu z czołówki, by móc myśleć rychłym transferze do top 5, choć oczywiście wyjątki też się zdarzają. Ligi niżej notowane są więc alternatywą pod warunkiem, że mogą zapewnić piłkarzom grę w pucharach. Nie umiem sobie wyobrazić, że przy pięciu miejscach w Europie, dwóch w Lidze Mistrzów, zdobywcy Pucharu Polski grającym od późnej fazy eliminacji w Lidze Europy, przy gwarancji, że nawet czwarta drużyna z ligi zagra w pucharach, a często pewnie nawet piąta, jak wyniki w pucharze odpowiednio się ułożą, że to wszystko nie wpłynie na decyzję niejednego dobrego piłkarza, że będzie wolał przyjść do ligi polskiej, a nie na przykład do szwajcarskiej czy duńskiej – zwłaszcza, że płacimy całkiem nieźle.

Cała Przemowa w plejerce niżej

Komentarze