Zmiana planów w Barcelonie
Przyjście Jonathana Taha do Barcelony wydawało się niemal pewne, ale po nagłym zwrocie akcji sytuacja nie jest już tak klarowna. Pojawiały się doniesienia o wstępnym porozumieniu z Joanem Laportą i Deco, które miało umożliwić niemieckiemu defensorowi transfer 1 lipca. To wtedy właśnie stanie się wolnym agentem po wygaśnięciu kontraktu z Bayerem Leverkusen. Jednak oficjalnie żadna umowa nie została jeszcze podpisana.
W Barcelonie uznano, że sprowadzenie zawodnika na pozycję, gdzie klub już dysponuje odpowiednimi graczami, nie jest konieczne. Do takiego zdania włodarzy Blaugrany przekonał szczególnie Ronald Araujo, który wrócił do formy i rozwiał wcześniejsze wątpliwości spowodowane z kontuzją, którą leczył przez kilka miesięcy.
Te okoliczności sprawiły, że klub zmienił plany. Początkowo spekulowano, że już w styczniu Urugwajczyk odejdzie do Juventusu za około 60 milionów euro. Jednak kontuzja Inigo Martineza w finale Superpucharu Hiszpanii przeciwko Realowi Madryt otworzyła 25-latkowi drzwi do pierwszego składu.
Laporta i Deco zmienili zdanie i teraz skupiają się na przedłużeniu kontraktu Araujo, który wygasa w 2026 roku. W związku z tym przeprowadzka Taha do Katalonii nie jest już taka pewna, ponieważ Niemiec musiałby zadowolić się rolą rezerwowego, ustępując miejsca Araujo i Pau Cubarsiemu.
Sytuacja ta jest złą wiadomością dla Hansiego Flicka, który w dalszym ciągu nalega na ściągnięcie Taha. Szkoleniowiec uważa go za świetną transferową okazję, szczególnie że mógłby dołączyć za darmo.
Czytaj dalej: Raphinha odejdzie z Barcelony? Gigant może zaoferować nawet 100 mln euro
Komentarze