Co za spektakl na Camp Nou! Barca w finale Pucharu Króla

Ousmane Dembele
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Ousmane Dembele

Barcelona pokonała po dogrywce Sevillę (3:0) i zameldowała się w finale Pucharu Króla. Bramkę na wagę awansu zdobył Martin Braithwaite.

Barcelona zaliczyła mocny początek…

Barcelona potrzebowała spotkania niemal idealnego, by odwrócić wynik pierwszego spotkania, zakończonego zwycięstwem Sevilli 2:0. Ronald Koeman nie kombinował i posłał do boju tę samą jedenastkę, która pokonała Andaluzyjczyków w sobotnim meczu ligowym. Jak się okazało, Holender po raz kolejny trafił w dziesiątkę. Już w 12. minucie aktywny Ousmane Dembele wyszedł z piłką na skraj pola karnego i huknął pod poprzeczkę, nie dając szans Tomasowi Vaclikowi. Mimo, że Blaugrana była zdecydowanie lepsza, nie zdołała jednak przypieczętować przewagi golem dającym wyrównanie w dwumeczu przed przerwą.

Po zmianie stron mecz zdecydowanie się wyrównał, w czym wielka rola Ivana Rakiticia. Chorwat unormował pracę drugiej linii Sevilli po tym, jak Julen Lopetegui wprowadził go na boisko w przerwie. Mimo tego to gospodarze kreowali sobie groźniejsze okazje, z czego najlepszą zmarnował Jordi Alba. Hiszpan po fenomenalnym dograniu Dembele złożył się do efektownego strzału z woleja, ale trafił jedynie w poprzeczkę.

I wtem Sevilla otrzymała dar za jedną z niewielu wycieczek w pole karne Marca-Andre ter Stegena. Arbiter podyktował jedenastkę za faul Oscara Minguezy na Lucasie Ocamposie, ale strzał wykonywany przez Argentyńczyka obronił golkiper Barcelony. To natchnęło gospodarzy, którzy jednak nadal nie potrafili pokonać Vaclika po raz drugi.

…i równie mocny koniec spotkania

Gdy wydawało się już, że Sevilla przetrwa napór Blaugrany, sprawę w swoje ręce wziął jeden z weteranów. Antoine Griezmann dopadł do piłki wybitej panicznie przez gości i idealnie dośrodkował na głowę Gerarda Pique, a ten z łatwością skierował ją do siatki. Jako, że chwilę wcześniej z boiska wyleciał Fernando za faul na Francisco Trincao, dogrywka miała jednego faworyta.

Jej bohaterem stał się jednak ktoś nieoczekiwany. Już w piątej minucie dogrywki, bowiem, świetne dośrodkowanie Jordiego Alby wykorzystał Martin Braithwaite, który głową wyprowadził Barcelonę na prowadzenie w dwumeczu. Choć Andaluzyjczycy starali się zdobyć gola niezbędnego do awansu, to Katalończycy byli tego dnia zdecydowanie lepsi i zasłużenie awansowali.

O Barcelonie Ronalda Koemana można mówić wiele, wyrazić sporo zarówno dobrych, jak i złych opinii, ale jedno jest pewne – jej mecze zawsze gwarantują emocje. Tym razem Blaugrana zaprezentowała futbol na najwyższym poziomie, co w połączeniu ze stałym dążeniem do zdobycia niezbędnych bramek złożyło się na fenomenalny spektakl zwieńczony awansem gospodarzy do wielkiego finału Pucharu Króla.

Komentarze