Sapała nie dostał kolejnej szansy. Był w Wiśle niechciany
Igor Sapała kilka dni temu oficjalnie pożegnał się z Wisłą Kraków. Ku uciesze kibiców, jego kontrakt został przedwcześnie rozwiązany za porozumieniem stron. Krakowski klub miał duże oczekiwania wobec pomocnika, który przecież przez kilka lat z powodzeniem grał w Rakowie Częstochowa. Jego przygoda pod Wawelem zupełnie się jednak nie udała.
Wpływ na taki przebieg zdarzeń miały problemy zdrowotne Sapały, które nie pozwalały mu na regularną grę. W tym sezonie mógł nastąpić przełom, lecz po udanym początku nabawił się urazu barku, a później nie wrócił już do składu. Ostatnie miesiące spędził występując w trzecioligowych rezerwach, co mu nie pasowało. Ostatecznie strony uznały, że najkorzystniejsze będzie pożegnanie.
- Zobacz: Skróty meczów Wisły Kraków
Sapała liczy, że szybko znajdzie nowy klub. W wywiadzie dla portalu “Piłka Nożna” zdradził kulisy odejścia z Wisły Kraków. Przyznał, że ostatni czas był dla niego bardzo ciężki. Ma również żal do Kazimierza Moskala, który niespodziewanie odstawił go od gry.
– Zagrałem też rewanż z Llapi, wystąpiłem w lidze i wszystko było okej. Wyszedłem w Wiedniu na mecz z Rapidem, gdzie złapałem kontuzję barku, a potem już nie wróciłem do składu. Mam wrażenie, że trener Moskal postawił na mnie krzyżyk, nie wiem czemu, do dzisiaj jest to dla mnie zagadką. Grałem, strzeliłem bramkę, złapałem uraz i po tym urazie już nie wróciłem do grania. Trochę nie wiem, dlaczego nie dostałem znowu szansy. Później już wszystko szło w dół i skończyło się tak, że musieliśmy się dogadać i rozwiązać kontrakt.
– To była wspólna decyzja. Ja nie chciałem być w klubie, w którym mnie nie chcą, z kolei klub nie chciał mieć zawodnika, którego nie chce. Obie strony chciały dojść do takiego porozumienia. Nie chciałem trenować w rezerwach – to była strata czasu więc chciałem jak najszybciej dogadać się i pożegnać, żeby obie strony były szczęśliwe, a ja mógł zmienić środowisko i zacząć nową przygodę.
Komentarze