Ruch Chorzów odbudowuje się po spadku z Ekstraklasy. “Bomba rozbrojona” [WYWIAD]

- Bomba została rozbrojona. Wiadomo, że nie staliśmy się krezusem. Wciąż mamy swoje problemy, które staramy się nadal rozwiązywać. Pięć lat sprzątamy i czyścimy, ale jeszcze nie jest wszystko dokończone - mówił w rozmowie z Goal.pl prezes Ruchu Chorzów – Seweryn Siemianowski.

Seweryn Siemianowski
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Seweryn Siemianowski
  • Ruch Chorzów po spadku z PKO BP Ekstraklasy koncentruje się dzisiaj na walce o powrót do elity z Betclic 1. Ligi
  • W rozmowie z Goal.pl na temat ostatnich miesięcy w klubie, a także wyzwaniach przed Ruchem wypowiedział się prezes Seweryn Siemianowski
  • Sternik ekipy z Chorzowa opowiedział o wyciągniętych wnioskach po spadku, zaprosił już kibiców Wisły Kraków na lutowy mecz z Niebieskimi, a także wypowiedział się na temat budowy nowego stadionu i rozbrojonej bomby przez klub

Seweryn Siemianowski już ponad pięć lat prezesem Ruchu Chorzów

Łukasz Pawlik (Goal.pl): 10 października miał pan mały jubileusz, bo minął już piąty rok pracy w roli prezesa Ruchu Chorzów. Sporo się działo w trakcie tej kadencji, prawda?

Seweryn Siemianowski (prezes Ruchu Chorzów): – Działo się naprawdę bardzo dużo. Tak naprawdę, co sezon drużyna grała w innej lidze. Były euforie po trzech awansach, a teraz skupiamy się na tym, aby wrócić do PKO BP Ekstraklasy. Wiadomo, że po spadku był i jest spory niedosyt. Ogólnie te pięć lat wspominam jako bardzo intensywny czas pracy dla wszystkich ludzi zaangażowanych w działanie klubu. Nie można też zapominać o tym, że w ostatnich dziewięciu latach Ruch osiem razy zmieniał rozgrywki, licząc też spadki z ligi. Wszyscy zasłużyli zatem na lepsze i stabilniejsze czasy.

Tylko u nas

Ruch Chorzów ma 19 punktów na koncie i traci do lidera Bruk-Betu Termaliki na dzisiaj 10 oczek. To dużo czy mało?

I dużo i mało. Patrząc w tabelę pod kątem walki o awans przez baraże, strata punktowa do szóstej Stali Rzeszów jest tylko 3-punktowa. To jest na pewno dystans do odrobienia, więc jeśli nie uda się powalczyć o bezpośredni awans z dwóch pierwszych miejsc, to celem minimum jest właśnie miejsce w strefie barażowej na koniec rozgrywek. Nie ma rzeczy niemożliwych. Kiedyś słychać było głosy, że Ruch jest już nie do uratowania. Tymczasem dzisiaj jesteśmy w innym miejscu. Trzeba wierzyć w to, co się robi i dążyć do realizowania swoich planów z odpowiednią determinacją i zaangażowaniem.

Walka o awans najważniejszym wyzwaniem

A czy ewentualna walka o baraże wiąże się z wywalczeniem konkretnego miejsca od 3 do 6, czy niech się dzieje wola nieba?

Jeśli uda się wywalczyć trzecie miejsce i mielibyśmy przed sobą potencjalnie dwa spotkania na Stadionie Śląskiem w kontekście walki o awans, to byłoby coś rewelacyjnego. Takie spotkania rozegrać u siebie, to byłoby coś. Tak naprawdę to nie ma jednak dla mnie żadnego znaczenia, czy wywalczymy awans bezpośrednio, czy po barażach. Najważniejsze, aby wrócić do elity i znów grać w gronie najlepszych drużyn w Polsce.

Do końca pierwszej części sezonu Niebiescy mają sześć spotkań ligowych przed sobą. Można założyć, że celem na te mecze jest minimum 14 punktów na 18 możliwych?

Nie patrzymy na najbliższe spotkania w ten sposób. Najważniejszy jest każdy najbliższy mecz. Nieważne jest to, ile będziemy mieć punktów po ostatnim występie w tym roku, ale ile będziemy ich mieć po 34 kolejkach. Nie ma zatem sensu zastanawiać się nad tym, jaka zdobycz zadowoli nas jeszcze w tym roku, bo runda wiosenna może to zweryfikować. Mamy wówczas 15 spotkań do rozegrania, z czego 10 u siebie, co może mieć kluczowe znaczenie na finiszu.

Punktowanie uległo poprawie

Pana zdaniem zespół Marcina Brosza można już traktować w kategorii przyszłego ekstraklasowicza?

Ma bardzo duże szanse na awans. Co prawda ostatnio drużyna zaliczyła porażki, co może świadczyć, że łatwiej się goni, niż ucieka. Ma dobrą pozycję wyjściową, ale jesteśmy na razie po 1/3 sezonu, więc jeszcze sporo spotkań do rozegrania i dużo może się w tej lidze zmienić. Na pewno jeszcze nikomu medali nie można zawieszać, a i nikogo nie można traktować już dzisiaj jako spadkowicza. Zimą dzięki transferom i dłuższym przygotowaniom dużo może się wydarzyć.

Niebiescy mają za sobą siedem spotkań, licząc też Puchar Polski, pod wodzą trenera Dawida Szulczka. Zaliczył jak na razie pięć zwycięstw i dwie porażki. Jest w klubie większy spokój niż w połowie sierpnia?

Pod względem statystycznym można powiedzieć, że punktowanie wygląda na bardzo dobrym poziomie.

Oglądaj skróty meczów Betclic 1. Ligi

Dla porównania Ruch pod wodzą trenera Janusza Niedźwiedzia przegrał tylko raz, ale jednak rywale wydawali się teoretycznie mocniejsi. Kłopotem były podziały punktów…

Na pewno tak. Podobnie było w poprzednim sezonie, kiedy zanotowaliśmy 14 remisów. Gdyby połowę z tego wygrać i połowę przegrać, to mielibyśmy upragnione siedem punktów więcej i prawdopodobnie moglibyśmy się utrzymać. To już jednak tylko gdybanie i przeszłość jest za nami. W każdym razie takie typowo zerojedynkowe podejście nie musi być złe, jeśli chodzi o końcowe wyniki. Podstawą jest dzisiaj to, aby drużyna, wychodząc na boisko, nie myślała o tym, że punkt może zadowolić. Zawsze najważniejsze mają być zwycięstwa.

Może pan porównać dwa okresy pracy trenerów w tym sezonie?

Trudno to zrobić. Drużyna była na innym etapie budowy, grała z innymi rywalami, na innym etapie – jeszcze przed przerwami reprezentacyjnymi – był sezon. Najbardziej wymiernym czynnikiem dla takich porównań zawsze są punkty, a tych pod wodzą trenera Szulczka zdobyliśmy już 12, a po drodze awansowaliśmy też do kolejnej rundy Pucharu Polski.

Klarowna informacja ws. trenera Niedźwiedzia

Chciałbym poruszyć wątek rozstania z trenerem Januszem Niedźwiedziem. To była bardziej decyzja klubu czy może jednak trener widział przed sobą szansę pracy w PKO BP Ekstraklasie?

W tej decyzji nie było żadnej sensacji. Po prostu Ruch punktowo nie był na takim poziomie, na jakim miał być. To była główna przyczyna. Trzeba było zareagować i zadziałaliśmy. Nie było w zmianie trenera żadnych podtekstów. Sprawa klarowna. Chciałbym natomiast dodać, że pożegnaliśmy się z Januszem Niedźwiedziem w dobrych relacjach.

Jak ocenia pan czas pracy trenera Niedźwiedzia?

Z pewnością był to intensywny i trudny czas – bo też trener Niedźwiedź zdecydował się objąć drużynę, gdy nasze położenie w tabeli Ekstraklasy było bardzo trudne. Choć w naszej grze w rundzie wiosennej nie brakowało pozytywów i byliśmy równorzędnym rywalem dla najlepszych zespołów, to misja nadrzędna – czyli uratowanie się przed spadkiem – nie powiodła się. Doceniamy zaangażowanie trenera Niedźwiedzia i profesjonalizm, jaki go cechował. Piłkarskie życie pokazało, że po zmianie ligi nasze drogi dość szybko się rozeszły, ale dziś nie ma już co tego rozpamiętywać. Trener Niedźwiedź pracuje w Ekstraklasie, a my odnieśliśmy 5 zwycięstw w 7 meczach pod wodzą jego następcy

Wiadomo, jaki sezon za klubem. Czy dzisiaj może pan powiedzieć, jakie główne wnioski zostały wyciągnięte po spadku?

Wróciliśmy do Ekstraklasy po sześciu latach, mocnym akcentem przypomnieliśmy się piłkarskiej Polsce, o meczach na Stadionie Śląskim mówiło się w całym kraju. Derby z Górnikiem, spotkania ze Śląskiem, Legią czy rekordowe z Widzewem to były wielkie wydarzenia – w sporej mierze dzięki naszym kibicom, prezentującym ekstraklasową formę tak w Chorzowie, jak i na wyjazdach. Na różnych polach zderzyliśmy się z trochę innymi realiami niż w poprzednich latach naszego czasu odbudowy. Wiemy, ile nam brakuje. Jesteśmy przekonani, że tym razem rozbrat z elitą będzie o wiele krótszy niż 6 lat, a gdy wrócimy – to rzeczywiście mocniejsi o pewne doświadczenia i nie jest to frazes. Zresztą odnoszę wrażenie, że już tegoroczni beniaminkowie czerpali poniekąd z naszych doświadczeń.

13 zawodników trafiło do Ruchu latem 2023 roku, dziewięciu w styczniu tego roku i 14 ostatniego lata. Ogromne rotacje…

Znów musimy powtórzyć, że od 2017 roku i spadku z Ekstraklasy, Ruch tylko raz spędził w jednej lidze więcej niż rok – była to liga trzecia, co warunkowała jeszcze pandemia. Potem były awanse, uzyskiwane sezon po sezonie, ale niemalże rzutem na taśmę. Do pierwszej ligi dostaliśmy się po wygranych barażach z Radunią i Motorem, do Ekstraklasy – dzięki zwycięstwie z Tychami w ostatniej kolejce sezonu zasadniczego. Proszę mi wierzyć, że jeśli nie jesteś finansowym krezusem, naprawdę niełatwo budować w takich okolicznościach drużynę, długo nie wiedząc de facto, w jakiej lidze przyjdzie ci rywalizować. Już zimowe okienko w Ekstraklasie, przygotowane z odpowiednim wyprzedzeniem, gołym okiem wpłynęło pozytywnie na grę drużyny. Tylko wspomnę, że zremisowaliśmy w Białymstoku czy Częstochowie, wygraliśmy we Wrocławiu, na Stadionie Śląskim pokonaliśmy Lecha. W Ekstraklasie brakło nam trochę spokojniejszego letniego okienka – ale przygotowywaliśmy je wtedy dwutorowo, walcząc o awans i nie mogąc przesądzać, że nadejdzie. Po fakcie zawsze ocenia się łatwo. Minione okienko, jak to po spadku bywa, też nie było dla nas łatwe – ale kibice chyba widzą, że dzięki wspólnej pracy pionu sportowego, obu trenerów, pozyskaliśmy piłkarzy, których jakość momentami góruje nad pierwszoligowymi rywalami. Wierzę, że rodzi się z tego drużyna pełną gębą, którą zimą uzupełnimy zawodnikami o jakości natychmiast wpływającej na drużynę. Zapewniam, że te prace już trwają.

Rewolucje kadrowe u 14-krotnych mistrzów Polski

W audycji “Dwa fotele” właściciel Motoru Lublin ujawnił, że dostał od działaczy klubu z Chorzowa podpowiedź, aby nie pozyskiwać wielu zawodników, ale skupić na trzech-czterech, ale takich, którzy poprawią natychmiast jakość drużyny. Ta wypowiedź dała do myślenia.

Mamy swoje konkretne przemyślenia. Jasne jest, że dla beniaminka sporym wyzwaniem jest dostosowanie się do realiów gry w elicie. Przepaść finansowa i jakościowa między PKO BP Ekstraklasą i Betclic 1. Ligą jest spora.

Pół żartem pół serio można dojść do wniosku, że GKS Katowice i Motor Lublin uczyły się na błędach Ruchu Chorzów. Zgodzi się pan z taką opinią?

Coś w tym jest. Trend, w którym beniaminkowie dobrze radzą sobie w elicie, to dobry prognostyk na przyszłość dla wszystkich drużyn, które wywalczą awans. Pokazuje to, że można się odnaleźć w ekstraklasowej rzeczywistości. Oby wkrótce mogło to dotyczyć nas. Dzisiaj łatwo się mówi, że po awansie mogliśmy wykonać mniej transferów, a skupić się na tych solidnych i mierzyć w konkretną półkę. To jednak złożona kwestia. Każdy miał dobre chęci, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak się chce.

Nie było szans na zatrzymanie Swędrowskiego

Mam wrażenie, że największą stratą przed drugą częścią poprzedniego sezonu w Ruchu było rozstanie z Tomaszem Swędrowskim, który był kluczową postacią w zespole w rundzie jesiennej sezonu 2023/2024. Czy po czasie, wiedząc, jak się później wszystko potoczyło, zgoda na transfer tego gracza byłaby ponownie czy jednak bardziej zabiegano by, aby zawodnik został w klubie?

Tomek otrzymał taką propozycję, że nie byliśmy w stanie przebić Wieczystej. To była jedna z ofert nie do odrzucenia. Gdybyśmy mogli pozwolić sobie na to, aby zatrzymać zawodnika i zaoferować mu lepsze warunki finansowe, to na pewno byśmy to zrobili. Finalnie mam jednak wrażenie, że to była transakcja, w której każda ze stron skorzystała. Wieczysta zyskała solidnego gracza, piłkarz wyższe apanaże, a my jako klub konkretną sumę za transfer.

Mike Huras to miał być gracz, mający na lata pomóc Ruchowi. Okazało się jednak, że nie spędził w klubie dużo czasu. Dlaczego przygoda zawodnika z Niebieskimi trwała zaledwie 10 miesięcy?

Na prośbę piłkarza doszło do rozwiązania kontraktu. To jest przykład zawodnika, któremu trudno było przejść z poziomu juniorskiego na seniorski. Życzę Mike’owi powodzenia i oby się przebił w innym miejscu. Mam nadzieję, że mimo wszystko eRka nadal będzie znajdować się w jego sercu.

Puchar Polski szansą na fajny grudzień dla Ruchu

Wiadomo, że Ruch rywalizuje też w Pucharze Polski, Przeciwnikiem w 1/16 finału będzie Avia Świdnik. Ewentualny awans może sprawić, że spotkanie 1/8 finału będzie można ograć marketingowe pod kątem Barbórki, bo mecze w tej fazie rozgrywek zaplanowane są na 4 grudnia. Wiadomo, że dla kibiców na Śląsku to mogłoby być wyjątkowe wydarzenie. Czy takie plany są gdzieś na tej płaszczyźnie opracowywane?

Najpierw trzeba awansować i zrobić wszystko na boisku, aby zagrać w kolejnej rundzie rozgrywek. Zanim powiemy “B”, trzeba powiedzieć “A” i wyeliminować Avię Świdnik, która uporała się już z Polonię Bytom, robiącą furorę w drugiej lidze. Dlatego spokojnie. Czas pokaże, czy będzie nam dane jeszcze w tym roku zorganizować jakiś “duży” mecz. Choć patrząc na naszych kibiców i frekwencję notowaną na Stadionie Śląskim w tej rundzie – każdy nasz domowy mecz jest duży. Na Śląskim jeszcze nie spadliśmy frekwencją poniżej 10 tysięcy i za to naszym kibicom należy się szacunek.

Tymczasem już w drugim spotkaniu po zimowej przerwie w Betclic 1. Lidze ciekawie zapowiada się starcie Ruch Chorzów z Wisłą Kraków zaplanowane na 22 lutego. Wiadomo, że kibice Białej Gwiazdy nie są na większości stadionów w Polsce wpuszczani. Jakiej frekwencji można się mniej więcej spodziewać w trakcie tego szlagieru – czy to będzie powtórka osiągnięcia ze spotkania z Legią Warszawa, czy może bardziej z meczu z Widzewem Łódź?

Z naszej strony będzie wyglądać to tak, że będziemy mierzyć w pobicie rekordu na trybunach na Stadionie Śląskim. Naszą ambicją jest, aby frekwencja w trakcie spotkania Ruchu z Wisłą była na podobnym poziomie, jak to miało miejsce przy okazji pamiętnego meczu z Widzewem Łódź. Mogę zapewnić, że na Stadionie Śląskim kibice Wisły na pewno się pojawią.

Prezes zaprasza fanów Białej Gwiazdy na Stadion Śląski w lutym

Jakie sektory będą przygotowane dla fanów krakowskiej ekipy?

To jeszcze jest temat do przemyślenia i przedyskutowania. Czy to będą miejsca w gronie fanów Ruchu, czy może jednak wydzielimy dla kibiców Wisły miejsca w konkretnym sektorze. Czas pokaże. Z pewnością poradzimy sobie – tak jak poradziliśmy sobie, goszcząc wiele tysięcy kibiców Widzewa.

A czy już dzisiaj wiadomo, że klub będzie wnioskował o udostępnienie wszystkich sektorów dla kibiców od razu czy to będzie realizowane wraz ze wzrostem sprzedaży biletów?

Kampania promocyjna związana z całym wydarzeniem dotyczącym starcia Ruch – Wisła zacznie się u nas dużo wcześniej. Dzięki porozumieniu ze Stadionem Śląskim mamy tę możliwość, że możemy zwiększać liczbę otwartych sektorów etapami. Ostateczną decyzję musimy natomiast podjąć dwa tygodnie przed spotkaniem. Wierzę natomiast, że jesteśmy w stanie podołać wyzwaniu, jakim będzie wypełnienie stadionu 54 tysiącami kibiców. Już dzisiaj, korzystając z okazji, mogę zaprosić fanów Wisły na ten mecz.

O budowie nowej areny słów kilka

Jesteśmy tuż po tym, jak prezydent Katowic zainaugurował rozwijanie murawy na nowej arenie. Jej otwarcie już w nowym roku. Jest delikatna zazdrość z tego powodu?

Można mówić, że jest pewnego rodzaju zazdrość, ale od razu zaznaczam, że nie ma mowy o zawiści. Ruch natomiast musi uzbroić się w cierpliwość. Nie ma chyba w mieście bardziej zaangażowanej w sprawę osoby od prezydenta Szymona Michałka. Jestem pewny, że będzie dążył do tego, aby cel związany z powstaniem stadionu, został w końcu zrealizowany.

Prezydent Chorzowa w jednym z kulisowych materiałów Ruch TV zapowiedział, że są plany, aby w przyszłym roku zaczęła się rozbiórka głównej trybuny na obiekcie przy Cichej. Coś jest na rzeczy?

Trudno mi coś dodawać do słów prezydenta miasta. Proszę pamiętać, że nie my jesteśmy operatorem stadionu przy Cichej, a jedynie jego użytkownikiem, dlatego jak każdy kibic czekamy na rozwój wypadków. I zależy nam na tym temacie jak każdemu kibicowi.

Czarny scenariusz nie jest brany pod uwagę

To byłby kłopot dla klubu, który jednak korzysta z przestrzeni biurowej w budynku klubowym?

Nie tylko biura, ale też pomieszczenia, z których na co dzień korzysta pierwszy zespół. Faktem jest, że korzystamy w dużej części z budynku klubowego. To będzie bez wątpienia wyzwanie, z którym będziemy musieli się zmierzyć. Jeśli jednak miałoby to być impulsem do działania w kierunku budowy nowego stadionu, to będzie można to przeżyć. Nie ma innej drogi.

Nie ma pan obaw, że finalnie może się wszystko skończyć w podobny sposób, jak to wygląda w Bytomiu z niszczejącym obiektem Polonii Bytom przy ulicy Olimpijskiej?

Nikt z nas nie bierze nawet takiego scenariusza pod uwagę. Wszyscy ufamy prezydentowi Michałkowi, który robi wszystko, aby zabezpieczyć środki na budowę nowego stadionu lub przynajmniej jego części na jego pierwszą kadencję. Pamiętajmy, że w kampanii prezydenckiej była obietnica nie tylko urzędującego prezydenta, ale także innych kandydatów na prezydenta w Chorzowie, co pozwala myśleć, że wszyscy myślą podobnie.

Oczko w głowie prezydenta miasta

Nie ukrywam, że czuję niepokój, słysząc przekazy, że ma być rozbiórka aktualnego obiektu, a nie ma informacji na przykład o przetargu na nowy projekt stadionu, bo wiadomo, że poprzedni już nieaktualny. Kiedy można się spodziewać wieści w tej sprawie?

Prezydent Chorzowa jest najbardziej odpowiednią osobą, która może przekazać informacje na ten temat. To jego oczko w głowie.

Pojawiały się spekulacje, że jednak plan ma zakładać budowę stadionu większego niż na 16 tysięcy miejsc. To można zdementować czy faktycznie coś jest na rzeczy?

Nie chciałbym się na tej płaszczyźnie określać, bo tak naprawdę nie klub jest formalną stroną tego przedsięwzięcia. Jestem przekonany, że prezydent Michałek i pozostali włodarze miasta chcą wybudować stadion możliwie najbardziej adekwatny do potrzeb Ruchu, kibiców, ale też po prostu mieszkańców Chorzowa.

Ruch rozbroił bombę

Na koniec temat przyjemny, bo we wrześniu zatwierdzony został układ wierzycielski, dzięki któremu znacznie zmniejszyło się zadłużenie klubu. Jaka zatem dzisiaj jest sytuacja ekonomiczna Ruchu?

Dobrze, że ta bomba została rozbrojona. Wiadomo, że nie staliśmy się krezusem. Wciąż mamy swoje problemy, które rozwiązujemy. Pięć lat sprzątamy i czyścimy, ale jeszcze nie jest wszystko dokończone. Praca w klubie to nieustanna dynamika. Rozliczając się z przeszłością, nie tracimy z horyzontu przyszłości.

W excelu mniej koloru czerwonego?

Zdecydowanie tak. Widać to już po podwyższeniu kwoty kapitału zakładowego, która była na minusie, a dzisiaj jest już sporo nad kreską. To kawał dobrej roboty wykonany przez wszystkich wokół klubu, całej naszej społeczności. Mamy stabilne warunki do funkcjonowania, ale cały czas musimy oglądać złotówkę trzy razy i starać się ją pomnażać. Wierzymy, że zatwierdzenie układu będzie tylko jedną z wielu bardzo dobrych wiadomości, które przyniesie Ruchowi sezon 2024/25.

Ruch Chorzów wywalczy awans do PKO BP Ekstraklasy w sezonie 2024/2025?

Tak 80%
Nie 15%
Trudno powiedzieć 5%
128+ Głosy
Oddaj swój głos:
  • Tak
  • Nie
  • Trudno powiedzieć

Komentarze