W Polsce są duże pensje i małe premie
Rafał Gikiewicz w 2014 roku wyjechał ze Śląska Wrocław do Eintrachtu Brunszwik. Przez kolejne dziewięć lat grał w Niemczech, reprezentując barwy takich ekip, jak Freiburg, Union Berlin czy Augsburg. Po krótkiej przygodzie w Turcji wrócił do Polski, podpisując kontrakt z Widzewem Łódź. Doświadczony bramkarz jest jednym z najlepszych na swojej pozycji w całej Ekstraklasie. Cechują go nie tylko duże umiejętności, ale również nieustępliwy charakter.
Oglądaj skróty meczów Betclic 1. Ligi
Gikiewicz nie boi się mówić o tym, co mu się nie podoba, dlatego uchodzi za interesującego rozmówcę. W programie “Czas Decyzji” na kanale Meczyki.pl wypowiedział się na temat problemów polskiej piłki. Porównał system zarobków do tego niemieckiego, który jego zdaniem jest dużo skuteczniejszy. W Polsce zawodnicy otrzymują wysokie pensje i małe premie za zwycięstwa, dlatego nie są zdeterminowani do osiągania dobrych wyników.
– W polskiej piłce są za duże pensje, a za małe premie. Nie ważne, co robisz, to ci się to należy. Gdy masz kontuzję, to w Niemczech po sześciu tygodniach ci nie płacą. Musisz wykupić ubezpieczenie. W Polsce wypadasz z gry na rok, a klub co miesiąc ci przelewa pieniądze. Dla mnie to jest chore.
– W Niemczech z kolei masz bardzo godziwą pensję, ale otrzymujesz od 4 do 10 tys. euro za punkt. Jeśli wygrasz, to możesz dostać 12 tys. lub nawet 30 tys. – w zależności od tego, jak wysokie masz bonusy. Przez taki system na treningu jest większa rywalizacja, nie ma “sytych kotów”, nikt ci nie zarzuca, że ci się nie chce.
– W Polsce piłkarze nie są przepłacani, ale źle opłacani. Gdyby Widzew Łódź wprowadził taki system, to pewnie nie każdy by chciał do niego pójść, ale gdyby zobaczył, że dzięki wygranym atmosfera i zarobki są lepsze, to inne kluby za tym by poszły – wyjaśnił Gikiewicz.
Komentarze