Brendan Rodgers potwierdził w piątek po południu, że jeden z podstawowych graczy Leicester doznał poważnej kontuzji i wróci do pełni sił dopiero w następnym sezonie. Mowa o Jamesie Justinie, który w meczu z Brighton (1:0) w Pucharze Anglii zszedł z placu boju na kwadrans przed ostatnim gwizdkiem sędziego. Przeprowadzone badania potwierdziły zerwanie wiązadeł krzyżowych. Teraz 22-latka czeka operacja oraz ciężki proces powrotu do zdrowia.
Dobry występ zwieńczony poważnym urazem
James Justin zdążył rozegrać dla Lisów już 23 spotkania w obecnej kampanii Premier League. Młody defensor, który w 2019 roku zawitał na King Power Stadium był nieodłącznym elementem układanki Rogersa już na letnim obozie przygotowawczym. 22-latek gra odpowiedzialnie, a dwukrotnie wpisał się nawet na listę strzelców. Anglik słynie również z twardej gry. Czasami ostatkiem sił potrafił dokonać niemożliwego. Tym razem w starciu z jednym z piłkarzy Mew, staw kolanowy Justina nie wytrzymał przeciążenia podczas walki o piłkę. Piątkowe badania w Londynie wykazały powagę problemu. Lewego obrońcę czeka operacja i długi proces rehabilitacji, po tym jak usłyszał, że zerwał wiązadła krzyżowe.
Menadżer Lisów skomentował całą sytuację
Brendan Rogers nie krył swojego żalu, kiedy dowiedział się o wynikach przeprowadzonych badań. Justin znakomicie odnalazł się w profesjonalnym futbolu. Na lewej obronie prezentował wysoki poziom. Leicester z nim w składzie zakotwiczyło w czołówce Premier League, a on sam momentami napędzał ataki ofensywne swojego zespołu. Szef lisów skomentował wszystko na przedmeczowej konferencji: To ogromne rozczarowanie, ale znam tego chłopca. Jest twardy psychicznie, to właśnie czyni go takim graczem, jakim jest, a także silnym fizycznie, dzięki czemu po wszystkim będzie tylko lepszym piłkarzem. Chodził po meczu i mieliśmy nadzieję, że nic mu nie będzie, ale po badaniach w Londynie już wiemy na czym stoimy – podsumował menadżer Leicester.
Podstawowy tylko dlatego, ze Pereira i Castagne jeszcze nie byli razem zdrowi w tym sezonie 🙂