Lewandowski miał szczęście – bezmyślny atak Livakovicia
Trzy momenty, które zdefiniowały drugą połowę meczu Polska – Chorwacja, były związane z jedną postacią. Robert Lewandowski na murawie w 62. minucie, zmieniając Karola Świderskiego. Sześć minut później napastnik Barcelony otrzymał długie podanie, wpadł w pole karne i zanotował asystę przy wyrównującym golu Sebastiana Szymańskiego.
W 76. minucie cały PGE Narodowy na chwilę zamarł. Dominik Livaković wyszedł poza szesnastkę i dalekim wybiciem chciał uprzedzić nadbiegającego Lewandowskiego. Wprawdzie chorwacki bramkarz trafił w futbolówkę, ale przy okazji brutalnie zaatakował kapitana reprezentacji Polski. Golkiper gości trafił wyprostowaną nogą w okolice kolana 36-latka. Sędzia od razu wyciągnął czerwoną kartkę i odesłał do szatni 29-latka, który był wyraźnie zaskoczony jego decyzją.
Lewandowski musiał skorzystać z pomocy sztabu medycznego, ale po krótkiej przerwie wrócił do gry. Snajper Biało-Czerwonych na szczęście uniknął kontuzji, chociaż na początku wydawało się, że nie będzie w stanie kontynuować rywalizacji.
Wszechświat pokazuje, że celowo idzie do bramkarza, choć co najmniej 3 sekundy, zanim zdawał sobie sprawę, że piłka była długo spiewalona i że bramkarz nie będzie miał okazji zmienić kierunku ruchu nogi. Nazywa się to alfabetem piłkarskim lub przekleństwem, aby zeskrobać Faul, po czym „cudownie odzyskuje” Matki Bożej Dziękuję, co jeszcze powiedzieć?