Wygrywali z Chelsea, Arsenalem i zabierali punkty Tottenhamowi. O kim mowa? O Wolverhampton Wanderers. W niedzielne popołudnie drużyna z Molineux znów zatrzymała zespół z czołówki Premier League, tym razem remisując bezbramkowo z Leicester City.
Przyjezdni przystępowali do tego meczu jako trzecia siła angielskiej Premier League. Lisy mogły liczyć na korzystny wynik, zwłaszcza, że w pięciu ostatnich spotkaniach wyjazdowych rozgrywanych w lidze wygrywały trzykrotnie i notowały dwa remisy. Po raz ostatni w delegacji przegrały 22 listopada na Anfield z Liverpoolem.
Wolverhampton nie jest jednak chłopcem do bicia. Zespół ten pokonywał w tym sezonie Chelsea (a potem z The Blues też zremisował) i Arsenal. Odbierał też punkty Tottenhamowi.
Powrót Vardy’ego po kontuzji
Niedzielny mecz był niezmierne wyrównany. Oba zespoły oddały po tyle samo (13) strzałów na bramkę. Nieco częściej piłkę mieli piłkarze Leicester City, ale nie przekładało się to na większe zagrożenie pod bramką rywala. Goście oddali w całym meczu trzy celne strzały. To obrazuje ich główny problem tego popołudnia – brakowało im wykończenia akcji. Losów meczu nie odmienił nawet Jamie Vardy, który pojawił się w 61. minucie na placu gry.
Napastnik Lisów powrócił po kontuzji i miał jedną sytuację, ale uderzał głową niecelnie. Szczególnie aktywny był tego popołudnia James Maddison, ale nie znalazł on sposobu na czujnego bramkarza Wilków.
Gospodarze oddali tylko jeden celny strzał na bramkę Groźnie uderzał Fabio Silva, ale skuteczną interwencją popisał się Kasper Schmeichel.
Komentarze