Klimala dostaje premie za gole w rezerwach
Patryk Klimala związał się ze Śląskiem Wrocław tej zimy. Miał to być sygnał, że klub na poważnie myśli o zdobyciu mistrzostwa Polski. Snajper miał stworzyć zabójczy duet z Erikiem Exposito, który przesądzi o tytule. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna, bowiem 26-latek kompletnie nie radził sobie na boisku. Nie strzelił ani jednej bramki, marnując w dodatku dogodne sytuacje. Z klubu wychodziły sygnały, że Klimala faktycznie nie spełnił oczekiwań, ale nikt nie zamierza z niego rezygnować. Po odejściu Exposito miał być główną strzelbą drużyny.
Trener Jacek Magiera odstawił jednak Klimalę od pierwszego składu, dając mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Napastnik został zesłany do trzecioligowych rezerw, a nawet wystąpił w meczu z Górnikiem Polkowice. Udowodnił, że na ten poziom jest zwyczajnie zbyt dobry, strzelając trzy bramki. Magiera nie ma natomiast zamiaru przywracać go do zespołu.
Klimala to gigantyczny problem wizerunkowy i finansowy Śląska. Zarabia bowiem 160 tysięcy złotych miesięcznie, a do tego dochodzą bonusy w postaci premii za bramki. Dziennikarz Piotr Potępa ze Sport.pl ujawnił absurd, do jakiego doszło we Wrocławiu. W umowie Klimali istnieje zapis o dodatkach za strzelane gole, lecz nie zostało sprecyzowane, o jaki poziom rozgrywkowy chodzi. W teorii oznacza to, że po meczu w rezerwach udało mu się zgarnąć niezły bonus za hattricka. Sam Klimala ma nie ukrywać w szatni drugiej drużyny Śląska, że takowy zapis obowiązuje nawet w spotkaniach trzeciej ligi.
Komentarze