Cracovia od 48. wygrywała z Rakowem
Ostatnim meczem drugiej kolejki PKO Ekstraklasy w nowym sezonie 2024/25 było starcie Rakowa Częstochowa z Cracovią. Byli mistrzowie Polski na własnym terenie podejmowali ekipę Pasów, która w pierwszej kolejce tych rozgrywek podzieliła się punktami z Piastem Gliwice. Z kolei Medaliki pewnie wygrały na terenie beniaminka ligi – Motoru Lublin – 2:0. Jednak mecz na własnym obiekcie z pewnością nie przebiegał tak, jak zakładali gracze Marka Papszuna, dla którego także był to powrót na stadion w Częstochowie.
Pierwsza połowa w wykonaniu obu ekip, mówiąc kolokwialnie, nie zachwyciła, choć i tak jest to dość łagodne stwierdzenie. Dużo było przerw w grze, niedokładności i szarpanej gry w pierwszej odsłonie, co przełożyło się na niski poziom piłkarski. Kibice liczyli, że po przerwie gracze Rakowa wyjdą odmienieni, ale chyba nie w ten sposób, bo już w 48. minucie spotkania stracili oni gola na 1:0.
Do bramki gospodarzy trafił Mikkel Maigaard, który sprytnym, choć trochę przypadkowym strzałem z bocznego sektora boiska po krótkim rozegraniu rzutu rożnego pokonał Kacpra Trelowskiego. Bramkarz gospodarzy nawet nie ruszył w kierunku piłki. Później wynik nie uległ już zmianie i Raków Częstochowa przegrał swój pierwszy mecz w nowym sezonie i to w dodatku na własnym stadionie.
Czytaj więcej: Kibice Rakowa murem za redaktorem Babiarzem. “Nie daj się złamać!”
Komentarze