- Górnik Zabrze ma zamiar w trakcie kampanii 2024/2025 poprawić swoje osiągnięcie z poprzedniej kampanii
- Przed startem rozgrywek w klubie doszła do sporych zmian kadrowych. Między innymi szeregi Górnika Zabrze zasilił Filip Majchrowicz, mający nadzieję na to, że będzie grał częściej niż to miało miejsce w poprzednim sezonie w Radomiaku
- 24-letni bramkarz w rozmowie z Goal.pl opowiedział o aklimatyzacji w nowym zespole, czasie spędzonym w Radomiaku, dodatkowych działaniach, aby lepiej się zregenerować, a także o swojej pasji
Filip Majchrowicz z nowym wyzwaniem
Łukasz Pawlik (Goal.pl): Jesteś zawodnikiem Górnika Zabrze od kilku tygodni. Proces aklimatyzacji już minął czy jeszcze trwa?
Filip Majchrowicz (Górnik Zabrze): – Myślę, że ten proces już dobiegł końca. Mam w Górniku wielu znajomych, z którymi znałem się już wcześniej z boisk. Jest też Filipe Nascimento, z którym znamy się jeszcze z czasów Radomiaka. Ogólnie łatwo było mi wejść do szatni, a pomaga w tym też podejście wszystkich ludzi z klubu. Jeśli w danej ekipie jest dobra atmosfera, to nie ważne czy do drużyny dołącza Polak, czy obcokrajowiec, to łatwiej się aklimatyzować.
Jak oceniasz swoje relacje z resztą drużyny i trenerem?
Jeśli chodzi o sztab szkoleniowy, to cały czas go jeszcze poznaję. Z kolei z zawodnikami, to wiadomo, że każdy chce się pokazać z dobrej strony. Po jakimś czasie wyjdzie dopiero, kto był na siłowni pierwszy tylko przez pierwsze dwa tygodnie, a kto ma taki zwyczaj po prostu (śmiech). Na pewno natomiast nawiązałem fajny kontakt z Olkiem Buksą czy Kamilem Lukoszkiem. Staram się jednak rozmawiać z wszystkimi, bo każdy w szatni Górnika jest pozytywnie nastawiony i to cieszy. Nie czuję się zatem obcym ciałem w drużynie.
O retoryce Polaków rozmowy
Skoro wywołałeś Olka Buksę, to czy przed tą rozmową rozmawiałeś z nim o szkoleniu z retoryki, o którym opowiadał w rozmowie z klubową telewizją Górnika?
Żadnego szkolenia z nim nie miałem w tej sprawie, jeśli o to pytasz (śmiech). W każdym razie to naprawdę ciekawe, bo nigdy wcześniej się z tym nie spotkałem, aby zawodnik doświadczał czegoś takiego. Ja na takie lekcje nie uczęszczałem, ale wydaje mi się, że może to Olkowi wyjść tylko na dobre. Mimo że to bardzo komunikatywna osoba. Jeśli chodzi o mnie, to nie wypowiadam się najgorzej w rozmowach. Chociaż wiadomo, że zawsze jest jakieś pole do poprawy.
Jakiś chrzest w szatni miał miejsce?
Wiadomo, że mamy w zespole Lukasa Podolskiego czy Erika Janżę, którzy mogą o to zadbać. Na razie nic takiego nie miało jeszcze miejsca. Spodziewam się jednak, że wkrótce to się stanie.
Szansa do odkrywanie Śląska
Wcześniej nie miałeś okazji grać w żadnym śląskim klubie. Pobyt w Zabrzu jest zgodny z Twoim wyobrażeniem na temat regionu czy może coś Cię zaskoczyło?
Na pewno to nie jest moja pierwsza styczność z Górnym Śląskiem, bo mój dobry przyjaciel jest z Bytomia, więc często go odwiedzałem. Miałem zatem wyobrażenie, jaki to region. Muszę zresztą przyznać, że zawsze miałem słabość do tego miejsca. Może nie tak, że zawsze to był mój cel, aby grać w jednym ze śląskich klubów. Podobało mi się jednak nastawienie ludzi, którzy są otwarci i szczerzy. Jeśli daje im się to samo, to o relacje nie trzeba się obawiać. Podobnie pewnie jest z kibicami, którzy oprócz tego, co mówiłem wcześniej, są też oddani. To, co zobaczyłem w trakcie prezentacji Górnika, zrobiło na mnie naprawdę duże wrażenie.
W ogóle jak to u Ciebie jest z piłką nożna, to coś, czym żyjesz całymi dniami czy raczej traktujesz to, jak na przykład Artur Boruc, czyli zawód wykonywany ok, ale meczów całych już nie oglądasz?
Mam czasem szeroko rozumiany przesyt piłki i wówczas odpoczywam od niej. W każdym razie lubię chodzić na mecze i je oglądać. Staram się wszystkie spotkania PKO BP Ekstraklasy oglądać. To zresztą pomaga mi też w przygotowaniu się do kolejnych spotkań. Jasne, że są mecze, które ciężko się ogląda. Z każdego można jednak coś wyłapać.
Dużo sportu w regionie
Tylko piłka nożna to Twój sport czy jest jeszcze jakaś inna dyscyplina?
Bardzo lubię koszykówkę. Nie ukrywam, że czekam już na Igrzyska Olimpijskie i na pewno będę śledził poszczególne spotkania. Cieszę się w ogóle, że trafiłem na Górny Śląsk też z tego powodu, że dużo sportu w tym regionie. Nie tylko piłka nożna czy koszykówka, ale też siatkówka.
Przepis o młodzieżowcu: ofiara czy beneficjent?
W poprzednim sezonie zaliczyłeś tylko osiem występów. Czujesz się ofiarą przepisu o młodzieżowcu w PKO BP Ekstraklasie?
Mogę też mówić o sobie, że byłem beneficjentem tego przepisu. Gdy zaczynałem bronić, to w Radomiaku byłem ja i Mateusz Kochalski, który miał za sobą fenomenalny sezon. Ofiarą w każdym razie bym się nazwał. Staram się unikać tego słowa. Trzeba po prostu dostosować się do nowych realiów. Nie byłem pierwszym zawodnikiem, który skończył wiek młodzieżowca.
Z jednej strony tak, ale z drugiej Radomiak nigdy nie ukrywał, że na pozycji bramkarza chce stawiać na młodzieżowca…
Każdy z dwóch letnich okresów transferowych, gdy byłem w Radomiu, był inny. Jasne jest, że Radomiak to klub, który musi żyć z transferów. Ściąga konkretnych zawodników pod wypromowanie ich i sprzedaż. Ze mną myślę, że było podobnie. Prawdą jest, że dostałem też informację, że Radomiak planuje postawić na młodzieżowca w bramce. Nie jest jednak też tak, że ta misja musi stać się faktem. Życie wszystko często weryfikuje. Pamiętam, że był plan, aby na skrzydło ściągnąć młodzieżowca, ale realia są takie, że młodzi gracze na tę pozycję sporo kosztują. Nie mam tylko na myśli samej kwoty za transfer, ale też prowizje dla agentów czy pensja dla zawodnika. Tym samym klub nie mógł sobie pozwolić na takie rozwiązanie. Drugi sezon był z kolei taki, że wracałem do Radomiaka z myślą, że mogę bronić. Zagrałem pierwsze trzy mecze. Myślałem, aby udać się do innej ekipy na wypożyczenie, ale się nie udało. Oczywiście mogłem zmienić klub, ale jeśli chciałem mieć realną szansę na bronienie, to pod tym względem było już trudniej.
Fani docenili
Kibice oceniali Twoje odejście z Radomiaka jako dużą stratę, pisząc w mediach społecznościowych komentarze w stylu, że działacze przez trzy lata nie mieli pomysłu na dobrego bramkarza. Podzielasz ich zdanie?
Na pewno to miłe, że fani mają o mnie takie zdanie w Radomiu. Myślę, że zapracowałem na to swoją grą, ale też relacjami z kibicami. Można powiedzieć, że atmosfera w Radomiaku było rodzinna. Na każdym kroku czuć było sympatię fanów do klubu. Z drugiej strony trzeba wiedzieć, że kibice nie zawsze mają pełną wiedzę na różne tematy. Można mówić różne rzeczy, ale Radomiak został w Ekstraklasie na czwarty sezon z rzędu, co można odbierać w kategorii, że finalnie dobra praca jest wykonywana w klubie. Nie czuję żadnej niechęci do Radomiaka. Jeśli już o tym myślę, to bardziej zastanawiam się, co byłoby, gdyby nie kontuzje, które miałem, będąc na Cyprze czy w Szwecji. Gdyby wszystko się ułożyło tak, jakbym chciał, to pewni nie byłoby w ogóle takiej rozmowy. Byłbym pewnie w innym miejscu, rozwijając się za granicą, a za Radomiakiem nie ciągnąłby się temat Majchrowicza, bo też klub by poszedł w innym kierunku.
Pozytywne myślenie kluczem do sukcesu
W poprzednim sezonie czekałeś do spotkania z Legią Warszawa siedem spotkań, aby zagrać w wyjściowym składzie Radomiaka. Jak dużą czułeś satysfakcję, że w meczu z jedną z czołowych ekip w lidze zachowałeś czyste konto?
Satysfakcja była przede wszystkim z wygranej i niezłego występu. Chociaż nie miałem zbyt wielu okazji, aby się wykazać w spotkaniu przeciwko Legii. Czułem jednak, że jestem zgrany z tą ekipą. Byłem dobrze zgrany z linią obrony, co miało na pewno wpływ na to, że gdy graliśmy, to zwykle nie traciliśmy dużo bramek. Wracając z kolei do pytania, to ja zawsze staram się opierać na pozytywnych emocjach. Nigdy nie nastawiam się tak, że muszę komuś coś udowodnić.
Ogólnie pożegnałeś się w zgodzie z prezesem Sławomirem Stempniewskim czy raczej to były chłodne relacje?
Z prezesem miałem bardzo dobre relacje. Nigdy nie było złej krwi między nami. Zresztą dużo mu zawdzięczam.
Nowa era, czyli transfer do Górnika Zabrze
Jak duży wpływ na Twój transfer do Górnika miał fakt, że trener Jan Urban na pierwszym miejscu nie brał w poprzednim sezonie tego, aby za wszelką cenę stawiać na młodzieżowca, a zawsze wychodził z założenia, że mają grać najlepsi w kadrze na dany moment?
Przede wszystkim byłem zainteresowany sportową rywalizacją. To jest dla mnie najważniejsze. Jeśli człowiek rywalizuje i przegrywa, to tak naprawdę może winić tylko siebie. Co mam na myśli? Mogą pojawiać się myśli, że nie pracuję wystarczająco ciężko, a może w sparingach nie pokazałem się z dobrej strony. Gdy jednak wychodzą czynniki, że w danym zespole broni młodzieżowiec, a nie bramkarz lepszy, bo tak się czasem czułem, to na pewno to deprymowało. Takie sytuacje miały miejsce w Radomiaku, nie ukrywam. Zatem to, że teraz mogę rywalizować w Górniku z doświadczonym ligowcem, jakim niewątpliwie jest Michał Szromnik, sprawia, że czuję się bardziej komfortowo. Wpływ na moją decyzję o transferze miał też styl gry drużyny. Zachęciło mnie to, aby trafić do Zabrza. Fajne jest to, że Górnik chce zaczynać akcję od tyłu i ja mogę brać w tym udział. Wiem, że to potrafię i będę starał się to robić.
Bramkarz z jasnym planem
Związałeś się z Górnikiem kontraktem do 2026 roku. Jaki masz plan na ten czas?
Chciałbym przejść podobną drogę, jaką przebył Daniel Bielica. Chciałbym wypełnić kontrakt w klubie i rozwinąć się tak, aby wykonać kolejny krok w kierunku rozwoju. Chociaż nie mogę już dzisiaj powiedzieć, że nie zostanę w Górniku jeszcze dłużej. Pierwsze tygodnie w klubie i podejście trenera Jana Urbana sprawia, że czuję satysfakcję z tego, co robię. Po ostatnich kontuzjach czuję, że złapałem trochę luzu. Nie postawiłem sobie celu, że na przykład za rok muszę trafić do zagranicznego klubu. Skupiam się po prostu na każdym kolejnym dniu.
Rafał Gikiewicz słynie z tego, że zawiesza sobie przed startem sezonu cele na lodówkę. Czy z takiego rozwiązania korzysta też Filip Majchrowicz?
Może nie stawiam sobie takich wyzwań jak Rafał. Zależy mi natomiast na precyzyjnym wykonywaniu swoich zadań. Może brzmi to, jak frazes, ale chcę podchodzić zawsze z taką samą koncentracją do treningów. Zależy mi na tym, aby przykładać się do zajęć, bo zdaję sobie sprawę, że tylko taka droga sprawi, że mogę się rozwinąć.
Nie tylko treningi mogą prowadzić do sukcesu
Jak pracujesz nad tym, aby podołać swoim wyzwaniom. Czy oprócz treningów trenujesz jeszcze indywidualnie, a może starasz się ewoluować dzięki pracy z trenerem personalnym?
Jeśli chodzi o sytuację w Górniku, to cały czas jestem na etapie dogrywania konkretów. Mogę natomiast opowiedzieć, jak to wyglądało w Radomiaku.
EKSTRAKLASO, NARESZCIE JESTEŚ | 1. kolejka | Uniwersum Ekstraklasy
Śmiało.
Oprócz treningów w klubie miałem jeszcze fizjoterapeutę w Radomiu, który miał tak naprawdę cały zespół odpowiedzialny za konkretne działania. Jedna osoba była bardziej odpowiedzialna za masaże. Moja narzeczona często się śmiała, że prawie nie widzimy się w domu, bo wracałem koło 17-18, a ona wówczas zaczynała pracę. Ponadto miałem też komorę tlenową. Korzystałem z niej w ten sposób, że wchodziłem do niej na godzinę i dotleniałem organizm. Dzięki temu lepiej się śpi, organizm też szybciej się regeneruje i na przykład szybciej goją się rany. Po powrocie z Cypru nawiązałem też kontakt z trenerem Remigiuszem Rzepką w Warszawie. Pomógł mi w zbudowaniu się. Podobnie jest też w Górniku, gdzie jednak sztab jest bardziej rozbudowany i nie potrzebuję szukać dodatkowych osób na własną rękę, bo wszystko zapewnia już klub. Kiedy chcę, to mogę liczyć na pomoc ze strony Bartłomieja Spałka.
Gra w Górniku wiązać się będzie bez wątpienia z presją, bo kibice 14-krotnego mistrza Polski mają swoje oczekiwania. Jakie czynniki mają wpływ na to, że czujesz się pewnie na boisku?
Właśnie to ciekawe, bo rozmawiając z chłopakami, przekonywano mnie, że oni raczej presji nie odczuwali, a było to bardziej wsparcie ze strony fanów. Motywuje też, gdy na naszych treningach pojawia się legenda klubu, czyli Stanisław Oślizło. Wiadomo, że to bardzo utytułowana postać. Swoją rolę odgrywają też kibice. Już będąc w Radomiaku, czułem, że Górnik może pochwalić się jednym z najbardziej żywiołowych dopingów w lidze.
Na definiowanie ligi przyjdzie czas
Trochę już w Górniku jesteś. Potencjał drużyny na dzisiaj pozwala stwierdzić, że drużynę stać na poprawienie pozycji z poprzedniego sezonu, gdy zajęła siódme miejsce?
Na pewno zarząd wykonał dobrą robotę. Wszyscy nowi gracze, którzy dołączyli do klubu, są jakościowi. Na mnie wrażenie robi Patrik Hellebrand. Ogólnie potencjał w zespole jest duży, ale po pierwszych spotkaniach będziemy definiować to, jaka ta liga będzie.
Patrząc na Wasz terminarz w pierwszych kolejkach, to poprzeczka będzie zawieszona wysoko…
Takie spotkania jak z Puszczą Niepołomice czy Pogonią Szczecin mogą określić drogę, w którym kierunku będziemy zmierzać.
Tymczasem już 9 sierpnia mecz Radomiak – Górnik. To będzie spotkanie, w którym będziesz chciał coś potwierdzić działaczom byłego klubu?
To na pewno mecz, na który czekam. Te spotkania mogą wiele wyjaśnić, ale jeśli pójdzie coś nie tak, to też nie jest tak, że nie można z tego wyciągnąć wniosków. Sezon jest długi. Nawet poprzedni sezon pokazał, że dużo się może zmienić. W spotkaniu z Radomiakiem zabrzanie tak naprawdę nie oddali celnego strzału, a finalnie Górnik w tabeli uplasował się wyżej.
Nietypowa pasja
Pod względem lingwistycznym jesteś już przygotowany do gry w lepszych niż PKO BP Ekstraklasa ligach. Nauka języków to Twoja pasja czy po prostu podchodzisz do tematu, że to niezbędne narzędzie w karierze piłkarskiej?
Podchodzę chyba do tego nie do końca zdrowo i ambicjonalnie. Pamiętam, że kiedyś byłem na wakacjach na francuskiej wyspie Reunion i miałem kłopot z zamówieniem dania. Wówczas podjąłem decyzję, że będę uczył się języka, co tak naprawdę może mi pomóc też w piłce. Zacząłem lecieć z tematem. Jeśli chodzi natomiast o język hiszpański, to miałem o tyle łatwiej, że moja narzeczona studiowała filologię hiszpańską. Ogólnie lubię podróżować i komunikować się z ludźmi. Na przykład z Josemą jest mi dużo łatwiej rozmawiać po hiszpańsku. Jeśli poświęci się na to czas, to nie jest to trudne.
No właśnie i to pytanie klucz, jak ty na to znalazłeś czas?
Czasu nigdy nie jest za dużo, ale na przykład w trakcie oglądania meczów czy spędzania czasu w komorze tlenowej, o której rozmawialiśmy, można robić inne rzeczy. Na przykład można poduczyć się języków. Tak naprawdę dużo daje praktyka, więc fajnie, że mamy w zespole Hiszpanów i mogę sobie rozmawiać po hiszpańsku czy to z Josemą, czy Manu Sanchezem.
Jesteś zawodnikiem urodzonym w Olsztynie, więc nie mogę nie zapytać na koniec o coś z Twojego rodzinnego miasta. Stomil według Ciebie doczeka się kiedyś stadionu godnego gry na poziomie centralnym w Polsce?
Po tym, jak zmienił się prezydent w mieście, może być o to łatwiej. Chociaż nie do końca wiem, jak to może wyglądać. Trzymam natomiast kciuki, aby nowy stadion powstał. Wiadomo, że dzisiaj Stomil jest w trudnym momencie, znajdując się w III Lidze. Ja nie potrafię sobie przypomnieć, kiedy ten klub był na czwartym poziomie rozgrywkowym. Wierzę jednak, że Stomil się podniesie. Obrano strategię stawiania na zawodników młodszych i związanych z regionem. Myślę, że to może wyjść klubowi na dobre. Chciałbym doczekać się czasów, gdy Stomil grałby znów w Ekstraklasie, a przynajmniej w 1 Lidze.
Górnik Zabrze zakończy sezon 2024/2025 w PKO BP Ekstraklasie w TOP 6?
- Tak
- Nie
- Nie wiem
Komentarze