- Bierzemy na tapet trójkę ekstraklasowych pucharowiczów i dorzucamy Pogoń, Lecha i Raków, by zwrócić uwagę, że każdy z naszych czołowych klubów ma inną taktykę na okno transferowe
- W “Przemowie” również o największym raku, jaki trawi polski rynek transferowy
- Sezon Ekstraklasy rusza już w najbliższy piątek
Jak polskie kluby działają w oknie transferowym?
Jagiellonia – pięć transferów, wszystkie za darmo. Śląsk – mała rewolucja kadrowa, dużo przyszło, dużo odeszło, w obie strony raczej bezgotówkowo, z wyjątkiem Simeona Petrowa, którego dyrektor Balda wykupił z Bułgarii po półrocznym wypożyczeniu. Legia – jak ma zapłacić, to górna granica wieku to 25 lat. Jak nie płaci, to stawia na legendarną mieszankę doświadczenia z nie tyle młodością, co najlepszym wiekiem dla piłkarza. Czyli mamy transfery pomiędzy 25, a 31 lat, czyli gości, którzy są gotowi wejść od razu do gry, a nie szukanie kogoś z potencjałem sprzedażowym pod przyszłość. Pogoń na razie na rynku transferowym wywaliła nogi na ratanowy stolik i nie robi dosłownie nic, co wynika i z budżetu, który transferowo właściwie nie istnieje, i z podejścia Jensa Gustafssona, który jest wyznawcą filozofii, że transferów zawsze można poszukać wewnątrz drużyny. W sensie odkopać kogoś, jak w bliższej lub dalszej przeszłości Wojciecha Lisowskiego, Alexa Gorgona, czy Marcela Wędrychowskiego.
Lech w pewnym sensie działa podobnie jak Pogoń, ale z dwoma różnicami – bazuje na powrotach swojej młodzieży z wypożyczeń, bo młodzież wracająca do Lecha ma raczej większą szansę na granie od tej wracającej do Pogoni, i wciąż zapowiada transfery skrzydłowych i bocznego obrońcy. Inna sprawa, że robi się trochę późno, a tu wciąż nie wiadomo, kiedy ci ludzie zaczną przychodzić. No i Raków z całkowicie odwróconą polityką transferową w stosunku do tego, do czego przyzwyczaił. Wprawdzie dalej wykłada najwięcej gotówki z całej ligi, ale jakby średnia wieku w stosunku do poprzednich okienek znacznie się obniżyła – o czym powiemy sobie zaraz szerzej.
Całość w poniższej plejerce
Komentarze