Juskowiak o Papszunie: Szkoda, że nie poszedł za granicę
Raków Częstochowa stracił szansę na obronę mistrzostwa Polski, ale też nie awansuje do europejskich pucharów. Właściciel Michał Świerczewski zdecydował o rozstaniu z Dawidem Szwargą i zatrudnił Marka Papszuna, który ma przywrócić blask Medalikom. Andrzej Juskowiak ocenił, że to dobre rozwiązanie. Po pierwsze, Papszun świetnie zna zespół, a po drugie, miał okazję odpocząć po intensywnym siedmioletnim okresie pracy w klubie.
Podkreślił, że 49-letni szkoleniowiec jest skazany na Raków. – Bardzo mocno odcisnął na nim swoje piętno. Wiemy jak prezentowali się zawodnicy i to, co zawsze podkreślałem, potrafił z nich wykrzesać bardzo dużo. Wielu z nich rozgrywało pod jego wodzą najlepsze sezony w karierze – zauważył.
Papszun w ostatnich miesiącach był łączony z Legią Warszawa, Lechem Poznań, czy też z OFI Kreta. – Polscy trenerzy nie są rozchwytywani w klubach i reprezentacjach na świecie, jak choćby Portugalczycy, których jest mnóstwo. Być może w tym kontekście szkoda, że nie poszedł za granicę, gdyż mógłby zrobić dobrą reklamę innym polskim szkoleniowcom, bo tu mamy duży problem. Nasi trenerzy rzadko dostają propozycje gdziekolwiek – dodał Juskowiak.
Stwierdził, że wybór Dawida Szwargi wydawał się trafny, ponieważ miał on kontynuować pracę jako asystent Papszuna w okresie sukcesów klubu. Wszystko wskazywało na to, że plan ten mógł się powieść. – W pewnym momencie trzeba wyjść poza to, co było wcześniej i mieć swoją drogę. Widocznie to nie funkcjonowało. Największą różnicę pomiędzy Rakowem Papszuna i Szwargi dostrzegam w intensywności gry. Stłamszenie przeciwników przez drużynę prowadzoną przez Papszuna było widoczne, a teraz tego zabrakło – zaznaczył.
Komentarze