- Znamy już pełen skład pucharowiczów, wiemy już o dwóch drużynach spadających z Ekstraklasy – do rozstrzygnięcia pozostały kwestie “kto mistrzem Polski?” oraz “kto będzie trzecim spadkowiczem?”
- W 33. kolejce Ekstraklasy padły dwie przepiękne bramki autorstwa Nahuela Leivy i Michaela Ameyawa, ale choć oba trafienia były cudowne, to mogą nie wygrać klasyfikacji na gola sezonu, bo rywalizacja jest ogromna
- A kto znalazł się w naszej jedenastce przedostatniej kolejki tego sezonu?
Sezon pięknych bramek w Ekstraklasie
Ten sezon Ekstraklasy bez wątpienia jest emocjonujący. Nie da się pochwalić poziomu rywalizacji, bo wiele wskazuje na to, że będziemy mieli jednego z najsłabiej punktującego mistrza w całej Europie. Czy emocje rekompensują niski poziom czołówki? To już kwestia tego, kto jak wartościuje sobie pewne rzeczy w polskiej lidze.
Bez wątpienia jednak mamy do czynienia z sezonem, w którym padają przepiękne gole. Dość powiedzieć, że ktoś z duetu Nahuel Leiva i Michael Ameyaw nie zasłużył na to, by zgarnąć nagrodę dla autora najpiękniejszego gola kolejki. A przecież oba trafienia były takie, że śmiało można je wysyłać do zagranicznych mediów ze słowami “zobaczcie, jak się u nas strzela!”.
Nahuel przymierzył z bocznej strefy w samo okienko:
Z kolei Ameyaw popisał się bombą z dystansu – i to bombą z niezwykłą rotacją.
Gole doprawdy przedniej urody, ale przecież oba wcale nie muszą być murowanym kandydatem do tego, by zgarnąć za nie statuetkę za najpiękniejszego gola sezonu. Do rywalizacji stanął przecież niedawno Mateusz Kupczak, który popisał się bramką podobną do tej Ameyawa:
Wydaje się jednak, że jeśli chodzi o trafienie z dystansu, to równych nie ma sobie Bartłomiej Kłudka, który otworzył sezon taką rakietą ziemia-powietrze.
Były bomby z dystansu? Czas zatem przywołać niewiarygodną przewrotkę Kamila Zapolnika, który zdaje się wyrastać na faworyta do całego konkursu na gola sezonu.
A nie była to przecież jedyna bramka tego typu, bo do ekwilibrystycznego strzału złożył się również Leonardo Rocha.
Trzeba przyznać, że wybór gola sezonu może być najtrudniejszą klasyfikacją podczas zbliżającej się wielkimi krokami gali Ekstraklasy.
Jedenastka 33. kolejki Ekstraklasy:
W bramce konkurencja była chyba największa. Mrozek w meczu Lecha z Widzewem sprokurował rzut karny, ale bronił wyśmienicie. Kilka świetnych interwencji miał Hrosso w starciu z Rakowem. Ale wygrać musiał Mateusz Kochalski. Czyste konto, interwencje składające się na gotowe wideo promocyjne dla klubów zachodnich, ta parada przy strzale Zecha… Imponujące.
W obronie stawiamy na Pankowa (czyste konto i ładny gol), Ghitę (bezbłędny w starciu z Rakowem) i Petrowa (kolejny bardzo dobry mecz w tej rundzie). Kłopot bogactwa był w drugiej linii, bo przecież na wahadłach mogliśmy postawić na Macenkę, Grzybka czy Jaroszyńskiego, dobrze na boku wypadł Podgórski, a pozostając przy Koronie wyróżniał się też Remacle. Przy obronie dorzućmy jeszcze nazwisko młodego piłkarza Legii, czyli Ziółkowskiego.
Natomiast ostatecznie wybór padł na Ameyawa i Nahuela (co za gole!), Rakoczego (gol i duży udział przy pierwszym trafieniu Cracovii) oraz Schwarza, który jest cichym bohaterem ostatnich dobrych tygodni Śląska. Atak? Tutaj oczywistym wyborem jest Kallman, który pruł jak żubr w defensywę Rakowa. A przecież nadawałby się tu jeszcze Makuch. Kurminowski strzelił gola, ale gdyby koledzy byli skuteczniejsi, to mógł mieć jeszcze ze dwie asysty. A Imaz? Cóż, to mógł być jeden z najważniejszych goli w historii Jagiellonii.
Bohater kolejki: Mateusz Kochalski
Słowo się rzekło – skoro wygrał walkę o miejsce w jedenastce kolejki przy tak mocnej konkurencji, to trudno nie wybrać go również bohaterem ostatniego weekendu.
Niby miał tylko cztery interwencje, co nie jest jakimś szokującym osiągnięciem, ale wystarczy spojrzeć na wagę tych strzałów – strzał Przyborka miał 0,24 xG, uderzenie Wahlqvista ponad 0,50 xG, a i z sumy uderzeń Grosickiego oraz Zecha też wychodzi blisko pół gola oczekiwanego. Rzucamy okiem na kolejne statystyki Kochalskiego ze spotkania przeciwko Pogoni – cztery wyjścia do wrzutek (każda udana), 8 na 9 celnych dalekich podań, 13 na 13 dokładnych podań krótkich.
Biorąc pod uwagę, że głosowanie na największych ligowych kozaków tego sezonu właśnie trwa, to Kochalski mógł tym meczem zapewnić sobie tytuł golkipera roku.
Zagranie kolejki: gol Jesusa Imaza
Są takie momenty, które w decydujących fazach sezonu decydują o tym, kto wygra tytuł mistrzowski. I dziwnym trafem wiele z nich w ostatnich latach ma miejsce w Gliwicach. Słynny gol Tomasza Jodłowca w samo okienko. Trafienie Mikaela Ishaka po rzucie rożnym. A teraz – być może będzie to bramka Jesusa Imaza, która sprawiła, że w ostatniej kolejce to wciąż Jagiellonia ma wszystko w swoich rękach.
Nie był to najładniejszy gol weekendu. Nawet nie był to najładniejszy gol tego meczu. Ale być może okaże się, że to najważniejsza bramka finiszu sezonu 2023/24.
Mecz kolejki: Piast Gliwice – Jagiellonia Białystok 1:1
Cóż, nie była to kolejna fantasycznych meczów. Mieliśmy nudziarstwo w Grodzisku czy w Mielcu, mieliśmy niedostatki jakości jednej ze stron (Korona grała dobrze, nie dojechał Ruch; Raków był tegorocznym Rakowem, a Cracovia strzelała mu bramki). Zatem stawiamy na starcie, które najmocniej trzymało w napięciu.
Trzeba oddać Piastowi, że mocno postawił się białostoczanom. Przy stanie 0:0 obecny lider Ekstraklasy miał tak naprawdę dwie niezłe szanse – strzelali Naranjo, później Marczuk. Piast nie zszedł do desperackiej obrony przed najlepszą ofensywą ligi, strzelił przepięknego gola za sprawą Ameyawa i… miał apetyt na drugą bramkę. A wtedy Marczuk dograł do Imaza i Jaga wróciła na fotel lidera.
Emocje, jakość, zwroty akcji, ozdoba w postaci strzału Ameyawa. To przesądziło o tym, że ten mecz został spotkaniem kolejki.
Cytat kolejki: konferencja Mariusza Rumaka
Wiele miał trudnych momentów tej wiosny Mariusz Rumak. Porażki z beniaminkami, ostatnio remis i porażka przy pełnych trybunach przy Bułgarskiej, odpadnięcie z Pucharu Polski… Ale patrząc na mimikę trenera Lecha, to najtrudniejszy moment miał miejsce na konferencji prasowej po meczu z Widzewem. Nie ma co się dziwić – przypuszczamy, że i ty, drogi czytelniku, nie wymyśliłbyś odpowiedzi na to pytanie. Albo na tę tezę. Albo na tezo-pytanie.
Komentarze