Puchar Polski. Kwiatkowski przekonany o właściwości swoich decyzji
Wisła Kraków pokonała Pogoń Szczecin i sięgnęła po Puchar Polski. Biała Gwiazda na swój sukces pracowała przynajmniej 120 minut. Przynajmniej, ponieważ bramka doprowadzająca do dogrywki padła w dziewiątej minucie doliczonego czasu gry. Ta sytuacja wywołała spore kontrowersje, zwłaszcza w środowisku Portowców. Po pierwsze, doszukiwano się spalonego przy golu Eneko Satrusteguiego. Po drugie, zauważono, że Anton Czyczkan, golkiper Wisły, przy wykonywaniu rzutu wolnego przesunął piłkę o kilka metrów.
Jak te sytuacje tłumaczy, Tomasz Kwiatkowski, który sędziował finał Pucharu Polski?
– Nie było (spalonego). Zostały wyrysowane linie przez sędziego VAR i obaj zawodnicy byli równo, to znaczy obrońca wyznaczał linię. Kolano zawodnika, który potencjalnie mógł być na spalonym, na tym spalonym jednak nie było. Bez ofsajdu – tak na pierwsze pytanie Pawła Paczula z portalu Weszło odpowiedział rozjemca meczu w Warszawie. – Naturalnie to jest kwestia sporna, czy moglibyśmy być bardziej dokładni i tutaj widzę punkt do poprawy dla siebie, ale to nie wypaczyło wyniku meczu! Nie przyczyniłem się do tego, że ta bramka padła – w te sposób Kwiatkowski odpowiedział na za zarzuty dotyczące baku reakcji na zachowanie bramkarza Wisły.
Czy Pogoń powinna otrzymać rzut karny po rzekomym faulu na Efthymiosie Koulourisie? – Dla mnie też (nie ma karnego). Napastnik wyraźnie trzyma obrońcę, przewraca się w jego kierunku, to jest bardzo cwaniackie zachowanie. Próbuje sprowokować wrażenie, że to jest rzut karny, trzymając obrońcę i kładąc się na niego. Oczywiście obrońca też go trzyma, nie jest zupełnie niewinny, ale procentowo to jest bardziej „nie karny” niż karny – stwierdził rozjemca finału.
Zobacz także: Wisła zagra w pucharach. Na kogo może trafić w eliminacjach?
Komentarze