- Inter w tym sezonie zdominował ligę i może stać się drugim najlepszym mistrzem w historii Serie A
- Piotr Zieliński latem ma dołączyć do mistrza Włoch – z kim Polak będzie walczył o miejsce w składzie?
- Czy kibice Nerazzurrich mogą czuć rozczarowanie?
Inter Mediolan – pięć ciekawostek
1. Rekord nie do pobicia
Inter Mediolan w tym sezonie zaliczył tylko jedną ligową porażkę i wydawało się, że mogą pobić rekord 102 punktów w Serie A, który ustanowił Juventus. Remis z Cagliari na własnym stadionie tydzień temu przekreślił szanse Nerazzurrich na historyczny wyczyn, lecz wciąż mogą zapisać się w annałach calcio, przekraczając próg stu oczek. Byliby dopiero drugą drużyną, której udało się tego dokonać – jak dotąd najbliżej przebicia tej bariery był również Inter. Sezon 2006/07 pod wodzą Antonio Conte zakończyli z dorobkiem 97 punktów.
2. Mistrz adaptacji
Marcus Thuram zaliczył wyśmienity debiutancki sezon w Serie A. Ułatwiła mu to choćby znajomość języka włoskiego – jego ojciec, Lilian Thuram, przez łącznie 10 lat grał w Parmie i Juventusie. We Włoszech na świat przyszedł Marcus, późniejszy reprezentant Francji. Napastnika można określić najlepszym debiutantem Interu od 19 lat, gdyż ostatnim piłkarzem Nerazzurrich, który w lidze strzelił co najmniej 10 goli i zaliczył minimum 5 asyst, był Samuel Eto’o.
3. Bezbłędny na jedenastym metrze
Hakan Calhanoglu gra w Serie A od 2017 roku. Od tamtej pory wykorzystał wszystkie 15 rzutów karnych. Ostatnia zmarnowana przez niego jedenastka w piłce klubowej miała miejsce… w 2016 roku! W całej karierze Turek wykonywał 43 karne, z skutecznością na poziomie 90,7%.
4. Najlepszy i najgorszy egzekutor w jednym
Lautaro Martinez to najlepszy strzelec ligi. Argentyńczyk strzelił 23 gole, ale pod względem egzekwowania jedenastek daleko mu do Hakana. W bieżącej kampanii zmarnował dwie z pięciu, doliczając do tego pudło w konkursie rzutów karnych z Atletico. To był drugi konkurs rzutów karnych Interu, który miał miejsce od czasu transferu Lautaro – pierwszy, w Pucharze Włoch przeciwko Lazio, również zakończył się porażką, a Argentyńczyk także wtedy nie strzelił. Natomiast w reprezentacji Martinez jak dotąd jest bezbłędny.
5. Seria bez końca
Piłkarze Nerazzurrich strzelili łącznie 79 goli w tym sezonie. Nie było ani jednego momentu posuchy – bramki dla Interu od rozpoczęcia kampanii padały dokładnie co kolejkę. Seria trwa, ale rekord został już pobity – świeżo upieczony mistrz jest pierwszą drużyną w historii Serie A, która trafiała do siatki przeciwników w każdym z 31 pierwszych meczów ligowego sezonu. Ekipie Inzaghiego pozostało już tylko bić kolejne rekordy strzeleckie i zbroić się do wygrania kolejnego Scudetto.
Samotny wyścig i nuta goryczy
Sezon ligowy Nerazzurrich był wręcz monstrualny, czego nie mogą odebrać argumenty ani o problemach zdrowotnych w kadrach bezpośrednich rywali, ani o niektórych błędach sędziowskich na korzyść Interu. I bez takiego handicapu żadna włoska drużyna nie mogła się z nimi równać pod względem żelaznej defensywy, wszechstronnej pomocy i dynamicznego ataku. W dziewiątej kolejce objęli fotel lidera i pierwszego miejsca już nie oddali. Jedynym klubem, który dotrzymywał im kroku był Juventus – aż do momentu drugiego bezpośredniego starcia, w którym Il Biscione ukąsił Starą Damę, niezdolną potem do dalszej walki. Od przełomowej porażki Bianconeri zdobyli zaledwie 11 punktów na 33 możliwe, spadając na trzecie miejsce w tabeli. – Kiedy prysło marzenie o Scudetto, zeszło z nas powietrze i trudno było stanąć na nogi – mówiła włoska gwiazda Juve, Federico Chiesa. Z cienia wyszedł AC Milan, mający jednak iluzoryczne szanse na prześcignięcie rywala zza miedzy. Kubeł zimnej wody został wylany na Rossonerich jeszcze we wrześniu, kiedy zostali rozgromieni 5:1. Rewanż miał być szansą na zmycie tej plamy na honorze, ale okazał się gorzkim podsumowaniem rozczarowującego sezonu . Pierwszy raz od kampanii 2019/20 Milan przegrał obydwa derbowe starcia w lidze, a Stefano Pioli stał się trenerem z największą liczbą porażek w Derby della Madonnina. Dla kibiców Interu nie mogło być chyba lepszego scenariusza, który dałby okazję na celebrację mistrzostwa na miejscu, a jednocześnie tak zalazł za skórę znienawidzonym sąsiadom.
W beczce miodu pojawiła się jednak łyżka dziegciu. Supremację najlepiej udowodnić na wszystkich frontach, a Interowi udało się to jedynie na krajowym podwórku. Chociaż i tutaj sukces nie jest pełny – w zaledwie ⅛ finału Pucharu Włoch urzędujący lider uległ innej rewelacji sezonu, Bologni. Większy powód do żalu stanowi porażka na tym samym etapie, ale w Lidze Mistrzów. Pierwszy pojedynek z Atletico zakończył się skromnym 1:0, a koncert nieskuteczności dał Marko Arnautović, ostatecznie strzelec jedynego gola. Niewykorzystane sytuacje zemściły się w rewanżu, gdzie ospały Inter popełniał błędy po obu stronach boiska, ale szczęśliwie przetrwał do rzutów karnych. Tam szczęścia już zabrakło, a najlepszy strzelec zespołu, Lautaro Martinez, wykonując decydującą jedenastkę posłał piłkę w trybuny. Niedosyt pozostaje – nie było powodów, by nie stawiać drużyny z Mediolanu obok Manchesteru City czy Realu Madryt w gronie faworytów do końcowego triumfu. Finaliści poprzedniej edycji wydawali się rozgrywać w tym roku jeszcze lepszy sezon, ale międzynarodowe nadzieje spełzły na niczym.
Transferowa perfekcja
“Marotta league” to określenie często używane przez kibiców innych drużyn, uważających rywali ze stolicy Lombardii za faworyzowanych przez sędziów. Abstrahując od tych kontrowersji, zwraca uwagę na jednego z ojców sukcesu Nerazzurrich, jakim jest dyrektor sportowy Beppe Marotta. Inter ma drugi najwyższy budżet na pensje zawodników w lidze i ma to przełożenie na wyniki – najlepiej opłacani zawodnicy faktycznie prezentują najwyższy poziom w lidze. Kręgosłup zespołu, jaki stanowią Henrikh Mkhitaryan, Hakan Calhanoglu czy świeżo sprowadzony Marcus Thuram, to zawodnicy ściągnięci za darmo (nie zapominając o prowizjach dla agentów, których wydano najwięcej spośród wszystkich włoskich zespołów). W letnim oknie transferowym zakupiono Benjamina Pavarda, Yanna Sommera czy Francesco Acerbiego – każdy z nich był regularnym bywalcem w pierwszej jedenastce. Carlos Augusto, Davide Frattesi i Yann Bisseck to wartościowi zmiennicy, których rola w zespole z pewnością będzie wzrastała. W końcu to ta młodsza część zaniża średnią wieku w “najstarszej” drużynie w Serie A. Nieprzypadkowo we Włoszech ci “emeryci” starzeją się jak dobre wino. Z dystansem podchodzi się do dawania szans najmłodszym, a wielu uważa, że dopiero po 30. roku życia zawodnicy są w pełni swoich możliwości. Trener Simone Inzaghi, jeszcze sezon temu kwestionowany, wydobył ze swoich podopiecznych to, co najlepsze. Sam również na tym skorzystał, będąc obiektem zainteresowania klubów Premier League. Jednak szkoleniowiec nigdzie się nie rusza, tak jak jego żołnierze. Zamiast tego mistrzowie rozbudowują i tak szeroką kadrę, a celem jest znalezienie klasowego dublera na każdą pozycję. Wśród wzmocnień ma znaleźć się Piotr Zieliński, związany kontraktem z Napoli do końca czerwca. Jaki los może czekać Polaka w mediolańskiej potędze?
Zieliński w Interze – silna konkurencja czy obiecująca perspektywa?
Inzaghi sprawił, że na boisku panuje perfekcyjna wymienność pozycji. Środkowi obrońcy wchodzą w pole karne przeciwnika, zastępują ich pomocnicy lub wahadłowi. Drużyna zawsze znajduje sposób na przedarcie się pod bramkę przeciwnika, stopniowo budując akcje od bramki czy zaskakując huraganowymi kontratakami. La Gazzetta dello Sport porównywała Nerazzurrich do kameleona, zmieniającego się w zależności od rywala. “Mają tysiąc sposobów na wygraną, dostosowują się w sposób kameleonowy, a potem zawsze znajdują sposób, by wyjść na prowadzenie”.
Taki system nie byłby możliwy bez intensywności na najwyższym poziomie, dlatego piłkarze Inzaghiego pokonują piąty najdłuższy średni dystans w lidze. Najwięcej kilometrów nabija tercet centrocampistów – każdy jego członek znajduje się w TOP30 pod względem pokonanych odległości. Hakan Calhanoglu, przekonwertowany w “szóstkę” po odejściu Marcelo Brozovicia, dał zespołowi jeszcze więcej niż jego poprzednik. W rozmowie z DAZN stwierdził, że obecnie jest najlepszym registą na świecie, na pozostałych miejscach na podium stawiając Rodriego i Toniego Kroosa. W tej wypowiedzi można dostrzec nutę egoizmu, ale Turek z pewnością znajduje się wśród najlepszych na swojej pozycji. Bezbłędny w rzutach karnych, dokładny w stałych fragmentach i czarujący pięknymi podaniami – jak w meczu z Juventusem, gdy jego dograniem zachwycał się cały świat piłki. Po prawicy Hakana zasiada Nicolo Barella. Chociaż na boisku raczej biega niż siedzi. Potrafi popisać się wirtuozerią i jest jednym z najlepszych reprezentantów Włoch. Trzeci pomocnik to Henrikh Mkhitaryan, najstarszy z całej trójki, jednak nie ustępujący kolegom pod względem finezji czy zaangażowania. Polskiego kibica najbardziej powinien zainteresować właśnie Ormianin, bo jego zmiennikiem lub następcą może zostać Zieliński.
35-letni pomocnik swój wiek objawia w boiskowej dojrzałości, ale na pewno nie w kondycji. Co mecz przemierza średnio ponad 10 kilometrów, a tych meczów gra naprawdę sporo – więcej minut od niego zebrał tylko podstawowy bramkarz. Z Piotrem Zielińskim łączy go nie tylko ta sama pozycja na boisku, ale i obunożność. Różnice pojawiają się w stylu gry – Zieliński świetnie sprawdza się w roli mezzali, czyli półskrzydłowego grającego bliżej linii bocznej, regulującego rytm meczu i kreującego sytuacje dla partnerów. Ormianin jest bardziej zaangażowany w grę defensywną, biega po całej długości boiska, a pod bramką często tworzy okazje do oddania strzału. Znajduje się w TOP10 piłkarzy w Serie A pod względem podań progresywnych, prostopadłych zagrań i przede wszystkim asyst, których w lidze uzbierał już 7.
W tych samych statystykach nazwisko Zielińskiego pojawia się o wiele niżej, choć jest to również pokłosie burzliwego sezonu w Napoli. Trzech różnych trenerów, odsunięcie od składu w Lidze Mistrzów wskutek nieprzedłużenia kontraktu, a wszystko w akompaniamencie naprawdę kiepskiej formy – to krótkie podsumowanie sezonu spisanego na straty. Może i pomnik budowany w Neapolu przez 8 lat aż tak nie ucierpiał, jednak to najwyższy czas, by powiedzieć sobie “do widzenia”. Ale czy Zieliński po rocznym przestoju w karierze poradzi sobie w wymagającej mediolańskiej rzeczywistości? Mkhitaryan co prawda starzeje się jak dobre wino, ale prędzej czy później się przeterminuje. A Zielińskiemu do zmierzchu kariery jeszcze daleko. Godny finisz kariery polskiego pomocnika musimy zawierzyć trenerowi Interu. – Inzaghi to potwór. Przywiązuje dużą wagę do szczegółów. Zawsze stara się wyciągnąć z nas jak najwięcej – doceniał trenera Yann Sommer, mający tyle samo lat, co Mkhitaryan.
Sezonu Nerazzurrich nie można ocenić jednoznacznie. Całkowita dominacja w lidze powinna zadowolić każdego kibica, ale apetyt rośnie w miarę jedzenia i nieobecność tak silnego składu nawet w najlepszej ósemce Ligi Mistrzów jest nieco rozczarowująca. Podobnie jest z przyszłością Zielińskiego w szeregach zdobywcy Scudetto – w grę wchodzą dwa scenariusze. Albo Polak nie nadąży za intensywnością nowych kolegów i nie spełni wymagań trenera, albo czeka go forma życia w zespole znanym z wyciskania potencjału do ostatniej kropli. Pewne jest tylko, że polski pomocnik dołączy do historycznej drużyny, bijącej rekordy Serie A.
Komentarze