- Pogoń Szczecin była zdecydowanym faworytem niedzielnego starcia z Koroną Kielce
- Portowcy wciąż liczą się w walce o mistrzostwo
- Już w pierwszej połowie stracili jednak bramkę po rzucie rożnym
Czyżby Pogoń też “nie chciała” mistrzostwa? Wielki błąd przy kornerze
Polska PKO BP Ekstraklasa ma to do siebie, że nieraz wyścig o tytuł mistrzowski toczy się w iście ślimaczym tempie. Tak jest również i w bieżącym sezonie. Tylko w tę sobotę punkty niespodziewanie stracił Śląsk Wrocław.
W niedzielę swój mecz rozgrywali, między innymi, piłkarze Pogoni Szczecin. Portowcy wciąż liczą się w walce o tytuł. Gdyby pokonali na wyjeździe Koronę Kielce, zrównaliby się punktami z czwartym Rakowem Częstochowa. Biorąc pod uwagę, że Scyzory walczą o swój byt w elicie, a ostatni mecz w lidze wygrały ponad miesiąc temu, nie ulega wątpliwości co do tego, kto był faworytem.
Gospodarze niewiele robili sobie jednak z przyznania im niechlubnej roli skazanych na porażkę. Już na samym początku w ładnym stylu do siatki trafił Dawid Błanik, ale arbiter dopatrzył się spalonego. W 22. minucie nie miał już jednak zastrzeżeń.
Korona wykonywała rzut rożny. Marcel Pieczek dostrzegł, że Nono jest zupełnie niekryty przy krótkim słupku i do niego podał. Hiszpan spokojnym strzałem głową wyprowadził kielczan na prowadzenie. Warto dodać, że 32-latek mierzy zaledwie 170 centymetrów wzrostu i jest najniższym zawodnikiem swojej drużyny.
Dla Nono był to 28. mecz w tym sezonie. Zanotował w nim czwartego gola, do tego ma na koncie pięć asyst.
Zobacz też: Oficjalnie: Kamiński stracił trenera. Nadchodzi nowe otwarcie dla Polaka?
Komentarze