Starcie między Evertonem, a West Hamem, nie było meczem, który oglądało się z wielką przyjemnością. Długo wydawało się, że nie zobaczymy żadnego gola, ale w końcowym fragmencie spotkania do siatki rywali trafił Soucek. Tym samym Czech zapewnił swojej drużynie komplet punktów i jednocześnie przerwał serię Evertonu, który triumfował w czterech ligowych meczach z rzędu. Łukasz Fabiański nie wystąpił z powodu kontuzji odniesionej na rozgrzewce.
Pierwszym meczem w 2021 roku było starcie na Goodison Park, gdzie Everton podejmował West Ham. Gospodarze wygrali cztery ostatnie ligowe mecze i zamierzali przedłużyć tę dobrą passę. Londyńczycy to jednak wymagający przeciwnik, więc mogliśmy spodziewać się ciekawego starcia.
Bezrobotni bramkarze
Tak jednak nie było, a przynajmniej w pierwszej połowie. Częściej przy piłce utrzymywali się The Toffees, ale nie miało to wpływu na stworzone okazje bramkowe. Tempo gry również nie należało do najwyższych, między innymi dlatego, że West Ham nie chciał przejąć inicjatywy. Oba zespoły wyczekiwały na ruch przeciwnika i nie zamierzały się specjalnie otworzyć, co mogłoby skutkować utratą gola po kontrataku.
Na pierwszy celny strzał w nowym roku musieliśmy czekać aż do 45. minuty, gdy piłę otrzymał Bernard, który zdecydował się na uderzenie z dystansu z kierunku lewego słupka. Intencje Brazylijczyka przewidział jednak Darren Randolph, który odbił futbolówkę na rzut rożny. Do przerwy wynik z początku meczu nie zmienił się.
Nadzieja umiera ostatnia
Po przerwie poziom tego spotkanie wciąż pozostawiał wiele do życzenia, ale wraz z upływem czasu, drużyny zaczęły grać trochę bardziej ofensywnie. Po godzinie gry prowadzenie West Hamowi mógł dać Aaron Cresswell, który uderzył z rzutu wolnego, ale tylko w sam środek bramki.
Carlo Ancelotti dostrzegł, że jego nie podopieczni nie prezentują się tak, jakby tego chciał. Dlatego Włoch postanowił wprowadzić na boisko Andre Gomesa i Jamesa Rodrigueza, co sprawiło, że Everton był już bardziej aktywny. The Toffees stworzyli sobie w tej części spotkania kilka
Wydawało się, że spotkanie na Goodison Park zakończy się remisem 0:0, ale w 86. minucie zobaczyliśmy w końcu gola. Cresswell zagrał dość przypadkowo do będącego w polu karnym Tomasa Soucka, który doskonale odnalazł się w tej sytuacji i uderzeniem z bliskiej odległości pokonał bramkarza. Tym samym zapewnił londyńczykom wygraną 1:0.
Brawo Młoty. Everton wyraźnie spuchł.
Robi się ciekawie.