- Liverpool FC przegrywał do przerwy z Luton Town, ale ostatecznie wygrał 4:1
- Teraz The Reds mają już cztery punkty przewagi nad Manchesterem City
- Juergen Klopp porównał drugą połowę meczu do słynnego rewanżowego starcia z FC Barceloną w Lidze Mistrzów
“Złamałem swoją obietnicę”
Liverpool FC w środę zanotował spektakularny powrót. Do przerwy The Reds przegrywali z Luton Town 0:1. Świetnie zareagowali jednak w drugiej połowie i po trafieniach Virgila van Dijka, Cody’ego Gakpo, Luisa Diaza i Harveya Elliotta zanotowali zwycięstwo 4:1. To tym istotniejsze, że zespół mierzy się obecnie z prawdziwą plagą kontuzji, by wspomnieć tylko nieobecności Alissona, Trenta Alexandra-Arnolda, Joela Matipa, Diogo Joty czy Mohameda Salaha.
– Dziś jest jeden z tych wieczorów, podczas których trudno przestać gadać. Jestem taki szczęśliwy. Od teraz będę kilka razy przywoływał ten mecz. Obiecałem swojej drużynie, że nigdy nie wspomnę starcia z Barceloną jako przykładu, ale zrobiłem to dziś, więc złamałem swoją obietnicę. Brakowało nam tylu piłkarzy… to dość podobna sytuacja – zaczął na konferencji prasowej Juergen Klopp. – Tamtym razem drużyna zignorowała absencje i chcę, by teraz też tak się stało. To trudne. Potrzebowałem kilku minut na przetrawienie wszelkich wieści o kontuzjach, ale jak już wiem, jak sobie z tym poradzić, to jest całkiem dobrze. Tak jest teraz. Wcześniej Barcelona, teraz Luton. Było wiele powodów, by się poddać, ale widziałem tylko świetną grupę, która walczy – dodał.
Przed Liverpoolem kolejne wielkie wyzwanie. Już w niedzielę zespół czeka finał Pucharu Ligi, w którym zmierzy się z Chelsea FC.
Czytaj więcej: Nowy trener Napoli: pomimo zamieszania w taktyce walczyliśmy z Barceloną.
Komentarze