- Pomimo dobrej postawy, RB Lipsk poległ u siebie w starciu z Realem Madryt
- Jedynego gola w spotkaniu strzelił Brahim Diaz
- W końcówce meczu Hiszpan doznał kontuzji, a brak reakcji sędziego wściekł piłkarzy gości
Najpierw gol, potem kontuzja. Niełatwy wieczór dla zastępcy Bellinghama
RB Lipsk z pewnością nie był faworytem wtorkowego spotkania 1/8 finału Ligi Mistrzów. Real Madryt nie tylko miał spokojnie pokonać niżej notowanych rywali, ale i był jednym z głównych kandydatów do triumfu w całych rozgrywkach. Mimo tego Byki napędziły wielkim rywalom stracha. W pierwszej połowie gospodarze regularnie naciskali wysoko, co przekładało się na liczne okazje podbramkowe. Żadna z nich nie zakończyła się jednak trafieniem.
Królewscy, jak to mają w zwyczaju, niespecjalnie przejęli się dobrą dyspozycją przeciwnika. Na samym początku drugiej połowy Brahim Diaz popisał się piękną indywidualną akcją i wyprowadził swój zespół na prowadzenie.
Pomimo tego, że jego bramka zapewniła Realowi zwycięstwo, 24-latek nie będzie mógł zaliczyć starcia do w pełni udanych. W 84. minucie wdał się w drybling między kilkoma rywalami. Wyszedł z niego zwycięsko, ale ostatecznie doznał kontuzji mięśniowej. W akcji nie doszło do faulu, to też RB Lipsk kontynuowało swoją akcję. Choć nie padł z niej gol, zachowanie arbitra rozwścieczyło piłkarzy Carlo Ancelottiego, a zwłaszcza Toniego Kroosa. Ostatecznie Diaz opuścił boisko, a w jego miejsce pojawił się Lucas Vazquez. Do ostatniego gwizdka wynik już się nie zmienił. Królewscy podejmą Byki w rewanżu za trzy tygodnie i mogą cieszyć się ze skromnej zaliczki.
Czytaj więcej: Barcelona latem przebuduje skład. Gwiazda Serie A na celowniku.
Komentarze