- Maciej Kędziorek pod koniec listopada opuścił Lecha Poznań
- Szkoleniowiec przyjął ofertę pracy w Radomiaku Radom
- Przekonuje, że w Kolejorzu byłoby mu zdecydowanie ciężej
Lech nie dałby szansy Kędziorkowi?
Jeszcze przed zwolnieniem Johna van den Broma Lech Poznań stracił jednego z najważniejszych członków sztabu szkoleniowego. Maciej Kędziorek, czyli asystent Holendra, otrzymał propozycję objęcia stanowiska trenera Radomiaka Radom. Oczywiście ją przyjął, gdyż była to ogromna szansa, aby rozpocząć swoją przygodę z samodzielną pracą w zawodzie od razu na najwyższym poziomie rozgrywkowym w Polsce.
Kędziorek ma za sobą trzy mecze w roli szkoleniowca Radomiaka. Nie przegrał żadnego z nich, a po zwycięstwie w debiucie nastąpiły dwa remisy. W rozmowie z “Przeglądem Sportowym” wyjaśnił, dlaczego podjął decyzję o opuszczeniu Lecha, a także czym różniłaby się praca w Poznaniu od pracy w Radomiu.
– W Radomiaku mi zaufano, dostałem szansę, którą odbieram jako prawdziwą. Jeśli pojawi się jakiś kryzys, to pewnie dostanę szansę na wyjście z niego, a w Lechu mogłoby być o to ciężko. Lech stawia na określoną grupę trenerów i patrzy bardzo mocno w kierunku zagranicznych. Największą różnicą jest waga decyzji. Teraz biorę na siebie odpowiedzialność za wszystko. Odpowiadam za wszystko, co się wydarzy w związku z pracą zespołu, sztabu. Jako asystent mogę trenerowi jedynie coś zasugerować, ale i tak odpowiada zawsze pierwszy trener. To jest to największa i najbardziej zasadnicza różnica – tłumaczy Kędziorek.
Zobacz również: Juventus złożył ofertę Szczęsnemu. Poważna redukcja zarobków
Komentarze