- Real Madryt latem ściągnął na wypożyczenie Kepę Arrizabalagę
- W listopadzie na kontuzji Hiszpana skorzystał Andrij Łunin
- Ukrainiec pokazał się z bardzo dobrej strony i może zamieszać w hierarchii Carlo Ancelottiego
Łunin skorzystał na absencji Kepy. Ancelotti ma twardy orzech do zgryzienia
Przed sezonem poważnej kontuzji doznał Thibaut Courtois, dlatego Real Madryt niezwłocznie ruszył na rynek w poszukiwaniu bramkarza, który zastąpi nieobecnego Belga. Wybór był nieco kontrowersyjny, bowiem Królewscy zdecydowali się wypożyczyć Kepę Arrizabalagę, który nie miał w Chelsea dobrej prasy.
Hiszpan szybko przebił się do wyjściowej jedenastki, przeplatając lepsze występy z gorszymi. Popełnił kilka błędów, ale za każdym razem uchodził za solidnego. W listopadzie doznał urazu, na skutek czego awaryjnie między słupki wskoczył Andrij Łunin, który zaliczył kilka świetnych spotkań, udowadniając, że drzemie w nim duży potencjał. Ukrainiec spisywał się lepiej od swojego starszego kolegi, co miało swoje odzwierciedlenie w statystykach.
Kepa zażegnał już problemy zdrowotne i wystąpił w ostatnim meczu z Alaves. Hiszpańskie media donoszą natomiast, że Carlo Ancelotti nie podjął jeszcze wiążącej decyzji, który z bramkarzy będzie numerem jeden w drugiej części sezonu. Łunin udowodnił bowiem, że z nim drużyna może radzić sobie jeszcze lepiej, a defensywa być spokojniejsza. Piłkarze czekają, aż włoski szkoleniowiec wyjaśni całą sytuację i rozwiąże zaistniały problem.
Kto powinien być pierwszym bramkarzem Realu Madryt?
- Kepa Arrizabalaga
- Andrij Łunin
Zobacz również: Lewandowski skrócił swój urlop. Obawia się rywalizacji w Barcelonie?
Komentarze