Bayern Monachium w ostatnim sobotnim spotkaniu 11. kolejki Bundesligi podzielił się punktami na wyjeździe z Unionem Berlin. Robert Lewandowski co prawda zdobył bramkę, ale to było wszystko na co było stać reprezentanta Polski. Mecz na Stadion An der Alten Foersterei zakończył się zasłużonym remisem 1:1 (1:0).
Bayern Monachium przystępował do spotkania w roli faworyta. Jak się jednak okazało, gospodarze nie złożyli broni. Gdyby po pierwszej połowie schodzili na przerwę z trzybramkową zaliczką, nie byłoby to niespodzianką, mając na uwadze to, jak wyglądał mecz.
Wynik rywalizacji został otwarty błyskawicznie, bo już w czwartej minucie. Na listę strzelców wpisał się Grischa Proemel, który po uderzeniu głową skierował piłkę do siatki. Nieoczekiwanie dla wielu Union objął prowadzenie.
Bayern znów mógł liczyć na “Lewego”. Polak z 249. golem w Bundeslidze
Tymczasem w 22. minucie okazję na to, aby zdobyć bramkę dla gospodarzy miał Taiwo Awoniyi. Ofensywny zawodnik berlińskiej ekipy najpierw uporał się z dwoma rywalami, a później oddał strzał. Próba była jednak nieznacznie niecelna. Tuż przed przerwą do wyrównania mógł natomiast doprowadzić Serge Gnabry, oddając strzał sprzed pola karnego. Na posterunku był w każdym razie golkiper rywali.
Tymczasem po zmianie stron przebudził się Robert Lewandowski. Polski napastnik w 67. minucie strzelił gola na 1:1, wykorzystując zagranie z boku boiska. “Lewy” wykorzystał w 100 procentach swój niezwykły instynkt strzelecki, dzięki czemu Bayern z Berlina mógł wracać z punktem. Obie ekipy musiały zadowolić się remisem. bo do końca spotkania wynik już się nie zmienił.
Komentarze