- Robert Lewandowski rozgrywa drugi sezon w koszulce FC Barcelony. Polak spisuje się zdecydowanie gorzej niż rok temu
- Kto jest “winny” obniżki lotów napastnika Blaugrany? Okazuje się, że wcale nie trzeba szukać daleko
- 35-latek niczym Cristiano Ronaldo przyzwyczaił nas do niezwykle wysoko zawieszonej poprzeczki. Teraz musi mierzyć się z wyśrubowanymi wymaganiami
Lewandowski? Winny!
Trzecia minuta doliczonego czasu gry spotkania na szczycie La Liga. Znakomicie ustawiony w szesnastce Robert Lewandowski wzbija się w powietrze, by strzałem głową zamknąć dośrodkowanie adresowane z prawej flanki i doprowadzić do remisu w starciu Barcelona – Girona. Niestety, reprezentant Polski nieczysto trafił w futbolówkę i fatalnie spudłował. Dwie minuty później Stuani oficjalnie zabił mecz. Jednak nieoficjalnie chwilę wcześniej uczynił to Lewandowski. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić. I często robią to w najbardziej brutalny sposób. Właśnie w taki, jak na Estadi Olímpic Lluís Companys. Hańbiąc ewentualnego bohatera.
Winna porażki Blaugrany jest sama Blaugrana. Winnym niewykorzystania dogodnej okazji jest Robert Lewandowski. Nie ma sensu stawać w jego obronie. Zwłaszcza że nie sposób walczyć z liczbami. A te są bezwzględne. Napastnik Dumy Katalonii po 16 kolejkach i rozegranych 14 ligowych meczach ma na koncie zaledwie osiem goli.
W poprzednim sezonie na tym etapie mógł się pochwalić 13 trafieniami i wyraźnym prowadzeniem w klasyfikacji strzelców. Natomiast teraz przewodzi innemu zestawieniu – zmarnowanych “dużych” szans. Snajper FCB aż dwunastokrotnie mylił się w sytuacji, w której powinien był umieścić piłkę w siatce. Za jego plecami znajdują się Samu Omorodion z Deportivo Alaves (11 niewykorzystanych okazji) i Alvaro Morata (10).
Od Polaka wymagamy zdecydowanie więcej. Zwłaszcza że problemem nie jest kreatywność drużyny. W końcu Lewandowski regularnie znajduje się w sytuacjach bramkowych (i równie regularnie je marnuje). Barcelona strzeliła 30 goli, a zgodnie ze współczynnikiem xG powinna ich mieć w dorobku przynajmniej o sześć więcej (dokładnie 6,19). Ile “winna” Katalończykom jest ich podstawowa dziewiątka? 2,21 gola. W samym derbowym pojedynku z Gironą ekipa Xaviego mogła dopisać do swojego dorobku między 3,7 (understat), a 4,25 (Opta) trafienia. A skończyła z dwoma. I zerem po stronie punktów.
Doskonale znana recepta na sukces
Kto stoi za kryzysem 35-latka? On sam. Kto może sprawić, że ten 35-latek z kryzysu wyjdzie? Ponownie – on sam. Cudowna recepta na sukces nie istnieje. Wie to profesjonalista, wie to także i laik. Trening, regeneracja, odpoczynek od gry, zaistnienie konkurencji (Vitor Roque), walka o miejsce w składzie, przełamanie, seria goli.
Droga na skróty? W słowniku doświadczonego, a może nawet zaawansowanego wiekowo zawodnika, który całą swoją karierę oparł na doskonałym przygotowaniu fizycznym i niemal obsesyjnej boiskowej perfekcji, nie funkcjonuje takie wyrażenie. Lewandowski bez wątpienia zdaje sobie sprawę z tego, że winny niepowodzeń i odpowiedzialny za przywrócenie porządku to ta sama osoba.
Tak, Barcelona prezentuje się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Jednak nie można jej zarzucić, że swojemu snajperowi nie kreuje okazji. Zresztą nie tylko jemu – Blaugrana do tej pory oddała 99 strzałów celnych. To drugi wynik w La Liga, o trzy uderzenia gorszy od Realu Madryt. Sam “Lewy” 18-krotnie przymierzył w światło bramki. Bellingham ma takich prób 20, ale w jego przypadku przełożyło się to aż na cztery trafienia więcej. Kluczem jest skuteczność.
Robert, Cristiano, podajcie sobie ręce
Ile Lewandowski ma wspólnego z Cristiano Ronaldo? Uważam, że całkiem sporo. Łączy ich wspomniana “obsesja doskonałości”. To właśnie zaprowadziło ich na szczyt. I to także sprawia, że cały świat postrzega ich jako tych, którzy nie mają prawa się pomylić. Oczekiwania wobec najlepszych są najwyższe. O ile pomocnik jest w stanie ukryć swoje niedoskonałości, o tyle napastnik, jeżeli nie notuje konkretnych liczb, właściwie nie ma najmniejszych szans na taryfę ulgową. Pomijając fakt, iż kapitan Biało-Czerwonych raczej takowej się nie domaga.
Portugalczyk w pewnym momencie, to jest w wieku 37 lat, stwierdził, że nie zamierza dłużej mierzyć się z presją europejskiej elity i postanowił zejść niżej. Okazało się, że nadal jest w stanie cieszyć się futbolem. Lewandowski w pewnym momencie zapewne także podejmie taką decyzję. Jednak na razie – czyli przynajmniej w tym sezonie – pozostaje mu walka o powrót na “poziom przyzwoitości”. Poprzeczka nadal wisi wysoko. Ale to zasługa i wina tylko jednej osoby.
Ronaldo udzielił wywiadu, po którym musiał odejść z Manchesteru United. Lewandowski udzielił wywiadu, po którym… To zdecydowanie zbyt daleko idąca analogia. Reprezentant Polski nie jest wypychany z klubu, a przed przeprowadzką do Barcelony i po pierwszym sezonie pobytu na Camp Nou raczej trudno było usłyszeć głosy, które sugerowały, że ten transfer był błędem. Jednak oczekiwano utrzymania wysokiej dyspozycji nie przez rok, a co najmniej trzy razy dłużej.
Czy to już koniec Lewandowskiego w stolicy Katalonii? Czy powinniśmy się martwić doniesieniami sugerującymi chęć pozbycia się polskiego snajpera? Zakładam, że kryzys minie, chociaż na razie niewiele wskazuje na to, by miał minąć szybko. Wierzę w etykę pracy 35-latka, czyli w to, co zaprowadziło go na szczyt i sprawiło, że teraz domagamy się od niego rzeczy największych. Jeżeli ma zejść z największych scen, niech zrobi to na własnych warunkach. W stylu, który sprawi, że będziemy za nim tęsknić.
Czy Robert Lewandowski wróci do dyspozycji z poprzedniego sezonu?
- Nie, jego czas już minął
- Tak, poradzi sobie z kryzysem
- Trudno powiedzieć – strzeli kilka goli, ale nie zbliży się do wyników z poprzednich sprzed roku
Komentarze