- Raków Częstochowa nie postawił się drugiemu garniturowi Atalanty i przegrał 0:4
- Dla mistrzów Polski oznacza to koniec przygody z europejskimi pucharami
- Gian Piero Gasperini uważa, że Medaliki pokazały się z lepszej strony podczas ich pierwszego spotkania
“Być może Raków jest zwyczajnie w złej formie”
W czwartek Raków Częstochowa rozegrał swój ostatni mecz w tej fazie grupowej Ligi Europy. Medaliki potrzebowały co najmniej remisu, by na wiosnę zagrać w Lidze Konferencji. Niestety, Atalanta Bergamo okazała się zbyt silnym rywalem. I to pomimo tego, że występowała w mocno rezerwowym składzie. Sam Luis Muriel skończył mecz z dubletem, a mógł mieć na koncie jeszcze więcej bramek. Raz próbował pokonać golkipera gospodarzy uderzeniem piętą.
– To jest właśnie słabość takich strzałów, nieprawdaż? Taki właśnie jest Muriel. Miał jeszcze poza tym dwie lub trzy duże okazje. To jeden z graczy, którzy przyciągają do siebie takie momenty. Rzadko decyduję się rozegrać mecz bez niego i zawsze jest w składzie – mówił po ostatnim gwizdku Gian Piero Gasperini. Doświadczony szkoleniowiec nie ukrywał też, że dyspozycja podopiecznych trenera Szwargi go rozczarowała. – Oczekiwałem więcej od Rakowa. Przysporzyli nam znacznie więcej problemów podczas pierwszego meczu w Bergamo, więc być może po prostu znajdują się w złej formie. Jednakże czuję, że mogę teraz tracić wiarygodność, bo wcześniej mówiłem, że wystawię graczy najlepiej pasujących do tego spotkania. Miałem chłopaków, którzy dostali szansę, by pokazać to, co ja widzę na treningach, ale też pokazać klubowi, jakie talenty wychodzą ze szkółki – uważa Włoch.
Teraz Raków może już skupiać się wyłącznie na rozgrywkach krajowych. W najbliższą niedzielę Medaliki podejmą u siebie Koronę Kielce w ostatnim spotkaniu w tym roku kalendarzowym.
Zobacz też: Szwarga na gorąco po klęsce z Atalantą. “Mieliśmy swoje sytuacje”.
Komentarze