- Warta Poznań wydarła punkt Pogoni Szczecin, remisując na wyjeździe 3-3
- Wyrównująca bramka Kajetana Szmyta padła w doliczonym czasie gry
- Kamil Grosicki był bardzo dobrze dysponowany, co nie wystarczyło Portowcom
Pogoń zawiodła przed własną publicznością
Po dwóch ligowych meczach bez zwycięstwa u siebie Pogoń wreszcie chciała się przełamać. W piątek w Szczecinie gościła Wartę Poznań, która uchodzi za bardzo niewygodnego rywala, choć pozycja w tabeli tego dobrze nie odzwierciedla.
Pierwsza połowa zaczęła się od sensacji. W 9. minucie Warta Poznań niespodziewanie wyszła na prowadzenie, a do siatki trafił były piłkarz Portowców. Maciej Żurawski skoczył na dośrodkowaną piłkę i strzałem głową posłał ją do siatki. Pogoń miała problem, aby dobrze zareagować. Przeważała, miała piłkę, ale nie potrafiła tego wykorzystać. Na przerwę schodziła z niekorzystnym wynikiem.
Po zmianie stron Pogoń ruszyła do boju. Na murawie zameldował się Mariusz Fornalczyk, który w 50. minucie doprowadził do wyrównania. Po jego strzale z dystansu piłka podbiła się na nodze jednego z obrońców Warty i kompletnie zaskoczyła bezradnego Adriana Lisa.
Po godzinie gry gospodarze cieszyli się z prowadzenia. Kamil Grosicki dośrodkował piłkę, a Jakub Bartkowski niefortunnie wpakował ją do własnej bramki. W 78. minucie skrzydłowy reprezentacji Polski sam wykończył sytuację, dając Pogoni komfortowy wynik.
Wydawało się, że szczecinianie już tego nie wypuszczą. W końcówce Warta wykazała się natomiast ogromną determinacją. W 82. minucie prowadzenie Pogoni zniwelował Dimitrios Stavropoulos, a w doliczonym czasie gry Kajetan Szmyt wykorzystał sytuację sam na sam z Valentinem Cojocaru. Dla Portowców była to kompletna katastrofa.
Komentarze