Joachim Loew pozostał na stanowisku selekcjonera reprezentacji Niemiec, ale władze DFB wymagały od niego kilku zmian. Po pierwsze, miał zwołać konferencję prasową i odpowiedzieć na pytania dziennikarzy, co uczynił w poniedziałkowe popołudnie.
Było to pierwsze publiczne wystąpienie Joachima Loewa po upokarzającej porażce Niemców w Lidze Narodów w meczu z Hiszpanami (0:6). Selekcjoner wypowiedział się na temat spotkania.
– Po takim meczu rozpoczyna się przetwarzanie informacji. Sam byłem rozczarowany niektórymi rzeczami, które ujawniły się publicznie i nie zawsze były prawdziwe. Dorastałem tak, że sprawy omawiane wewnętrznie, wewnętrznie też się rozwiązuje. Byłem poirytowany i rozczarowany upublicznieniem pewnych kwestii. Po meczu z Hiszpanami zobaczyliśmy, że mamy deficyty pod każdym względem, ale nie ma powodu, by teraz przewracać wszystko do góry nogami. Po pierwsze należy naprawić błędy, a następnie omówić to z graczami i zespołem – powiedział 60-latek.
Innym wymaganiem DFB było, by Loew zaczął pojawiać się na stadionach Bundesligi, by osobiście oceniać i rozmawiać z reprezentantami.
– Najważniejsza jest dyscyplina, należy unikać kontaktów bezpośrednich. Musimy dawać przykład i nie chcemy narażać ludzi na stadionach, dlatego nie gramy wśród kibiców na trybunach – powiedział selekcjoner reprezentacji Niemiec.
Gorącym tematem w Niemczech jest także sprawa “Mullera i spółki”, czyli zawodników, których Loew odrzucił po nieudanych dla “Die Mannschaft” mistrzostwach świata w 2018 roku. Dziennikarzy ciekawiło, czy tacy gracze, jak Jerome Boateng czy Thomas Mueller wrócą do kadry.
– Rok 2018 był mało udany, po nim zdecydowaliśmy się na zmianę. Młodzi zawodnicy potrzebują czasu na rozwój, czego dobrym przykładem był mundial sprzed dekady. Cztery lata później wielu zawodników z tego składu zostało mistrzami świata. W tej chwili nie widzę powodu, by cokolwiek zmieniać w reprezentacji, nawet jeśli przegraliśmy wysoko z Hiszpanią. W następnym roku podstawowym zadaniem dla mnie i mojego sztabu będzie wprowadzenie zmian, by osiągnąć maksymalny sukces. Przed powołaniami sprawdzimy każdego zawodnika – jak zawsze. Wtedy ocenimy, co będzie najlepsze – powiedział dyplomatycznie Niemiec.
Selekcjoner, który poprowadził kadrę do mistrzostwa świata w 2014 roku, jest od kilku lat kwestionowany. Zapytano go, czy nie brak mu zaufania.
– W miniony poniedziałek jasno wyrażono zaufanie do mej osoby, dając mi pracować co najmniej do zakończenia mistrzostw Europy. Jest to dla mnie bardzo ważne. Trener zawsze musi walczyć na kilku frontach i zawsze musi być do tej walki gotowy. Kiedy sprawy się nie układają, zwiększają się szanse na pojawienie się konfliktu – powiedział Loew.
Selekcjoner odniósł się też do relacji z fanami.
– Rozumiem gniew i złość fanów, ale jestem przekonany, że jesteśmy na dobrej drodze, dalej będziemy podążać we wspólnym kierunku. Kibiców można porwać tylko wtedy, gdy wygrywa się mecze i ma się zespół, który ich zainspiruje. Wiem, że jestem krytykowany i rozumiem rozczarowanie kibiców, ale podkreślam: zespół ma ogromny potencjał i będzie go rozwijać w przyszłości – ocenił Loew.
Niemiec wypowiedział się też na temat własnej przyszłości.
– Nie myślałem o rezygnacji ze stanowiska, ale przed poniedziałkowym spotkaniem pomyślałem: albo ktoś wyraźnie okaże mi zaangażowanie i zaufanie, albo nie. Jeśli okaże się, że nie, to przyjmę to z godnością. Nigdy nie straciłem motywacji, jeśli przegraliśmy, to może się przydarzyć taki moment, ale nazajutrz już zastanawiam się, co mogę poprawić. Oczywiście, do obowiązków Olivera Bierhoffa należy poszukiwanie ewentualnego następcy i nie ma obowiązku rozmawiać o tym ze mną – zakończył Joachim Loew.
Komentarze