- Nie było kalkulacji w meczu Galatasaray – Manchester United
- Finalnie na Ram Global Stadium padło sześć goli
- Szanse na wyjeździe z grupy mocno skomplikował sobie angielski zespół
Festiwal goli w meczu Galatasaray – Man Utd
Manchester United z celem odniesienia zwycięstwa przystępował do starcia z Galatasaray. Wygrana ekipie z Old Trafford była niezbędna, aby przedłużyć szanse na grę w fazie pucharowej Ligi Mistrzów na wiosnę. Podobny plan miała jednak ekipa z Turcji.
Pierwsza część spotkania była bardzo ekscytującym widowiskiem, w którym kibice zobaczyli trzy gole. Pierwszą bramkę już w 11. minucie zdobył Alejandro Garnacho. Z kolei siedem minut później prowadzenie Czerwonych Diabłów podwyższył Bruno Fernandes. W tym momencie wydawało się, że nic złego Man Utd nie może się przytrafić.
Tymczasem gospodarze do gry wrócili w 29. minucie. Po strzale Hakima Ziyecha z rzutu wolnego fanów Galatasaray uwierzyli, że nie wszystko stracone i ich pupile mogą osiągnąć korzystny wynik z przedstawicielem Premier League.
Po przerwie natomiast Man Utd podwyższył swoje prowadzenie. Scott McTominay strzelił gola w 55. minucie, wpychając dosłownie piłkę do siatki. Mimo wszystko gospodarze się nie załamali i dążyli do odrobienia strat.
Fatalny błąd w 62. minucie popełnił Andre Onana przy uderzeniu Hakima Ziyecha z rzutu wolnego i ekipie z Turcji brakowało już tylko gola do remisu. Z kolei w 71. minucie do wyrównania doprowadził Kerem Akturkoglu. 25-latek wyróżnił się strzałem pod poprzeczkę i niemożliwe stało się faktem.
Do końca zawodów więcej goli już nie padło i obie drużyny podzieliły się punktami. Galatasaray zaliczył drugi, a Man Utd pierwszy remis w tej edycji elitarnych rozgrywek. W ostatniej kolejce fazy grupowej turecki zespół zmierzy się na wyjeździe z FC Kopenhaga, a ekipę z Old Trafford czeka batalia z Bayernem Monachium.
Komentarze