Juventus potrzebował Cristiano Ronaldo, aby ponownie odnieść zwycięstwo na boiskach Serie A. W niedzielne popołudnie Stara Dama pewnie 4:1 pokonała na wyjeździe Spezię, a dwie bramki zdobył powracający po przerwie Portugalczyk. Ogromnych emocji dostarczyło drugie spotkanie, w którym Lazio w wyjazdowym meczu pokonało 4:3 Torino, zdobywając dwie bramki w doliczonym czasie gry.
Juventus do niedzielnego spotkania z beniaminkiem przystępował tylko z jednym celem – zwycięstwo. Po trzech kolejnych ligowych remisach podopieczni Andrei Pirlo nie mogli pozwolić sobie na kolejne potknięcie. Gościom w powrót na zwycięską ścieżkę miał pomóc powrót Cristiano Ronaldo, który jednak mecz rozpoczął na ławce rezerwowych.
Niedzielne spotkanie na Stadio Dino Manuzzi świetnie ułożyło się dla Starej Damy. Po świetnej zespołowej akcji piłkę w polu karnym otrzymał Weston McKennie, odegrał ją do lepiej ustawionego Alvaro Moraty, który spokojnie trafił do pustej bramki. Co ważne, Hiszpan uniknął w tej sytuacji spalonego, czego trzy razy nie potrafił zrobić między innymi podczas ostatniego meczu Ligi Mistrzów z Realem Madryt.
Dziesięć minut później Hiszpan po raz drugi w tym meczu umieścił piłkę w siatce, tym razem wykorzystując sytuację sam na sam po indywidualnej akcji. Tym razem jednak zareagował VAR. Powtórki pokazały, że Morata był na spalonym i w tym przypadku jego gol nie został uznany.
Tymczasem w 32. minucie Spezia niespodziewanie doprowadziła do wyrównania. Po podaniu Paulo Bartolomeia do bramki strzeżonej przez Gianluigiego Buffona trafił Tommaso Pobega. Doświadczonemu bramkarzowi Starej Damy nie pomógł w tej sytuacji rykoszet od jednego z jego kolegów. Jak się okazało, wynik przed przerwą nie uległ zmianie, choć Juventus miał swoje sytuacje do zdobycia drugiego gola.
Kluczowym momentem niedzielnego spotkania była decyzja trenera gości, który w 56. minucie desygnował Ronaldo, który na murawie zastąpił Paulo Dybalę. Portugalczyk trzy minuty później wyprowadził Starą Damę na prowadzenie wykorzystując sytuację sam na sam z bramkarzem po prostopadłym podaniu Moraty.
Juventus poszedł za ciosem i w kolejnych minutach potwierdził swoją wyższość nad rywalem. W 67. minucie na 3:1 podwyższył Adrien Rabiot, który otrzymał świetne podanie od Federico Chiesy, minął jednego z rywali i spokojnie trafił do siatki. W 75. minucie prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla gości, który na gola zamienił Ronaldo. Wynik 4:1 utrzymał się do ostatniego gwizdka sędziego.
Niedzielny mecz na Stadio Olimpico świetnie ułożył się dla Lazio, które w 15. minucie objęło prowadzenie. Do bramki Torino trafił Andreas Pereira, który uderzeniem z około trzynastu metrów wykorzystał świetnie dogranie Patrica.
Radość gości ze stolicy Włoch nie trwała jednak długo. Cztery minuty później Torino doprowadziło do wyrównania. Po dośrodkowaniu Simone Verdiego z rzutu rożnego, Bremer urwał się obrońcom i uderzeniem głową nie dał szans bramkarzowi Lazio.
Kilka minut później prowadzący to spotkanie sędzia podyktował rzut karny dla gospodarzy za faul na Andrei Belottim. Kilka chwil później jedenastkę pewnym uderzeniem wykorzystał sam poszkodowany. Był to ostatni gol w pierwszej połowie, tym samym na przerwę w bardzo dobrych humorach mogli schodzić gospodarze.
Druga połowa świetnie rozpoczęła się dla Lazio, które w 49. minucie doprowadziło do wyrównania. Bramkarza Torino uderzeniem z rzutu wolnego pokonał Sergej Milinkovic-Savic. Wynik 2:2 długo nie ulegał zmianie i wydawało, że nie doczekamy się kolejnych goli. Końcówka dostarczyła jednak ogoromnych emocji.
W 88. minucie fatalny błąd popełnił jeden z obrońców Lazio, który stracił piłkę na rzecz Sasy Lukicia, który wpadł z nią w pole karne, a następnie pokonał bezradnego Reinę. W tym momencie wydawało się, że Torino odniesie pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. W doliczonym czasie gry Lazio wyprowadziło jednak dwa zabójcze ciosy, które pozwoliły gościom na zdobycie trzech punktów. Najpierw z rzutu karnego do wyrównania doprowadził Ciro Immobile, a w ósmej minucie doliczonego czasu gry zwycięskiego gola zdobył Felipe Caicedo.
90 minut w zespole gospodarzy zaliczył pomocnik reprezentacji Polski Piotr Zieliński.
Komentarze