W tym sezonie Premier League mieliśmy tylko dwa bezbramkowe remisy. Pech chciał, że jeden z nich miał miejsce w hicie szóstej kolejki Premier League, czyli starciu Manchesteru United z Chelsea. Bliżej gola były Czerwone Diabły, ale niestety dla widowiska skuteczność nie była dziś ich mocną stronę. Mimo to, nie mogliśmy narzekać na poziom sportowy tego starcia.
Hitem szóstej kolejki Premier League miał być mecz rozgrywany na Old Trafford czyli starcie Manchesteru United z Chelsea. Niskie pozycje w tabeli, które zajmowały oba zespoły zdecydowanie nie oddawały potencjału i możliwości tych drużyn. Ponadto siłą tych klubów była ofensywa , co mogło zwiastować, że zobaczymy wiele goli.
Aktywnie, ale bez konkretów
W pierwszych kilkunastu minutach częściej przy piłce utrzymywali się zawodnicy Manchesteru United, ale nie wyniknęła dla nich z tego żadna korzyść. Sytuację tę przeczekała Chelsea, która wraz z upływem czasu zdobywała teren, coraz częściej pojawiając się w polu karnym przeciwników. Gospodarze nie dopuszczali jednak do oddania wielu strzałów na bramkę Davida De Gei. Gdy już takie się zdarzyły, były zbyt lekkie i przewidywalne, aby Hiszpan dał się zaskoczyć.
Zdecydowanie groźniejsze sytuacje wykreowali gospodarze, którzy mogli i powinni objąć prowadzenie, ale kapitalnie dysponowany był Edouard Mendy. Senegalczyk pierwszy raz wykazał się w 35. minucie, gdy Manchester wymienili kilka szybkich podań na jeden kontakt, a piłka trafiła do Marcusa Rashforda. Anglik ruszył z indywidualną akcją zakończoną strzałem w lewy róg bramki, który nogami zatrzymał Senegalczyk. Bramkarz The Blues ponownie wykazał się w 41. minucie. Tym razem spróbował Juan Mata, ale strzał Hiszpana został obroniony. Spotkanie to oglądało się dobrze. Kwestia strzelenia gola wydawała się kwestią czasu.
Atrakcyjne 0:0
W drugiej sytuacja wyglądała podobnie, jak w pierwszej. Chelsea rozgrywała, a Manchester strzelał. Ole Gunnar Solskjaer wiedział, że to spotkanie jest, jak najbardziej do wygrania. Dlatego w 58. minucie na murawie pojawił się Paul Pogba oraz Edinson Cavani. Urugwajczyk już kilka sekund po wejściu na boisko mógł trafić do siatki. United krótko rozegrali rzut rożny, a na pole karne dośrodkował Bruno Fernades. Tam były zawodnik PSG uderzył tuż obok bramki. Oba zespoły próbowały jeszcze zdobyć zwycięskiego gola, ale sztuka ta im się nie udała. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 0:0.
W następnej kolejce Manchester zmierzy się z kolejną drużyną z grona ,,big six’’. Czerwone Diabły podejmą u siebie Arsenal. Z kolei Chelsea zagra na wyjeździe z Burnley.
Komentarze