LE: Bramkostrzelne widowiska w grupie L!

Florian Grillitsch
Obserwuj nas w
fot. PressFocus Na zdjęciu: Florian Grillitsch

W 2. kolejce Ligi Europy gole padały jak na zamówienie. W rywalizacji grupy L na Ghelamco Arenie, Gent stanął do walki z Hoffenheim. Ekipa z zachodu Niemiec miała spore problemy w sforsowaniu defensywy rywala przed przerwą. Ostatecznie spotkanie zakończyło się pewnym zwycięstwem Wieśniaków 4:1 (1:0). Natomiast w kolejnym starciu pomiędzy Crvena zvezdą i Slovanem Liberec zobaczyliśmy kompletnie inny futbol. Obie drużyny zagrały ofensywie, ale triumf przypadł drużynie z Serbii. Crvena odniosła wysoką wygraną 5:1 (2:1).

Czytaj dalej…

KAA Gent – TSG 1899 Hoffenheim

Wieśniacy dość nerwowo rozpoczęli zmagania na belgijskiej ziemi. Goście w pierwszych minutach popełniali proste błędy. Piłkarze Gent nie byli zbyt aktywni pod polem karnym przeciwnika, ale w 14. minucie stanęli przed szansą zmiany rezultatu. Niestety Roman Yaremchuk nie skorzystał z życiowej szansy, jakim był bez kontrowersyjny rzut karny. Z kolei jedenastkę świetnie obronił golkiper Hoffenheim. Tymczasem w dalszej części premierowej odsłony ekipa z Niemiec wręcz deklasowała swojego przeciwnika. Gospodarze zdecydowali się zamurować pole karne i niemal całą drużyną bronić dostępu do własnej bramki. Kilka chwil później swoją szansę dostali zawodnicy Hoenessa. Sędzia po zagraniu piłki ręką przez Michael Ngadeu-Ngadjui (Gent) wskazał na wapno. Niemoc w ofensywie skutecznie zażegnał Ishak Belfodil, trafiając w lewy dolny róg.

W drugiej odsłonie gospodarze nie mieli już nic do powiedzenia. Hoffenheim prezentował zdecydowanie wyższą jakość piłkarską, co przyczyniło się do strzelenia przez Wieśniaków kolejnych goli. Zaraz po wyjściu z szatni na listę strzelców wpisał się Grillitsch, który z pierwszej piłki idealnie wykończył akcję zapoczątkowaną z prawej strony boiska. Austriak ze skraju pola karnego uderzył po ziemi w kierunku dalszego słupka, dając bezpieczne prowadzenie swojej drużynie. W końcówce wynik spotkania na 3:0 ustalił Gacinovic, który popisał się pięknym uderzeniem z dystansu. Bramkarz Gent nawet nie ruszył z interwencją, a piłka zerwała pajęczynę z okienka aluminium.

Do niesamowitej walki doszło w doliczonym czasie gry. Honorowe trafienie dla gospodarzy zdobył Kleindienst, będąc zupełnie niekrytym z kilku metrów bez większych problemów wbił futbolówkę do siatki. To tylko rozgniewało całą ekipę Hoffenheim i chwilę później Dabbur strzelił bramkę na 5:1. Piłka po jego strzale ze skraju szesnastki przeleciała przez palce bramkarza i wapdła tuż przy prawym słupku, kończąc strzelecki festiwal.

FK Crvena zvezda – Slovan Liberec

Spotkanie w Belgradzie szybko ułożyło się po myśli Czerwono-białych. Gospodarze objęli prowadzenie już w 7. minucie meczu po trafieniu El Fardou Ben. Najpierw centrę w głąb pola karnego przejął jeden z obrońców czeskiej ekipy, jednak po zażegnaniu groźnej sytuacji piłka znów należała do Crveny. Do dośrodkowania z lewej flanki świetnie wybiegł wspomniany El Fardou, który głową wpakował futbolówkę do siatki z piątego metra.

Na stadionie Rajko Mitića zobaczyliśmy ofensywną grę. Obie drużyny z łatwością konstruowały kolejne akcje. Zdecydowanie groźniejsi w swoich poczynaniach byli podopieczni Milosevica. Gospodarze podwyższyli prowadzenie w 22. minucie, gdy na listę strzelców ponownie wpisał się El Fardou Ben. Tym razem reprezentant Komory wykończył składną akcję całego zespołu, niczym rasowy napastnik. 31- latek zgubił krycie i oddał mocny strzał pod poprzeczkę, nie dając większych szans bramkarzowi na skuteczną interwencję.

Niebiesko-Biali nie schowali głowy w piasek. Worek z bramkami na dobre rozwiązał się jeszcze przed przerwą. Pięknego gola do szatni strzelił Matousek. Gracze Libercu wymienili kilka szybkich podań na 30. metrze, po czym na strzał z dystansu zdecydował się 22 – letni Czech. To było uderzenie klasy światowej. Piłka nabrała zabójczej prędkości i z wielkim impetem znalazła się pod poprzeczką.

Po przerwie Czerwono-biali znów zadali serię ciosów, która podcięła skrzydła piłkarzom z Czech. Na początku drugiej połowy Gajic skorzystał na zamieszaniu w polu karnym rywala i uderzył na pustą bramkę. Goście wyglądali na podłamanych, co śmiertelnie wykorzystała Crvena, która zadała dwa szybkie ciosy szybko nokautując przeciwnika. W 67. minucie lobem piłkę do bramki skierował Katai, natomiast parę chwil później Falcinelli ustalił wynik spotkania na 5:1 z rzutu rożnego.

Komentarze