“Lech chce grać w piłkę. Nie sądzę, że z Benficą będzie się bronił”

Piłkarze Lecha Poznań
Obserwuj nas w
fot. Adam Jastrzębowski/Lech Poznań Na zdjęciu: Piłkarze Lecha Poznań

– Lech nie jest drużyną, która nastawia się na obronę i przeszkadzanie przez 90 minut. Trudno tak nagle przestawić się z ofensywnego usposobienia na defensywne. Dariusz Żuraw chce przede wszystkim grać w piłkę i będę zaskoczony, jeśli się to zmieni – mówi przed meczem Lecha Poznań z Benficą Lizbona Paweł Wojtala, były zawodnik Kolejorza, a obecnie prezes Wielkopolskiego Związku Piłki Nożnej.

Czytaj dalej…

Jak pan ocenia szanse Lecha w grupie ze Standardem Liege, Benficą i Rangersami?

Lech bardzo długo nie grał w europejskich pucharach i na pewno nie jest faworytem. Sama grupa wygląda na dość trudną, zwłaszcza jak zobaczymy, gdzie w ostatnich latach byli rywale Lecha, a gdzie nasze drużyny. Myślę, że każdy punkt zdobyty z tymi drużynami trzeba będzie traktować jak coś pozytywnego.

Jeśli już mówimy o faworytach, tym największym jest Benfica. Z pana perspektywy, jako byłego piłkarza, to dobrze, gdy z taką drużyną gra się na początku, czy lepiej zacząć od przeciwnika, z którym punkty są bardziej realne, co pozwoli się rozpędzić?

Nigdy nie miało to dla mnie większego znaczenia i nie sądzę, że dla Lecha ma. Przecież z tą Benficą i tak trzeba będzie zagrać, więc kluczowe nie jest, kiedy przygotować się pod tego rywala, a jak. Abstrahując od tego, że terminarz jest rzeczą, na którą w Poznaniu nie mają żadnego wpływu.

Lech w meczach eliminacji Ligi Europy imponował ofensywnym podejściem – bez względu, kto był rywalem, Dariusz Żuraw chciał grać swoje. Myśli pan, że przy takim przeciwniku jak Benfica nastawienie będzie zupełnie inne, bardzo mocno defensywne?

Nie sądzę. Lech nie jest drużyną, która nastawia się na obronę i przeszkadzanie przez 90 minut. Trudno tak nagle przestawić się z ofensywnego usposobienia na defensywne. Dariusz Żuraw chce przede wszystkim grać w piłkę i będę zaskoczony, jeśli się to zmieni. Poza tym mam przekonanie, że jeśli Lech podejdzie do spotkania z Benficą, jak do poprzednich, stworzy swoje okazje. W tamtych meczach wystarczająco udowodnił, że nie tylko ma zawodników, którzy chcą grać do przodu, ale też z nich odpowiednio korzysta. Na papierze Benfica jest mocniejsza, ale w tym spotkaniu naprawdę wszystko się może wydarzyć.

Skąd bierze się ta różnica w Lechu, bo widzimy inny zespół w Ekstraklasie, regularnie gubiący punkty, i w Lidze Europy, gdzie gra świetnie?

Trudno mi powiedzieć, bo nie ma mnie na każdym treningu, a nie da się rzetelnie znaleźć przyczyny, gdy spojrzymy na same mecze. Ale nie bez znaczenia może być kwestia koncentracji. Nie ukrywajmy, mecze w Europie wywołują nieco większy dreszczyk, przecież tyle lat czekaliśmy na zespół w fazie grupowej. W takich przypadkach napięcie zawodników zawsze będzie większe, niż na starcia ligowe. Te są równie ważne, nie powinno się w nich gubić punktów, zwłaszcza że w obecnym sezonie mamy tylko 30 spotkań, ale podświadomie myśli piłkarzy uciekają w kierunku wielkich meczów.

Lech będzie w ogóle w stanie pogodzić grę na dwóch frontach?

Myślę, że tak. Ma odpowiednią jakość piłkarską. W terminarzu gra jest wpisana co trzy-cztery dni, ale nie wiadomo, czy wszystkie te mecze będą rozegrane, bo z wiadomych względów niektóre spotkania mogą być przekładane. Poza tym tak częste granie wiąże się też z jednym – będzie mniej treningów, co najwyżej rozruch przed i pomeczowy. Według mnie dla piłkarzy to dobra sytuacja.

Lech nieco zmniejszył swoją kadrę w ostatnim czasie, ale biorąc pod uwagę, że Robert Gumny nie zagrał jeszcze ani minuty w Bundeslidze, a klub wcale nie zarobił na nim kokosów, powstaje pytanie – czy ten transfer był do końca przemyślany?

Robert przede wszystkim od dłuższego czasu był już przymierzany do wyjazdu zagranicznego i już dawno by wyjechał, gdyby nie kontuzje, a później dochodzenie do zdrowia. To był transfer, którego obie strony oczekiwały, był potrzebny i zawodnikowi, i klubowi. Okres Roberta w Lechu po prostu już się skończył.

Wiadomo, w jakich czasach żyjemy, więc muszę też spytać – jakie jest pana zdaniem ryzyko, że sezon zostanie przerwany? Do związków wpływają tego typu informacje?

Dopóki nie będzie zakazu organizowania imprez, rozgrywki będą trwały. Pewnie będzie międzyczasie konieczność przekładania meczów, ale na razie wciąż możemy grać i nie spodziewam się, by bez odgórnej decyzji miało się to zmienić.

Komentarze