- Sonny Kittel w niedzielę kolejny raz spędził całe zawody na ławce rezerwowych w Rakowie Częstochowa
- Ogromne zarobki zawodnika, jak na polskie warunki sprawiają, że kibice Medalików coraz częściej zastanawiają się o co chodzi z 30-latkiem
- Ofensywny pomocnik jest na dobrej drodze, aby podążyć szlakiem Nicki Bille Nielsena, który po mocnym wejściu w polskiej lidze w 2016 roku, później też obniżył loty, notując finalnie zaledwie cztery trafienia w 32 meczach Ekstraklasy
Kittel i Szwarga mogą nie nadawać na tych samych falach
Sonny Kittel z tygodnia na tydzień może czuć coraz większą frustrację. Trener Dawid Szwarga stawia na rotację w składzie w meczach PKO Ekstraklasy, ale pomija pod tym względem niemieckiego zawodnika z polskimi korzeniami. 30-latek nie powąchał murawy od 3 września, gdy zdobył bramkę w starciu z Puszczą Niepołomice.
Kittel miał być transferem sezonu. Tymczasem zawodnik zdrowy częściej przesiaduje mecze na ławce rezerwowych niż gra. W niedzielnym starciu przeciwko Ruchowi Chorzów opiekun Czerwono-niebieskich sprawdził 16 graczy. Nie było jednak w tym gronie Kittela.
Przewijają się głosy, że pozyskany latem zawodnik, ma tylko momenty. Obrońcy talentu ofensywnego pomocnika przekonują natomiast, że Kittel to jeden z tych graczy, który bardzo potrzebuje zaufania od trenera. Jeśli go nie ma, to z powodu różnych niepowodzeń po prostu się podłamuje i to ma niego zły wpływ.
Raków jako klub tez całej sytuacji nie może odbierać pozytywnie. Zainwestował duże środki w pozyskanie Kittela, a nie czerpie z tego powodu zbyt korzyści. Roczne utrzymanie zawodnika według różnych przecieków ma wynieść 500 tysięcy euro. Fakty są natomiast takie, że zawodnik mający na swoim koncie 60 występów w Bundeslidze w dwóch ostatnich spotkaniach ligowych siedział tylko na ławce rezerwowych, a w meczu z Atalantą w Lidze Europy pojawił się na boisku dopiero po ponad godzinie gry.
Na dzisiaj wygląda to tak, jakby Kittel był drugim Nickim Bille Nielsen. Był zawodnik Lecham Poznań też wszedł do Ekstraklasy z przytupem, a później tylko kasował pieniądze z tytułu podpisanego kontraktu. Umowa piłkarza obowiązuje do 2026 roku. Na dzisiaj niepokojące wieści dotyczące zawodnika można traktować jako demonizowanie rzeczywistości. Niewykluczone jednak, że po dyskusjach na temat przydatności piłkarza, weryfikacja przyjdzie w styczniu.
Czytaj więcej: Raków najbardziej zachodnim klubem w Polsce? Autor hat-tricka z Ruchem bez wątpliwości
Komentarze