- Raków Częstochowa przegrał z FC Kopenhagą 0-1 w pierwszym meczu
- Medaliki wciąż mają szanse na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów
- Łukasz Zwoliński żałuje, że spotkanie nie odbyło się w Częstochowie
Medaliki z szansami na awans
Raków Częstochowa przegrał we wtorek z FC Kopenhagą 0-1 w pierwszym meczu 4. rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Duńczycy byli traktowani jako ogromny faworyt tej rywalizacji, a Medaliki w Sosnowcu pokazały się z bardzo dobrej strony. Miały sporo pecha, gdyż jedyna bramka padła po samobójczym trafieniu, a ponadto nie wykazały się wystarczającą skutecznością.
Łukasz Zwoliński uważa, że różnica między oboma zespołami nie była zbyt duża, a Raków jest w stanie ograć Kopenhagę. Żałował także, ze spotkanie nie mogło odbyć się w Częstochowie, gdzie wynik byłby inny.
– Wiele optymizmu przed rewanżem, bo ostatnie 30 minut pokazało, że nie taka Kopenhaga straszna. Jedziemy wygrać mecz i spełnić marzenia. Kopenhaga praktycznie nie stworzyła sobie sytuacji. Przy odrobinie szczęścia nie musieliśmy wcale tego meczu przegrać.
– Murawa jest taka sama dla wszystkich, ale jestem przekonany, że gdybyśmy grali u siebie na boisku (w Częstochowie) to byśmy nie przegrali – przekonywał napastnik Medalików.
Zobacz również: Szwarga nie traci wiary. “Przed nami wykonalne zadanie”
Komentarze