- Cracovia dobrze weszła w sezon 2023/2024 w PKO Ekstraklasie
- Jedną z kluczowych postaci Pasów jest bez wątpienia Michał Rakoczy, który w rozmowie z Goal.pl opowiedział między innymi o tym, dlaczego nie trafił do Legii Warszawa, a także jakie kierunki zagraniczne w konteście transferu rozważa najbardziej
- Ofensywny pomocnik wprost też powiedział, że jest gotowy na powołanie do reprezentacji Polski
- 21-latek jest wyceniany na 1,5 miliona euro. Jak na razie w Cracovii wystąpił w 73 spotkaniach, w których zdobył 12 bramek
Przepis o młodzieżowcu a zawojowanie Ekstraklasy
Masz dopiero 21 lat i blisko 70 meczów w PKO Ekstraklasie. Czujesz się beneficjentem przepisu o młodzieżowcu, czy bez niego też tak szybko zaliczyłbyś tyle spotkań w elicie?
W pewnym sensie ten przepis był pomocny, ale nawet bez niego bym sobie poradził. Chociaż mam świadomość tego, że dzięki takiemu przepisowi dużo młodych chłopaków otrzymało swoją szansę. Przepis w moim odczuciu nie jest zły. Podchodzę do niego jednak w ten sposób, że jeśli zawodnik jest dobry, to i tak będzie grał. Niezależnie od tego, czy jest to regulowane w przepisach, czy nie.
Michał Probierz to trener, który na Ciebie postawił w Cracovii. Czy to zatem szkoleniowiec, któremu zawdzięczasz najwięcej w piłce nożnej?
Zdecydowanie doceniam wkład trenera w mój rozwój. Pamiętam, gdy zostałem zaproszony przez niego na treningi Cracovii. Cieszę się, że miałem okazję szybko dzięki niemu zaistnieć w polskiej piłce i tak naprawdę moja przygoda w tym sporcie mogła się zacząć.
Miałeś okazję trenować u boku Krzysztofa Piątka, Mateusza Wdowiaka, Janusza Gola, czy Damiana Dąbrowskiego. Byłeś wówczas pięć lat młodszy, ale współpraca z tymi zawodnikami jak Cię ukierunkowała?
W moim debiucie przeciwko Pogoni Szczecin wchodziłem na boisko w miejsce Krzysztofa Piątka. Gdy później śledziło się to, jak szło temu zawodnikowi w karierze między innymi w AC Milan, to na pewno to uskrzydlało. Dawało to zdecydowanie do kopa do pracy, aby podążać ścieżką rozwoju Krzyśka.
Szybkie usamodzielnienie
Jesteś z zawodnikiem urodzonym w Jeśle. Miasto liczące 35 tysięcy ludzi. Trudno się było przebić z tego miejsca do Ekstraklasy?
Bez wątpienia było to trudne. Mając 13 lat, byłem zdany tylko na siebie, trafiając do internatu. Było wówczas ciężko, ale z czasem, gdy poznałem nowe znajomości i pomagali mi trenerzy, było coraz łatwiej. Miło wspominam czas mieszkania z chłopakami w internacie. Bardzo się wówczas usamodzielniłem.
Ile prawdy jest w tym, że Legia Warszawa w pewnym momencie zaprosiła Cię na testy, ale finalnie nie zakotwiczyłeś w stołecznym klubie?
Miała taka sytuacja miejsce. To było w momencie, gdy chciała mnie również Cracovia. Po długich rozmowach i konsultacjach z najbliższym podjąłem decyzję, że chce trafić do Krakowa. Uznałem, że Cracovia będzie dobrym wyborem.
Brzydko mówiąc nie zostałeś “odstrzelony” przez Legię i to, że nie trafiłeś do tego klubu, to był Twój wybór?
Sytuacja wyglądała tak, że dwukrotnie byłem blisko Legii. Za pierwszym razem, gdy pojawiłem się w tym klubie, to po testach mi podziękowano. Później trafiłem do Cracovii, z którą udałem się na jeden z turniejów. Wybrano mnie po nim najlepszym zawodnikiem. Skutkowało to tym, że Legia jeszcze raz się do mnie odezwała, ale uznałem, że lepszym wyborem będzie zostać w Krakowie.
Stabilność może być kluczem do sukcesu
Od momentu, gdy jesteś w Cracovii, doświadczyłeś tylko dwóch trenerów w drużynie. Jak bardzo taka stabilność pracy sztabu szkoleniowego pomaga zawodnikowi w rozwoju?
Oczywiście, że to pomaga. Trener musi poznać szatnie. Wiedzieć, jak ona reaguje na pewne sytuacje. Dzięki temu łatwiej wypracować różne automatyzmy w grze i zachowaniu na boisku. Stabilność to ogólnie jedna z ważniejszych rzeczy w Cracovii. Nie tylko, jeśli chodzi o trenerów, ale także zawodników. Od poprzedniego sezonu dużo się w naszym składzie nie zmieniło. Moim zdaniem to może być nasza mocną stroną.
Czujesz się dzisiaj ważną częścią drużyny?
Wydaje mi się, że jestem potrzebny Cracovii. Wiem, że mogę decydować o tym, jak wyglądają poszczególne spotkania. Lubię zresztą czuć odpowiedzialność za wynik na sobie. Z drugiej strony Cracovia to nie tylko Michał Rakoczy. Każdy w drużynie musi czuć się ważny i jest w niej potrzebny.
Czytałem statystyki, które mówią, że masz 12 goli strzelonych, a oddałeś niepełna 20 celnych strzałów. Strach się bać, co będzie, jeśli będziesz oddawał więcej celnych uderzeń.
Też wiem, że muszę częściej podejmować decyzje o strzałach. Pracuję nad tym. Chociaż aktualnie mam nieco inną rolę w zespole, bo gram trochę niżej, a co za tym idzie, odpowiadam za rozegranie. Wierzę jednak, że z meczu na mecz będę częściej podejmował decyzje o strzałach.
Jaka tak naprawdę jest Twoja rola na boisku?
Najlepiej czuję się w środku pola. Obecnie gram na “ósemce” i czuję się na tej pozycji bardzo dobrze.
Dobra pozycja wyjściowa
Cracovia po trzech kolejkach ligowych PKO Ekstraklasy ma na swoim koncie siedem punktów i jeden mecz zaległy do rozegrania. Czy trwający sezon jest tym, w którym zespół może powalczyć o coś więcej niż tylko środek tabeli?
Wielu może to zdziwić, ale w ogóle o tym nie myślimy. Skupiamy się na tym, aby w każdym kolejnym spotkaniu ugrać jak najwięcej. Na rozliczenia przyjdzie czas przy okazji ostatnich kolejek sezonu.
W najbliższym czasie przed Wami spotkania z Piastem Gliwice, Wartą Poznań i Koroną Kielce. Terminarz niezły, więc przed przerwą na kadrę możecie sobie wyrobić niezłą pozycję wyjściową przed kolejnymi spotkaniami?
Teoretycznie można mówić, że nasi najbliżsi rywale są zdecydowanie w naszym zasięgu. W każdym razie wiadomo jak wyglądają spotkania w PKO Ekstraklasie. Nigdy niczego nie można być pewnym. Jednocześnie trzeba się liczyć z tym, że w każdym z tych spotkań poprzeczka przed nami zostanie wysoko zawieszona.
Czujesz, że jesteś zawodnikiem, który ma swój prime?
Jeszcze nie. Jestem pewny tego, że stać na mnie na więcej. Mogę bardziej pomagać drużynie i taki jest móc cel. Jest dobrze, ale wierzę, że będzie jeszcze lepiej.
Reprezentacja? No problem
W mediach coraz częściej przewijają się doniesienia, że Michał Rakoczy i Filip Marchwiński to zawodnicy, którym z bliska na zgrupowaniu powinien się przyjrzeć selekcjoner Fernando Santos. Nie będę pytał, że chciałbyś znaleźć się w kadrze, bo tu odpowiedź będzie oczywista. Jesteś natomiast gotowy, aby przyjechać na zgrupowanie dorosłej reprezentacji Polski?
Tylko boisko może zweryfikować to, czy jestem gotowy, czy nie. W mojej głowie są jednak myśli, że dałbym sobie radę na najwyższym poziomie. Czas pokaże, czy będzie mi dane przekonać się o tym, jak najszybciej.
Selekcjoner Fernando Santos nie pojawił się jak dotąd na meczu Cracovii, aby zobaczyć Cię w akcji na żywo. Czy według Ciebie taka obecność mogłaby dużo zmienić w Twojej sytuacji w kontekście powołania do reprezentacji Polski?
Aż tak bardzo tego nie analizuję. Tak naprawdę dzisiaj można zobaczyć moją grę w telewizji i to wystarczy. Ewentualnie mogą pojawić się asystenci selekcjonera na mecze z moim udziałem, którzy mogą zrecenzować moją postawę na boisku selekcjonerowi. Historia zna przypadki, że nie było sygnałów związanych z tym, że jeden, czy drugi zawodnik otrzyma powołanie, a finalnie stało się to faktem. Podchodzę zatem na spokojnie do tego. Jeśli powołanie przyjdzie, będę gotowy.
Holandia lub Włochy ziemią obiecaną
Słyszałem w jednym z Twoich wywiadów, że lubisz ligę holenderską i włoską. Czy to oznacza, że w przypadku zmiany klubu będziesz rozważał te dwa kierunki?
Na pewno te kierunki traktowałbym priorytetowo. Nie zamykam się jednak na żadne opcje.
Pół żartem pół serio trzymasz kciuki za to, aby Al-Hilal pozyskało Piotra Zielińskiego, dzięki czemu mógłbyś zająć jego miejsce w SSC Napoli?
Jest jeszcze za wcześnie na takie przemyślenia (śmiech).
DWA KLUBY ULICA, DWA CZERWONY DYWAN | Tetrycy 75
Śmiech śmiechem, ale myślisz już o transferze zagranicznym, czy może jednak najpierw wolałbyś zrobić krok w postaci transferu do polskiego klubu, który może dać szansę gry w europejskich pucharach?
Jestem w Cracovii i zależy mi na tym, aby dawać z siebie wszystko w tym zespole. Może nikt mi w to nie uwierzy, ale ja naprawdę nie zastanawiam się nad tym, czy zmienię klub w tym oknie transferowym, czy w następnym. Jeśli będziemy grać dobrze jako drużyna, to oferty same się pojawią. Wówczas w przypadku konkretów będę rozważał ewentualne rozwiązania.
Rozeznanie w temacie po kumpelsku
Jesteś związany z tą samą agencją menedżerską, co Kamil Piątklowski. Rozmawiasz może z nim, jak wygląda gra na obczyźnie i co może być ewentualnym wyzwaniem?
Dobrze trafiłeś, bo właśnie z Kamilem rozmawiam często. Mamy ze sobą dobry kontakt. Nie ukrywał, że na samym początku po transferze za granicę będzie trudno. Jego opinię można brać na poważnie, bo jest zawodnikiem Red Bull Salzburg.
Co miał konkretnie na myśli, mówiąc, że może być trudno za granicą po transferze?
Przede wszystkim miał na myśli intensywność na zajęciach. To było dużo wyzwanie.
Głośno ostatnio było o tym, że Ariel Mosór był kuszony przez Molde. Ostatecznie zawodnik nie zdecydował się na transfer, uznając, że chce spróbować swoich sił w mocniejszej lidze. Ty jakbyś podszedł do oferty z jednego z klubów ze Skandynawii?
Po otrzymaniu propozycji nie zignorowałbym jej i na pewno dokładnie przeanalizował. Musiałbym przemyśleć to, czy dany klub pomógłby mi w rozwoju.
Na papierze wszystko się zgadza
W kadrze młodzieżowej macie aktualnie mega pakę. Ty, Filip Marchiwński, Kacper Tobiasz, czy Szymon Włodarczyk. Czy to drużyna na miarę awansu do MME?
Na papierze na pewno tak. Jesteśmy w stanie awansować. Znamy się długo z chłopakami. Mam nadzieję, że od wrześniowych meczów zaczniemy drogę w tym kierunku.
Które mecze w tych eliminacjach mogą być dla Was najtrudniejsze?
Nie powiem nic sensacyjnego, ale myślę, że to będą Izrael i Niemcy. Chociaż na pewno to ekipy, które są w naszym zasięgu.
We wrześniu czekają Was spotkania z Kosowem i Estonią. Wizualizujesz sobie już te mecze?
Wiem, że to już niedługo, ale na razie najważniejsze są spotkania w PKO Ekstraklasie. Przed nami jeszcze trzy ligowe mecze, więc dobrze, jeśli chłopacy w zdrowiu przyjadą na wrześniowe zgrupowanie. Wówczas będziemy skupiać się na najbliższych spotkaniach.
Pojedynki z Muokoko będą elektryzować
Największym wyzwaniem może być natomiast listopadowe starcie z Niemcami z być może Youssoufą Moukoko w składzie…
Gra trochę na innym poziomie, więc rywalizacja przeciwko takiemu zawodnikowi będzie ciekawym doświadczeniem. Sam jestem ciekawy, jak będziemy wyglądać na tle Niemców. Czas i boisko wszystko zweryfikują.
Nie samą piłką nożną się żyje. Jak wolny czas spędza Michał Rakoczy – tylko nie mów, że w krakowskich korkach, bo to banał…
Wolny czas spędzamy razem z moją partnerką i z pieskiem. Jeśli tylko czas pozwala, to spotkamy się też w gronie przyjaciół.
Czytaj więcej: Widzew Łódź może obrać drogę Rakowa. “Temat odżył”
Komentarze