- Pogoń Szczecin pokonał u siebie Gent (2:1) w rewanżowym meczu eliminacji do Ligi Konferencji
- W pierwszym spotkaniu Portowcy przegrali 0:5
- Tym samym polski zespół pożegnał się z europejskimi pucharami zachowując twarz
Pogoń nie powtórzyła błędów sprzed tygodnia, Koulouris bohaterem Portowców
Pogoń Szczecin miała jeden cel na czwartkowy mecz: odzyskać nieco twarz po meczu sprzed tygodnia. Przypomnijmy, że wówczas Portowcy przegrali z Gentem aż 0:5. Tym razem polski zespół wyglądał na znacznie lepiej zorganizowany. Już w siódmej minucie Kamil Grosicki dobrze wrzucił do Joao Gamboy, ale dobrze zachował się bramkarz gości.
Po chwili z dystansu spróbował Wahan Biczachczian, ale znów dobrze zachował się Roef. Gent przebudził się po zmianie stron. W 48. minucie najpierw jeden z ich piłkarzy trafił w słupek, a z dobitką dobrze poradził sobie Bartosz Klebaniuk. Golkiper Pogoni również miał coś do udowodnienia po meczu w Belgii. W 57. minucie znów dobrze interweniował, tym razem po próbie Matisse Samoise.
W końcówce impuls dał wprowadzony z ławki Efthymios Koulouris. Grek w 79. minucie świetnie wykorzystał zawahanie golkipera Gentu i z bliska wyprowadził Portowców na prowadzenie. To nie było wszystko, na co było stać tego wieczoru nowego napastnika gospodarzy. W 86. minucie wykorzystał jeszcze wrzutkę z boku w wykonaniu Mariusza Fornalczyka i ustrzelił dublet. Już w doliczonym czasie gry wieczór bramkarzowi Portowców zepsuł Cuypers, uderzeniem z linii pola karnego trafiając na 2:1 i ustalając wynik.
Pogoń nie miała wielkich szans na awans po pierwszym meczu, ale odpadła z podniesionym czołem. Dobre zawody rozegrał Klebaniuk, warto też docenić wprowadzonego z ławki Koulourisa. Tymczasem Gent awansował do ostatniej rundy eliminacji, choć na pewno piłkarze nie będą mieli w czwartkowy wieczór dobrych humorów.
Komentarze