- GKS Tychy marzy o tym, aby w niedalekiej przyszłość znaleźć się w PKO Ekstraklasie
- Długo nie byłu na to argumentów, ale od momentu, gdy do klubu trafił Dariusz Banasik widoczne są pozytywne zmiany
- Szkoleniowiec znany ze świetnego rozeznania piłkarzy już wyróżnia się w Tychach tym, że nie bał się postawić na Marcela Błachewicza i Wiktoria Niewiarowskiego. Wymienieni gracze z meczu na mecz rosną w siłę
Nie taki diabeł straszny, jak go malowano
GKS Tychy na przestrzeni ostatnich kilku lat przede wszystkim notował sukcesy w hokeju na lodzie. Zostawał mistrzem kraju w 2018, 2019, czy 2020 roku. Z kolei kilka miesięcy temu tylko GKS Katowice był lepszy od Tyskich. Piłkarze często byli w cieniu hokeistów w Tychach. W każdym razie ta tendencja ma się zmieniać. Od momentu, gdy właścicielem klubu został międzynarodowy koncern Pacific Media Group, to coraz śmielej przy Edukacji zaczyna mówić się o ambitnych planach związanych z awansem do Ekstraklasy. W mediach pojawiały się różne doniesienia dotyczące nowego właściciela klubu, które mogły go dyskredytować. Kibice mogli czuć przez te wieści niepokój. Tymczasem nawet Chrystus mówił: “Strzeżcie się od fałszywych proroków”. Najlepiej zatem żyć z zasadą po czynach ich poznacie. A te na razie wydaje się, że zmierzają w dobrym kierunku.
Sobotnia konfrontacja z udziałem GKS-u Tychy z Wisłą Kraków była okazją do tego, aby kibice drużyny z Edukacji po raz pierwszy w sezonie mogli pojawić się na trybunach pięknej śląskiej areny. Nie wiedzieć czemu trzy pierwsze spotkania Fortuna 1 Ligi drużyna z Tychów musiała rozgrywać jako gość. Finalnie to się opłaciło tyszanom, bo zainkasowali w nich dziewięć oczek. Niemniej rzadko kiedy się zdarza, aby jeden zespół przez blisko miesiąc nie mógł grać na swoim stadionie.
Na trybunach przewijały się różne przypuszczenia, co mogło być tego przyczyną. Niektórzy kibice przekonywali, że wpływ na taki obrót wydarzeń mógł mieć mecz FC Vorksly przeciwko SK Gila Gori, który był rozgrywany w ramach eliminacji do Ligi Konferencji w Tychach. Celem w takim przypadku mogłoby być oszczędzanie murawy. To jednak tylko przypuszczenia. Nikt nie chciał potwierdzić takich doniesień. A na jednej z konferencji prasowych przed startem sezonu nawet trener Dariusz Banasik był takim układem terminarza zaskoczony.
Festyn z dzieciakami zamiast armatek wodnych i setek policjantów
Zwykle jest tak, że spotkania przeciwko krakowskiej Wiśle są traktowane jako święta piłki nożnej. Dodatkowego smaczku tego typu rywalizacjom daje obecność kibiców Białej Gwiazdy. Jeśli tylko mają taką okazję, to tłumnie zjawiają się na trybunach. W sobotę 12 sierpnia 2023 roku przy Edukacji nie było to możliwe. Powodem oficjalnie była awaria systemu bezpieczeństwa w sektorze gości, która miała być następstwem ostatnich ulewnych opadów deszczu. Klub przekonuje natomiast, że trwają prace, aby jak najszybciej usterka została naprawiona. Pozostaje zatem wierzyć, że do meczu z Miedzią Legnica problem zostanie załatwiony.
GKS Tychy jednak nie ubolewał za bardzo nad tym, że kibice gości nie mogli pojawić się na trybunach. Prawda jest taka, że mogło być to nawet na rękę klubowi. Wiadomo, że przy organizacji meczu podwyższonego ryzyka trzeba zamknąć niektóre ulice, zaangażować w eskortę grup kibicowskich drużyny przyjezdnej większą liczbę policjantów, wokół stadionu pojawiają się wozy służb prewencji, czy armatki wodne. Takie okoliczności mogły nie sprzyjać zaplanowanemu festynowi przed areną przy Edukacji. Ten natomiast w sobotę przebiegał w niezłej atmosferze. Był obecny konferansjer, były dmuchańce, zamki, czy zjeżdżalnie. Dla dzieci była to okazja do świetnej zabawy. Pogoda sprzyjała. Były też konkursy z trafianiem do bramki a’la TurboKozak, czy stoiska do malowania twarzy młodych fanów.
Ciekawym rozwiązaniem dla chętnych na zakup klubowych gadżetów był namiot. W teorii nic nadzwyczajnego. Tak jest na wielu stadionach w Polsce. Trzeba zaznaczyć od razu, że asortyment dla kibica GKS-u Tychy był bardzo interesujący. Były koszulki meczowe, szaliki, smycze, czapki. Nie były drogie. Szalik kosztował 30, a smycze w kilku wariantach po 10 złotych. Ogólnie wybór niezły. Kłopot w tym, że jednak miało to miejsce w namiocie. Tymczasem miejsce desygnowane do tego typu działalności było zamknięte. Nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie zapytali obsługi, dlaczego tak wygląda sytuacja, że lokal, w którym najpewniej jest klimatyzacja, jest większa powierzchnia, poza tym znajduje się niedaleko znanej Restauracji Stadionowa, stoi zamknięty. Na dodatek na drzwiach wejściowych była kartka, że jest przerwa między 15:00 a 16:00, co było absurdalne. Odpowiedzi jednak nie uzyskaliśmy, ale zobaczymy przy następnej okazji, czy coś pod tym względem się zmieni. Wierzymy, że tak i trzymamy kciuki.
Wychodzimy z założenia, że za złe rzeczy trzeba krytykować, ale za dobre należy chwalić. A trzeba wprost przekazać w Polskę nowinę, że drgnęło w GKS-ie Tychy pod względem promocji klubu. Nie piszemy tego, tylko dlatego, aby przychlebić się biurze prasowemu tyskiej ekipy. Po prostu efekty działań są widoczne na ulicach Tychów. Reklamy promujące starcie GKS-u z Wisłą były w największej galerii handlowej w mieście, w Tychach pojawiły się również billboardy, informujące o spotkaniach Tyskich przy Edukacji, a ponadto w komunikacji miejskiej do pojawienia się na meczach GKS-u zapraszają zawodnicy pierwszej drużyny. Ciekawe jest też to, że wkrótce ma powstać nowa strona internetowa KP GKS Tychy, która będzie dedykowana tylko sekcji piłki nożnej. W związku z tym dzieje się w klubie i co najważniejsze w pozytywnym aspekcie.
Wisła bezradna, GKS Tychy jak dobry energetyk
Samo sobotnie spotkanie mogło się podobać. Przede wszystkim ze względu na postawę pewnych swoich umiejętności piłkarzy gospodarzy. Warto zauważyć, że batalia z udziałem GKS-u z Wisłą była starciem dwóch różnych pomysłów na budowę drużyny. Tyszanie stawiają na młodych graczy, mając zamiar kolejny raz wygrać klasyfikację Pro Junior System. Świetnymi letnimi ruchami wydają się Marcel Błachewicz i Wiktor Niewiarowski. Z kolei Biała Gwiazda jest utożsamiana z hiszpańskimi zawodnikami, którzy trafiają na Reymonta z niższych klas rozgrywkowych dzięki dyrektorowi sportowemu Kiko Ramirezowi.
Po ostatnim gwizdkę sędziego więcej powodów do zadowolenia mogli mieć tyszanie. Wygrali 1:0 po trafieniu Marcela Błachewicza, ale był to najniższy wymiar kary dla bezradnej długimi momentami Wisły. W samej końcówce bardzo blisko zdobycia bramki był Wiktor Niewiarowski, ale finalnie trafił w słupek. Co prawda Goku po jednej z sytuacji ostemplował piłką poprzeczkę, ale ogólnie w grze krakowskiej drużyny szwankowało wiele rzeczy, czego nie ukrywał nawet trener Radosław Sobolewski. – Zwłaszcza pierwsza połowa była słaba. Popełnialiśmy niesamowite proste błędy w defensywie i to mnie bardzo mocno poruszyło. Błędy w odbudowaniu pozycji i grze defensywnej były porażające – grzmiał po spotkaniu szkoleniowiec 13-krotnego mistrza Polski.
Więcej powodów do zadowolenia miał opiekun GKS-u, który podkreślił znaczenie młodych zawodników w zespole. – Byliśmy bardzo agresywni, stwarzaliśmy wiele sytuacji, były dwie nieuznane bramki i powiedziałem też w szatni zawodnikom, że jedna bramka nieuznana się nie podłamujemy, druga też się nie podłamujemy, strzelamy trzecią. I to świadczy o tym, że chcemy ten mecz za wszelką cenę wygrać. Początek drugiej połowy trochę mi się nie podobał, bo Wisła po tych trzech zmianach zaryzykowała, otworzyła się bardzo mocno i miała sporo tego posiadania piłki, ale aż tyle sytuacji sobie nie stworzyła. Była tam poprzeczka, ale przetrwaliśmy to. Po zmianach znowu, gdzie wszedł Niewiarowski, Szpakowski i Bieroński, czyli sporo tych młodych chłopaków – nasza gra się poprawiła i można powiedzieć, że do końca w miarę kontrolowaliśmy przebieg spotkania – ocenił Dariusz Banasik.
Pokora, pokora i praca
Sami kibice nie ukrywają zaskoczenia dobrą postawą piłkarzy. W każdym razie na razie starają się podchodzić do tego na chłodno. – Pierwsze trzy mecze to zawsze duża niewiadoma. Ostatecznie drużyna wygrywała, ale ciekawymi wyzwaniami mogą być spotkania z Miedzią Legnica, czy Arką Gdynia. Cieszy to, że są w zespole zawodnicy, z którymi można się utożsamiać. Popularność zyskują Błachewicz i Niewiarowski. Oby tylko nie było tak, że po kilku udanych występach szybko zmienią klub – martywił się kibic Marek z Tychów.
Pierwszy z wymienionych graczy okrasił swój występ przeciwko Wiśle trafieniem na wagę wygranej. W szeregach Tyskich zastępuje Krzysztofa Wołkowicza, który zdecydował się na przeprowadzkę do Stali Mielec. Poprzeczkę miał zatem zawieszoną wysoką w klubie, ale na razie 20-latek pochodzący z Włocławka sprawdza się w zespole.
– GKS, gdy złożył mi propozycję, to przekazał jednocześnie, że jest plan na odmłodzenie drużyny. Przekonywano mnie jednocześnie, że klub będzie chciał na mnie postawić. Przekonało to do transferu – mówił Błachewicz w rozmowie z Goal.pl.
– Krzysztof Wołkowicz miał bardzo dobre statystyki, grając na mojej pozycji. Chcę mu dorównać. Taki jest cel. Najważniejsze jest jednak to, aby drużyna wygrywała. Założenie jest takie, aby awansować. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze przeciwko Wiśle. W drugiej rywal trochę na nas siadł. Ogólnie nie mogę powiedzieć, że Wisła zagrała złe spotkanie. Po prostu to my zagraliśmy bardzo dobrze i skutecznie wyłączyliśmy bardzo dobry środek pola przeciwnika przez dobrą grę na bokach boiskach – przekonywał młody piłkarz.
– Jest u nas wielu młodych zawodników. Trener nie boi się na nas stawiać i to procentuje. Wygraliśmy cztery spotkania z rzędu, więc to jasno pokazuje, że obrana droga jest dobra. Wierzę, że będzie to trwało dłużej – powiedział Błachewicz.
Pałeczka przejęta od Ruchu?
Czas pokaże, w którym kierunku może zmierzać GKS Tychy. W ostatniej kolejce poprzedniej kampanii w Fortuna 1 Lidze piłkarze mierzyli się z Ruchem Chorzów. Wówczas przegrali po golu Daniela Szczepana. Tym samym Niebiescy zapewnili sobie bezpośredni awans do elity. Czy po spotkaniu w sztafecie o awans do PKO Ekstraklasy trener Dariusz Banasik przejął pałeczkę od Jarosława Skrobacza i to ekipa z Edukacji będzie beniaminkiem w sezonie 2024/2024 w elicie? – Cieszę się z tego, co jest, ale pierwsze pięć/sześć spotkań pokaże, w którym kierunku pójdziemy. Pokora, pokora i ciężka praca. Nie możemy patrzeć w tył, tylko na to, co przed nami – przekazał trener Banasik.
Czytaj więcej: TOP transfery lipca w Ekstraklasie: Sonny Kittel z potencjałem na nową gwiazdę ligi
Komentarze