- PZPN obarczył sponsorów winą za obecność Mirosława Stasiaka na pokładzie samolotu reprezentacji Polski
- Liczne grono sponsorów piłkarskiej kadry zaprzeczyło tym doniesieniom
- Firma Tarczyński zerwała nawet umowę z PZPN-em
Sponsorzy nie chcą być kozłami ofiarnymi
Polski Związek Piłki Nożnej poinformował, że obecność Mirosława Stasiaka na pokładzie samolotu reprezentacji Polski wynikała z zaproszenia byłego działacza przez jednego ze sponsorów. Takie słowa szybko znalazły odpowiedź w przestrzeni medialnej. Goal.pl rozmawiał z przedstawicielami STS, Leroy Merlin, Biedronki czy Fakro. Każda z tych firm podkreśliła, że nie zaprosiła Stasiaka. Oświadczenie w podobnym tonie wystosował też Orlen.
Całą lawinę informacyjną rozpoczął z kolei prezes InPostu. Rafał Brzoska wyznał nawet, że zastanawia się nad przyszłością współpracy. Firma Tarczyński poszła o krok dalej i zerwała umowę z PZPN-em. Z kolei dziennikarz Przeglądu Sportowego, Marek Wawrzynowski przekonuje, że były działacz znalazł się na pokładzie za zgodą Cezarego Kuleszy. Wydaje się, że przed prezesem federacji niełatwe tygodnie.
Czytaj też: Sponsor strategiczny reprezentacji wściekły. Domaga się wyjaśnień od PZPN-u.
Komentarze