- Janusz Filipiak wypowiedział się na temat ruchów transferowych klubu
- Prezes i właściciel Cracovii odniósł się też do trudnych relacji z miastem
- “Pasy” chcą powrócić do czołówki Ekstraklasy i walczyć o medale
“W sumie możemy wyjść na frajera”
Cracovia w zakończonym właśnie sezonie PKO Ekstraklasy zajęła siódme miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy. Krakowianie mają jednak większe ambicje, co chcą udowodnić w nowym sezonie. Aby tak się jednak stało konieczne są wzmocnienia. O polityce transferowej i trudnych relacjach z miastem mówi w rozmowie z “Katowickim Sportem” Janusz Filipiak, prezes i właściciel Cracovii.
– Dlaczego kibice się martwią? Po co mam sprowadzać 19-letniego Węgra z West Hamu United, który gra gdzieś w rezerwach? Jak będziemy takich brać, to nigdzie nie zajdziemy. My tu mamy bramkarza Adama Wilka, rozmawiałem z nim, który wykazał się dobrą grą w minionym sezonie [na wypożyczeniu do Hutnika – powiedział prezes Cracovii.
– Wpadliśmy w spiralę transferów, gdzie przychodzi bardzo dużo zagranicznych zawodników. Jeden na pięciu się sprawdza, „miliony” lecą, a nasi nie dostają szansy. Po co mamy ośrodek w Rącznej, juniorów? – dodał.
– Musimy wykonać prace, które są potrzebne do uzyskania licencji na grę w hokeja i piłkę. Według mnie to nie jest w porządku, bo to nie są nasze obiekty, tylko miasta, a my płacimy czynsz. Jak wynajmujesz komuś mieszkanie, musisz utrzymać go w stanie, które nadaje się do użytku. Jest mała szansa, że złożymy ofertę w przetargu na akcje, bo nie możemy płacić za jedno i drugie. W sumie możemy wyjść na frajera – zakończył Janusz Filipiak.
Czytaj więcej: Wisła Kraków dopięła kolejny transfer. Hiszpańska kolonia się powiększa
Komentarze