- Puszcza Niepołomice zajęła piąte miejsce w I Lidze i mierzy się w barażach o awans do Ekstraklasy
- W półfinale baraży zagra w Krakowie z faworyzowaną Białą Gwiazdą
- – Wiemy, że można wygrać z Wisłą, na tym będziemy bazować i kreować swój optymizm. Wiemy, że zadanie jest ciężkie ale nie niewykonalne – deklaruje przed meczem trener Tomasz Tułacz
Historyczny sezon na stulecie Puszczy
Panie Trenerze, w zeszłym roku dwa punkty przewagi nad strefą spadkową, w tym cztery straty do drugiego miejsca i bezpośredniego awansu do Ekstraklasy. Jak to logicznie wytłumaczyć?
Bardzo jasno, mieliśmy w tamtym roku określone kłopoty personalne, zdrowotne, na tyle poważne, że został zachwiany kręgosłup zespołu i za to cierpieliśmy. Myślę, że duży wpływ na to, co dzisiaj się dzieje ma tamten sezon, w którym zawodnicy stanęli na wysokości zadania, będąc w niektórych momentach nad przepaścią. To ich wzmocniło. Nabyli doświadczenia jak sobie radzić w takich trudnych sytuacjach i jak wygrywać kluczowe mecze, co przełożyło się na ten sezon i miejsce, które naprawdę ogromnie cieszy.
A czy piąte miejsce na koniec sezonu zasadniczego to jest sukces czy jednak rozczarowanie?
Nie no, w żadnym stopniu nie jest to rozczarowanie. To ogromny sukces klubu. Przy niewielkiej ilości odrobionych punktów można było wejść bezpośrednio do Ekstraklasy, zrobić wynik kosmiczny. Celem zespołu, takim kluczowym, było na stulecie zdobycie jak najwyższego miejsca w historii klubu i ten cel został zrealizowany. Do tej pory najwyżej kończyliśmy na ósmym miejscu w lidze, dzisiaj piąte miejsce. Naprawdę mamy się wszyscy z czego cieszyć.
Po zapewnieniu sobie udziału w barażach powiedział Pan, że pośredni cel został zrealizowany. Kiedy tak naprawdę ludzie uwierzyli, że może udać się awansować do Ekstraklasy?
My przykładaliśmy się do każdego meczu z osobna, chcieliśmy każdy mecz wygrać, zapunktować. Stworzyła się przez to trudna do zdobycia twierdza w Niepołomicach, chociaż ostatnio przegraliśmy. Myślę, że ta runda jesienna dała nam sygnał, że możemy być w tej lidze języczkiem uwagi i chyba tak się stało.
Nie pojawiły się po słabszym początku rundy wiosennej myśli, że wszystko co najlepsze Puszcza ma już w tym sezonie za sobą?
Nie, chociaż na pewno nie wystartowaliśmy tak jak chcieliśmy. Przypomnę, że przegraliśmy ze Stalą w Rzeszowie 0-1, gdzie mało kto tam zdobywa punkty. Potem drugi mecz z Ruchem w doliczonym czasie przegraliśmy 0-1, stwarzając uważam więcej sytuacji. I właśnie dlatego Ruch jest teraz w Ekstraklasie. Gdybyśmy wtedy zremisowali, to byśmy byli przed ostatnią kolejką przed nimi. Ale zostawmy to, to są tylko dywagacje.
Każda drużyna gdzieś zgubiła punkty.
Tak jest, każda drużyna zgubiła w tej lidze punkty w mniejszy lub bardziej oczywisty sposób. My wykonaliśmy kawał dobrej roboty, mimo trudnego początku na starcie rundy złapaliśmy swój rytm i punktowaliśmy w taki sposób, że zakończyliśmy na piątym miejscu.
Jak Pan i zawodnicy czują się z tym, że w barażach i w tej zbliżającej się rywalizacji Puszcza jest traktowana jako taki kopciuszek?
Dobrze. Dobrze się czujemy, nie mam z tym żadnych problemów, nie możemy być przecież traktowani jako klub z ogromnym dorobkiem na naszej piłkarskiej scenie, bo tak nie jest. Jesteśmy lokalnym, niedużym klubem, ale nie mamy z tym żadnego problemu. Mamy ogromną satysfakcję, że potrafimy się przeciwstawić i często ograć takie marki, które były mistrzami Polski i pokazujemy, że w piłce nożnej, jak w żadnej innej dyscyplinie da się postawić faworytowi.
Puszcza znów znajdzie sposób na Białą Gwiazdę?
We wtorek Puszcza gra w Krakowie z Wisłą. Czy tego rywala chciał Pan uniknąć?
Chciałem zagrać z Wisłą u siebie, na pewno. Przed ostatnią kolejką tak się ułożyło, ale niestety przegraliśmy u siebie i gramy na wyjeździe. Chcę przy tym zaznaczyć, że czy byłby to mecz w Niepołomicach czy w Krakowie to faworytem byłaby Wisła. Bezwzględnie ma świetną rundę wiosenną.
Chociaż warto pamiętać, że w lidze Puszcza dwa razy zdołała Wisłę pokonać.
Wiemy, że można wygrać z Wisłą, na tym będziemy bazować i kreować swój optymizm. Wiemy, że zadanie jest ciężkie ale nie niewykonalne.
Na meczu barażowym już wiemy, że będzie grubo ponad 20 tysięcy kibiców, najprawdopodobniej 24 tysiące. Pana zawodnicy chyba nie są przyzwyczajeni do gry przy takiej publiczności. Nie obawia się Pan paraliżu?
Myślę, że to jest nagroda dla piłkarzy za ten sezon. Zagrać przy takiej publiczności, w takiej atmosferze, przeciwko takiemu rywalowi. Będę namawiał piłkarzy do odważnej gry. Dla takich chwil, dla takich meczów się trenuje i świetnie, że ten baraż będzie właśnie w takiej atmosferze.
Wisła Kraków ma duże indywidualności w składzie, najprawdopodobniej najlepsze w całej lidze. Jaka jest przed barażem najmocniejsza strona Puszczy?
Zespół. Myślę, że jedność, umiejętność funkcjonowania w grupie, pomagania sobie na boisku, organizacja tego wszystkiego, nad czym pracujemy na treningach. To jest najsilniejsza strona Puszczy.
Póki jesteśmy przy temacie Wisły, wrócę jeszcze do tego wiosennego meczu w Niepołomicach. Spora krytyka się wtedy wylała na klub w związku ze stanem murawy. Czy był to w jakimś stopniu element taktyki na ten mecz, żeby murawa wyglądała gorzej i zniwelowała atuty Wisły?
Absolutnie. To jest po prostu szukanie usprawiedliwień. Mierzenie boiska kółkiem przed meczem, jakby to miało cokolwiek dać. Ja chętnie zaprosiłbym do mierzenia, gdyby ktoś przyjechał dwa, trzy dni przed meczem, aby stworzyć sobie takie warunki do treningu. To rozumiem. Przed samym meczem nie jestem w stanie tego do końca zrozumieć, ale być może za mało do mnie dociera. To są po prostu takie uszczypliwości, które kompletnie nie pasują klubowi o takiej klasie i takim poziomie funkcjonowania przez wiele lat. Mówienie, że grała druga drużyna przed meczem i przekazywanie takich głupot to jest po prostu niezrozumiałe. Druga drużyna oczywiście grała, ale sześć dni przed spotkaniem z Wisłą. Na pewno trzeba powiedzieć, że były trudne warunki, proszę sobie przypomnieć jaka ulewa była w tym czasie. Brakowało tylko jeszcze, żeby powiedzieć, że to my odkręciliśmy kran na niebie i lało. Jak ktoś tak poszukuje to na pewno może znaleźć. Wiadomo, że te warunki trudne nie były korzystne dla Wisły, ale myśmy na to nie mieli zbyt wielkiego wpływu.
W Niepołomicach da się stworzyć zdrowy klub?
W trakcie sezonu zastanawiałem się, czy Puszcza koniec końców trochę nie odpuści i czy jest przygotowana do gry w Ekstraklasie. Nie ma obaw, że po ewentualnym awansie pojawią się takie różnice sportowe i finansowe, że skończy się to błyskawicznym spadkiem?
Kompletnie się nad tym nie zastanawiamy. Wychodzimy, robimy swoje, chcemy zagrać jak najlepiej każdy mecz i na ten baraż patrzymy optymistycznie. Tak jak powiedziałem, chciałbym, żeby to była dla nas forma nagrody i tak do tego podejdziemy.
Pana drużyna zapewniła sobie udział w barażach w sezonie trudnym, przy mocnej obsadzie. Wyprzedziła między innymi Arkę, Podbeskidzie, GKS Katowice. Co takiego wyjątkowego ma w sobie Puszcza? W jakich aspektach może być wzorem dla innych?
My funkcjonujemy w jasnych i oczywistych realiach. Nie jesteśmy klubem, który góruje nad innymi finansami czy możliwościami organizacyjnymi. Puszcza jest wzorcem, jeśli chodzi o funkcjonowanie i stabilność finansową. Jesteśmy jako zespół i jako klub jedną dużą rodziną i myślę, że to też przekłada się na wynik.
Jest chęć dania prztyczka w nos po takich komentarzach, jak choćby trenera Piotra Stokowca, który oczekiwał od kibiców Zagłębia wdzięczności, że nie trzeba „zapierdzielać do Niepołomic”?
Myślę, że to źle zabrzmiało. Piotrek zrobił nam ogromną reklamę jako klubowi i tak to zostawmy. Chyba nie chciał nas obrazić. Wyszło jak wyszło, a zrobił dużą reklamę.
Trudno jest przekonać piłkarzy do podpisania kontraktu z Puszczą? Pomijam aspekt finansowy, ale chodzi mi konkretnie o miasto, stadion i historię klubu.
Myślę, że największym problemem niestety są finanse. Piłkarze chcą za swoją pracę zarabiać bardzo dobrze.
Za dobrze?
Nie chcę tego powiedzieć bo jestem opiekunem piłkarzy. Życzę im wszystkim, żeby te gratyfikacje dawały im satysfakcję, ale przede wszystkim, żeby podnosili swój poziom. Głównym problemem przy pozyskiwaniu zawodników są właśnie finanse i ich oczekiwania. My na wiele sobie pozwolić nie możemy, są pewne reguły i zasady, których nie łamiemy. Nie sądzę, żeby problemem było miasto. Jest przepiękne, blisko Krakowa. Zamek, las, puszcza, jest to urokliwe miasto i jak najbardziej rozmawiam z zawodnikami o tych zaletach. Przede wszystkim staram się przekonać piłkarzy, że grając w Puszczy mają szansę na rozwój. Fakty przemawiają za tym, że wielu z nich trafiało stąd do Ekstraklasy.
Marzenia o Ekstraklasie
Czy Tomasz Tułacz jest trenerem niedocenionym?
Na pewno sensem pracy polskiego trenera jest angaż w Ekstraklasie. Wierzę w to mocno, że kiedyś wraz ze sztabem taki moment przyjdzie, że będziemy tam pracować. Najlepiej oczywiście wspólnie z Puszczą Niepołomice.
Właśnie o tę Puszczę chciałem zapytać. Jest Pan najdłużej pracującym trenerem w jednym klubie na szczeblu centralnym. Czy osiem lat w jednym miejscu pracy nie męczy? Nie nudzi? Nie wprowadza rutyny?
Z jednej strony wszyscy mówią, że to jest spokój, że jest czas na różne rozwiązania i pomysły. Zgadzam się bezwzględnie, że każdy trener powinien otrzymywać jak najwięcej czasu, przy czym trzeba pamiętać, że konieczne jest sięganie po różne środki i różne bodźce. Dla sztabu, dla samego siebie, żeby nie popaść w rutynę, nie zanudzić zespołu tą samą sztampą. Trzeba pracować nad samym sobą, korzystać z różnych ścieżek rozwoju dla siebie, sztabu i drużyny. To jest to, co trzeba robić, aby utrzymać się tyle lat w jednym miejscu. Puszcza jest takim klubem, w którym trzeba realnie stąpać po ziemi, pewne rzeczy są jasne i oczywiste, dlatego nie przekraczamy granic.
Ma Pan jeszcze rok kontraktu z Puszczą. Rozumiem, że w przypadku awansu do Ekstraklasy wszystko będzie jasne, ale co w przypadku przegranej w barażach. Zostaje Pan w Niepołomicach?
Na ten moment oczywiście realizacja kontraktu jest najważniejsza. Nie widzę przeszkód, choć oczywiście różnie się w życiu dzieje, różne sytuacje mają miejsce. Na ten moment się nad tym nie zastanawiam, jest jeszcze rok kontraktu i zobaczymy, gdzie skończymy. Bardzo spokojnie do tego podchodzę, na dziś najważniejszy jest mecz z Wisłą Kraków.
Teraz proszę o szczerą odpowiedź. Co według Pana jest większym osiągnięciem – mistrzostwo Polski z Legią Warszawa czy awans do Ekstraklasy z Puszczą Niepołomice?
Myślę, że wejście z Puszczą do Ekstraklasy byłoby ogromnym osiągnięciem i życzę sobie i klubowi, żeby tak się wydarzyło. Legia Warszawa już zdobywała mistrzostwa Polski.
W kontekście losów trenerów w Ekstraklasie nie boi się Pan, że awans oznacza wejście na minę? Często się u nas zdarza, że trenerzy po wejściu do Ekstraklasy szybko tracą pracę.
Spokojnie do tego podchodzę. Pracuję tutaj osiem lat z tymi samymi osobami zarządzającymi, do których mam naprawdę duży szacunek. W szczególności za to, jak w tamtym roku podchodzili do naszych problemów i jakie okazali wsparcie. Pokazali mi, sztabowi, drużynie co to znaczy jedność, nie tylko wtedy, jak jest dobrze, ale wtedy kiedy są ciężkie chwile.
Będzie Pan trzymał kciuki za Stal Rzeszów w meczu z Termalicą?
A dlaczego mam trzymać?
Bo w przypadku jej oraz Puszczy zwycięstwa finał baraży odbywałby się w Niepołomicach.
My z tych czterech zespołów jesteśmy underdogiem. Nie mamy nic do stracenia, dlatego ja na to nie patrzę. Każdy w tych barażach może ograć każdego. Baraże rządzą się swoimi prawami, to jest tylko jeden mecz. Nieraz zdarzało się, że drużyna z miejsca szóstego awansowała do Ekstraklasy. Historia pokazuje, że to trzecie niekoniecznie jest najlepsze, a to szóste niekoniecznie najgorsze.
Na koniec proszę krótko, konkretnie i przekonująco. Dlaczego Puszcza Niepołomice awansuje w tym sezonie do Ekstraklasy?
Bo ma zespół, który bardzo w to wierzy, chciałby osiągać niemożliwe i liczę na to, że się to uda.
Zobacz również:
Komentarze