- Mariusz Stępiński od rozstania z Ruchem Chorzów w 2016 roku gra za granicą
- W rozmowie z Goal.pl świeżo upieczony mistrz Cypru opowiedział o czasie spędzonym na obczyźnie, swoich kłopotach zdrowotnych, a także dał do zrozumienia, że na razie nie myśli o powrocie do Polski
- Czterokrotny reprezentant Polski jest związny kontraktem z Arisem Limassol do 2026 roku
Kontuzja Achillesa skomplikowała plany
Ogólnie w sezonie 2022/2023 nie było u Ciebie dobrze ze zdrowiem. Dzisiaj wszystko ok?
Wracając po kontuzji do gry, innych urazów już się nie nabawiłem. To jest najważniejsze. Faktem jest jednak, że dochodzenie do optymalnej dyspozycji nie było proste. Mam na myśli przygotowanie motoryczne, czy sprawnościowe.
Mentalnie trudno było się podnieść po trudnym czasie w związku z kontuzją?
Pod tym względem nie było żadnych problemów. Bardziej nastawiałem się na nowe doświadczenia i na pracę, żeby wrócić jak najszybciej. Wiadomo jednak, że ten czas musi też upłynąć, bo pewnych rzeczy nie da się przyspieszyć.
Pobyt na Cyprze mógł pomóc w dojściu do pełni zdrowia?
Rehabilitowałem się cztery miesiące w Polsce. Operacje przechodziłem również w Polsce. Leczyłem się w Orto Med Sport w Łodzi. Następnie przez 1,5 miesiąca dochodziłem do siebie we Włoszech z trenerami od przygotowania fizycznego Hellasu Werona. Później musiałem zdecydować się, czy czekam do stycznia i wybieram jakiś kierunek, czy zostaje w Hellasie. Zdecydowałem się na przeprowadzkę do Arisu Limassol.
Zostałeś do cypryjskiego klubu wypożyczony, czy mowa już o transferze definitywnym?
Trafiłem do Arisu na roczne wypożyczenie z opcją obowiązkowego wykupu. Dzisiaj sytuacja wygląda tak, że mam kontrakt z klubem do końca czerwca 2026 roku.
Aris na szczycie na Wyspie Afrodyty
Pierwsze mistrzostwo kraju wywalczone w wieku 28 lat. Jak smakuje?
Jest na pewno fajnee uczucie. Od wygrywania człowiek się uzależnia. Teraz natomiast naszym celem jest, aby zakwalifikować się do europejskich pucharów. Będzie trochę czasu na regenerację, a następnie będzie trzeba myśleć o nowym sezonie. W piłce tak jest, że każdego tygodnia trzeba potwierdzać swoją wartość i ta drużyna musi mieć tego świadomość.
Jaka w ogóle jest liga cypryjska?
Zawodnicy z zagranicy przychodzą na Cypr z dużą jakością i liga się rozwija. Pojawiają się solidni inwestorzy i przez to wszystko zmierza w dobrym kierunku. Tak naprawdę jest tutaj sześć-osiem drużyn, które są na podobnym poziomie. Te ostatnie cztery odbiegają natomiast od reszty ligi. Nie można jednak zamazywać rzeczywistości. Najmocniejsze drużyny w lidze to poziom zbliżony do takich klubów jak: Raków Częstochowa, Pogoń Szczecin, czy Lech Poznań.
A co możesz powiedzieć o piłce reprezentacyjnej? Cypr w grupie eliminacji do Euro 2024 rywalizuje ze Szkocją, Hiszpanią, Gruzją i Norwegią. Delikatnie rzecz ujmując, losowanie nie było szczęśliwe…
Tak naprawdę piłki reprezentacyjnej na Cyprze nie można porównywać do piłki klubowej. W topowych ekipach w lidze Cypryjczyków nie jest zbyt wielu. W związku z tym trudno oczekiwać, aby reprezentacja tego kraju notowała jakieś spektakularne wyniki. Personalnie reprezentacja Cypru jest po prostu słaba. Jakość w lidze cypryjskiej podnoszą obcokrajowcy.
Siedmiu polskich zawodników gra na Cyprze. Co przede wszystkim przyciąga do gry w tym kraju?
Mnie przekonało to, że klub, w którym jestem, jest bardzo poukładany. Nie ma problemów finansowych, czy organizacyjnych. Szanuje się piłkarzy i docenia za to, że są w klubie. Co jest potrzebne zawodnikom, jest na miejscu. Można mieć czystą głowę i skupić się tylko na trenowaniu.
Czy masz kontakt z rodakami, którzy grają w innych klubach na Cyprze?
Nie mam z żadnym innym Polakiem kontaktu, poza tymi, co są w naszej drużynie, czyli z Karolem Struskim i Danielem Sikorskim.
“Powrót do Ekstraklasy? Nie ma takiego tematu”
Pięć goli w tym sezonie, dziewięć w poprzednim i 10 jeszcze z czasu gry we Włoszech. W teorii nieźle, ale mam wrażenie, że stałeś się napastnikiem nieco zapomnianym. Z kolei już w przyszłym roku Euro 2024. Są myśli, aby wrócić do Ekstraklasy, przypomnieć się polskim kibicom i przede wszystkim selekcjonerowi reprezentacji Polski?
Dzisiaj nie, ale życie nauczyło mnie, aby nigdy nie mówić nigdy. Były już w piłce nożnej osoby, które deklarowały coś, a później tego żałowały. W każdym razie musiałaby to być naprawdę atrakcyjna oferta, abym zastanowił się, co robić dalej. Na dzisiaj nie ma jednak takiego tematu.
Nie korci, aby skonfrontować się z Lukasem Podolskim, Kamilem Grosickim, czy Josue?
Zdaję sobie sprawę z tego, że Ekstraklasa się rozwija. Jako Polak też zależy mi, aby cały czas liga polska szła do przodu. Marzy mi się, aby polskie zespoły regularnie grały w Lidze Mistrzów. Trzeba jednak szczerze to powiedzieć, że na dzisiaj nie jest to łatwe. Wszyscy w Polsce wiedzą natomiast, że najbardziej chciałbym wrócić kiedyś do Widzewa, ale aktualnie jest to niemożliwe.
EKSTRAKLASA 22/23: THE BEST OF ABSURDY I AFERY | Uniwersum Ekstraklasy
Kibice Ruchu Chorzów mogliby być zawiedzeni tymi słowami…
Ruch i Widzew łączy przyjaźń, więc nie będzie źle (śmiech). W każdym razie wychowałem się jako widzewiak. Aczkolwiek mam ogromny sentyment do kibiców Ruchu. Miałem z nimi bardzo dobre relacje i tak naprawdę są bardzo bliscy mojemu sercu. Myślę, że ja im tak samo. Mogę im za to podziękować. Nie zapominam jednak o tym, że wychowałem się na Widzewie. Na pewno kiedyś wrócę do tego klubu. Czy to będzie za dwa, trzy lub pięć lat? Trudno powiedzieć.
Nie masz wrażenia, że z ligi polskiej łatwiej byłoby trafić do notesu selekcjonera reprezentacji Polski?
Wiem, że chcąc otrzymać powołanie do drużyny narodowej, będąc zawodnikiem Arisu, musiałbym strzelić 25-30 goli w lidze i pewnie kilka w europejskich pucharach. Grając na Cyprze, wszystko ma swoje plusy i minusy. Analizuję to wszystko, więc nie wykluczam, że za miesiąc coś się wydarzy. Nie biorę jednak na razie tego pod uwagę, aby wracać do kraju. Zależy mi na tym, aby być zdrowym i dobrze przygotować się do następnego sezonu. A co będzie w przyszłości, czas zweryfikuje.
Włochy bliskie sercu
Kilka krajów na swoim piłkarskim szlaku zwiedziłeś. Któremu zawdzięczasz najwięcej?
Jestem zakochany we Włoszech i to dla mnie kraj numer jeden, jeśli chodzi o kwestie piłkarskie i jakość życia. Włochy to na pewno drugi kraj po Polsce, który jest bliski mojemu sercu.
Rozumiem zatem, że prędzej niż do Polski chciałbyś wrócić do Włoch…
Pod względem piłkarskim i warunków do życia na pewno tak. Jestem jednak Polakiem. Będąc we Włoszech, dla wszystkich będę zawsze obcokrajowcem. Spędzając czas w Polsce, wiem, że jestem u siebie. To ma dla mnie też kluczowe znaczenie.
Dzięki pobytowi w kilku europejskich klubach mogłeś też nauczyć się języków. Jak to wygląda u Ciebie?
Mogę rozmawiać po angielsku, czy włosku. Udzieliłem też wywiady po francusku. Greckiego nie będę się jednak uczył, bo tak naprawdę nie jest mi niezbędny. Będąc w Arisie, z każdym mogę rozmawiać po angielsku, więc pod względem komunikacyjnym nie ma żadnego problemu.
Aris w oczekiwaniu na Raków
Na koniec życzyć Ci konfrontacji z Rakowem Częstochowa w europejskich pucharach?
Mistrz Polski zaczyna grać od pierwszej rundy eliminacji do Ligi Mistrzów. W naszym przypadku sytuacja wygląda nieco inaczej. W związku z tym, że Inter Mediolan skończy sezon na pewno w pierwszej czwórce Serie A, to cypryjska drużyna będzie zaczynać od drugiej rundy w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Jeśli zatem Raków pokona pierwszego przeciwnika na swojej drodze, to może być taka szansa. Nie wiem jednak, jak dokładnie wyglądają zasady losowania.
Zbliża się finał Ligi Mistrzów, to rozumiem, że w tych rozgrywkach też bliżej Tobie do Interu…
Niekoniecznie (śmiech). Trzymam kciuki za Inter w Serie A z wiadomego powodu. Tymczasem w Lidze Mistrzów wolałbym, aby triumfował Manchester City.
Czytaj więcej: Trener Stali Mielec: wszystko, co najlepsze jeszcze przede mną
Komentarze