- Jacek Magiera skomentował dramatyczną sytuację Śląska Wrocław
- Klub jest o krok od spadku do Fortuna 1. ligi
- Szkoleniowiec zdaje sobie sprawę, że wszystko rozstrzygnie się w sobotę
“Jak wygramy, będziemy żyć”
Sytuacja Śląska Wrocław jest dramatyczna. Klub stoi nad przepaścią i spadkiem do Fortuna 1. ligi. Jak dotąd drużyna zgromadziła 32 punkty i do bezpiecznego miejsca brakuje pięciu. Tam znajduje się ekipa Wisły Płock, która po dobrym początku sezonu jest w słabej sytuacji, ale wciąż ma bezpieczną przewagę nad czerwoną strefą. W sobotę dojdzie jednak do starcia obu ekip. Nie będzie to jednak starcie za trzy punkty, ani nawet klasyczne za “sześć”. Z tego zdaje sobie sprawę Jacek Magiera.
– To, że Śląsk znajduje się obecnie w strefie spadkowej, nie jest żadnym przypadkiem. Na to klub pracował przez jakiś czas. Jeśli wygramy to pierwsze spotkanie, presja nas trochę puści. Jeśli nie wygramy z Płockiem, będzie po ptokach. To ostatni dzwonek. W Białymstoku widać było progres w naszym funkcjonowaniu jako całego zespołu. Straciliśmy gola po rzucie karnym, który wynikał z indywidualnego błędu. Dzisiaj natłok tych rzeczy powoduje, że trudno z takich sytuacji wyjść. Ale jutro nie ma innej opcji niż pozytywna energia i gra o zwycięstwo w sobotę. Jak wygramy, będziemy żyć – mówi w rozmowie z Weszło.
– To, że Mariusz Pawelec wrócił do kadry pierwszego zespołu, jest zawstydzające dla młodych chłopaków. Mariusz jest też II trenerem rezerw i prezentuje lepszą dyspozycję od innych – dodał Jacek Magiera.
Czytaj więcej: Siedmiu nietykalnych piłkarzy w Barcelonie. Kto może być spokojny?
Komentarze