Jens Gustafsson dla Goal.pl: Transparent kibiców? Jedno nie powinno się na nim znaleźć

- Kibice mieli prawo być rozczarowani. Przegraliśmy w końcu dwa mecze, w których fani na trybunach dali z siebie wszystko i oczekiwali lepszych wyników. Natomiast zabolało mnie coś innego. Czułem się fatalnie przed moim sztabem. Oni nie są odpowiedzialni za to, że coś idzie nie tak. Nie oni. Ich nazwiska nie powinny się znaleźć na tym transparencie - mówi w rozmowie z Goal.pl Jens Gustafsson, trener Pogoni Szczecin.

Jens Gustafsson
Obserwuj nas w
PressFocus Na zdjęciu: Jens Gustafsson
  • Z Jensem Gustafssonem próbowaliśmy umówić się na wywiad już wcześniej, ale trener Pogoni uważał, że to nie był dobry czas na wywiady. Zgodził się teraz, gdy Pogoń umocniła się na miejscach dających awans do europejskich pucharów
  • Szwed nie do końca jest zadowolony z tego, jak wyglądała Pogoń na jesień, ale obecną nazywa już w 100 proc. swoją drużyną
  • Transfery? Najważniejszych można dokonać… bez robienia transferów

Czy był to dobry sezon Pogoni Szczecin?

Przemysław Langier: Rozmawiamy na pięć kolejek przed końcem ligi. Pogoń jest trzecia z bardzo małymi szansami na wypadnięcie poza miejsce dające grę w europejskich pucharach. Gdyby pan powiedział, że to był dobry sezon, to by się pan wybronił.

Jens Gustafsson (trener Pogoni Szczecin): Ale tak nie powiem, bo ostateczna ocena będzie zależna od tego, jak skończymy. Nie możemy analizować tego sezonu na pięć meczów przed końcem, bo wciąż może się dużo stać. Na dziś nie stwierdzę, że był to zły sezon, ale też nie powiem, że dobry. Jedyne, co mogę powiedzieć, że proces… nie, nie proces… że podróż, którą odbyliśmy – jako drużyna i jako klub – odbywa się po właściwej ścieżce. Co do pana stwierdzenia, może pan do mnie z nim wrócić po ostatnim meczu. Teraz jest zbyt wcześnie.

To spytam inaczej – jak pan oceni ten czas, który już za panem? Są rzeczy, których nie udało się zrealizować, mimo że plan zakładał inaczej?

To chyba zbyt duże uproszczenie. W piłce zawsze masz jakiś plan, ale przecież to wszystko ewoluuje. Tak jak w podróży – w zależności od okoliczności plan może się zmieniać i musisz nawigować na bieżąco. Dopiero wtedy okazuje się, czy musisz się do początkowego planu przykleić. Ale żeby odpowiedzieć: po tych kilku miesiącach pracy w Szczecinie wciąż są rzeczy, które wymagają poprawy, ale ciągle nad tym pracujemy. W zimie wzmocniliśmy skład, co – jak widzimy – było bardzo ważnym elementem dla realizacji planu.

Czemu nie używa pan tak modnego słowa wśród trenerów “proces”? Tylko mówi o podróży.

Bo jest używane bardzo często. Podróż brzmi lepiej.

Gdyby miał pan wskazać jedną rzecz, która poszła dobrze, a która źle…

Ta runda od lata do zimy… Ona nie była łatwa i mogę powiedzieć, że trochę rozczarowująca. Drużyna musiała mnie poznać, ja musiałem poznać drużynę. Z klubem też uczyliśmy się siebie nawzajem. Było zbyt dużo wzlotów i upadków, ale z drugiej strony uważam, że to był niezbędny czas, by wszystko wreszcie się zazębiło. Zwłaszcza, że poprzedni trener był w klubie przez bardzo długi czas. Pierwsza runda była czasem, w którym trzeba było utworzyć nowe relacje i zbudować odmienną dynamikę, do tej, którą wszyscy znali. Podczas tej części podróży nie byłem zadowolony z wszystkich występów. Natomiast wielkim plusem jest cała runda rewanżowa. Podkreślam – cała. Gramy piłkę, z której jestem dumny. Widziałem ogromny rozwój poszczególnych zawodników. Dumą napawa mnie też to, jak piłkarze chłoną moją wizję gry. Jestem zadowolony z tego, co dzieje się dzień po dniu. Dosłownie każdy piłkarz chce jutro chce być lepszym zawodnikiem niż jest dziś.

Gdy przygotowywałem się do naszej rozmowy, wiele czytałem na pana temat i jedna rzecz wydała mi się szczególnie ciekawa. Pańskie podejście do psychologii. W przeszłości potrafił pan podczas wspólnej wspinaczki górskiej wraz z drużyną zostawić z tyłu piłkarzy, którzy wracali po kontuzji, by pokazać im, że nie są jeszcze gotowi na powrót do pierwszego składu. Ciekawi mnie, jakie tego typu historie powstały w Pogoni.

Mógłbym jakieś opowiedzieć, ale wolałbym, by zostało to między mną, a zawodnikami. Obawiam się, że opowiedzenie o nich sprawiłoby, że stracą moc. A na moje oko działają, bo mentalność piłkarzy staje się coraz lepsza. Jej budowanie odbywa się w 90 proc. na indywidualnych rozmowach i 10 proc. rozmów drużynowych. To jest rzecz, do której przywiązuję wielką wagę. To mózg daje siłę mięśniom.

Miał pan kiedyś przekonanie, że wygrał któryś mecz nie taktyką, nie umiejętnościami zawodników, tylko wpływem na psychologię w kluczowym momencie spotkania?

Nie, bo nie da się wygrać meczu tylko jednym elementem. Mentalność jest bardzo ważną częścią, ale niewiele da, jeśli nie dołoży się do niej poświęcenia, chęci pracy dla zespołu, umiejętności i dobrego przygotowania taktycznego. Czasem istotne są takie rzeczy, jak nastrój zawodnika. Moim zadaniem jest znalezienie balansu między tymi sprawami. No i jest jeszcze jedna sprawa, która pomaga – wsparcie kibiców.

Transfery? Nie są najważniejsze

O kibicach jeszcze porozmawiamy w innym wątku, ale wielu z nich pod moją informacją na Twitterze, że umówiliśmy się na wywiad, prosiło, bym spytał pana o to, jak Pogoń będzie wyglądać w nowym sezonie. Które pozycje muszą zostać wzmocnione oraz kto odejdzie z zespołu.

Wolałbym, by skierował pan to pytanie do dyrektorów. Natomiast mogę odpowiedzieć na pytanie, jak będziemy wyglądać w następnym sezonie. Wierzę w drogę, którą obraliśmy i na pewno z niej nie zejdziemy. Będziemy pod tym względem lepsi i lepsi. Pyta mnie pan o transfery, a ja odpowiem, że z nimi jest trochę tak, jak z tym, o czym opowiadałem wcześniej – podziałem na kwestie mentalne i pozostałe. Najlepsze transfery, jakie możemy zrobić to te, jakie robimy na boisku treningowym. Rozwijamy zawodników, którzy tu są. Jeśli to okaże się za mało, możemy zrobić transfery, by wzmocnić drużynę, ale trzeba zdać sobie sprawę, że transfery często potrzebują czasu. Jest bardzo niewiele transferów, które kończą się błyskawicznym wejściem w drużynę i podniesieniem jej jakości z marszu. Nie sądzę, że Pogoń stanie się lepszą drużyną przez nagłe pozyskanie wielu zawodników. Dlatego dla mnie najważniejsze, co mogę robić, to dbanie o piłkarzy, których mam tu i teraz. Mogę podać jeden przykład: zimą sprzedaliśmy Jeana Carlosa do Rakowa Częstochowa. Carlos to świetny zawodnik i wspaniały człowiek, który miał bardzo dobre wejście do nowego klubu. Przed sezonem kontuzję leczył “Kuchy” (Michał Kucharczyk – przyp. red.), który do dziś nie wydobrzał, co jest oczywiście smutne. Ale to wszystko sprawiło, że inny zawodnik poczuł swoją szansę i ją wykorzystał i mam na myśli Marcela Wędrychowskiego. Pracował od lata na tyle mocno, że w tej rundzie wskoczył do składu. Marcel miałby dużo trudniej o regularną grę gdyby piłkarze z jego pozycji byli zdrowi lub ciągle w klubie. A dziś mogę mówić, że budując go, dokonaliśmy świetnego transferu. Wierzyliśmy w niego, zawsze lubiliśmy jako człowieka. Dla mnie ta historia niewiele się różni od kupienia nowego piłkarza z tą różnicą, że mieliśmy go już wcześniej w kadrze.

Jens Gustafsson podczas wywiadu

Skoro ocenił pan Marcela Wędrychowskiego, to dobra okazja, by poprosić o ocenę kilku innych zawodników wraz z odpowiedzią na pytanie, co z ich przyszłością. Wybrałem takich, o których pytali kibice.

Spróbujmy.

Na początek Alex Gorgon.

O, super, że od niego zaczynamy, bo to kolejny piłkarz potwierdzający teorię, o której mówiłem przed momentem. Świetny transfer do zespołu. Nie byłoby go, gdyby klub nie zdecydował się wesprzeć Alexa w bardzo trudnym momencie. Gdyby klub nie pokazał mu, jak bardzo Pogoni na nim zależy, Alexa by już tu nie było. Cała historia jego kontuzji i powrotu po niej była wspaniałym pokazem człowieczeństwa, które Alex mógł odczuć na własnej skórze, a my w zamian dostaliśmy świetnego piłkarza. Nawet nie chcę myśleć, jak trudne było to, co on przeżywał. W każdym tygodniu pięć dni rozstania z rodziną, by przechodzić rehabilitację w Niemczech. Jest bardzo niewielu zawodników, którzy by to wytrzymali biorąc pod uwagę, jak mała była szansa, że w ogóle kiedykolwiek wróci na boisko. Finalnie powstała z tego historia o poświęceniu, wierze i ciężkiej pracy, które razem zebrane powodują, że wreszcie nadchodzi nagroda. Obecnie Alex jest dla nas bardzo ważnym zawodnikiem, a dla mnie jako trenera wręcz wyśnionym. Mogę ustawić go dosłownie wszędzie, on zagra na każdej pozycji na boisku. Dla mnie to fantastyczny transfer do zespołu, nawet jeśli nie jest transferem.

Zna pan jego przyszłość?

Niezupełnie. Wiem, że kończy mu się kontrakt, ale nie chcę tego komentować, bo to sprawa pomiędzy nim a dyrektorami.

Zatem kolejny zawodnik pod ocenę wraz ze wskazaniem jego przyszłości. Mariusz Fornalczyk.

Fornal jest bardzo żywiołowym człowiekiem, który nie boi się ciężkiej pracy. Wciąż ma kilka rzeczy, nad którymi musi popracować mocniej, by stać się mocnym punktem Pogoni. Uznaliśmy, że na obecnym etapie najlepiej będzie go wypożyczyć do innego klubu, by zdobywał większe doświadczenie poprzez regularną grę. Mam nadzieję, że gdy wróci, będzie bardziej dojrzałym piłkarzem i wciąż będzie grać dla Pogoni.

Czy da się powiedzieć coś o przyszłości Pontusa Almqvista?

Nie i obawiam się, że nikt nie wie. Ze swojej strony bardzo liczę na to, że zostanie. Ale to są sprawy, które zahaczają o FIFA i przepisy, co dalej z zawodnikami mającymi kontrakty w Rosji.

Miałem też sporo próśb, by spytać o Damiana Dąbrowskiego. Opinia kibiców jest taka, że gra zbyt wolno i traci zbyt wiele piłek.

I jak może się pan domyślać, ja się z tą opinią kompletnie nie zgadzam. To nasz kapitan, który zawsze daje z siebie wszystko i gra na najwyższym poziomie, do jakiego jest predysponowany. Oczywiście popełnia błędy, ale kto ich nie robi? Wierzę w niego bardzo mocno.

To już jest moja Pogoń

Kiedy będzie pan mógł powiedzieć: to jest w 100 proc. moja Pogoń Szczecin? Pogoń, która w 100 proc. jest oparta na mojej wizji.

Teraz. Z jednego prostego powodu: jako trener nigdy nie masz wystarczająco dużo czasu. Dlatego twoim zadaniem jest jak najszybsze zaszczepienie swojej wizji oraz wypracowanie z drużyną odpowiednich relacji. Mówienie, że w tym momencie to nie jest jeszcze w 100 proc. moja drużyna, byłoby nieodpowiednie. Bo czyją niby jest? Wiem, że jesteśmy oceniani nieco przez pryzmat przeszłości, w której Pogoń odniosła kilka sukcesów, ale teraz jest teraz. Biorę pełną odpowiedzialność za to, jak dziś wygląda ten zespół.

A wygląda tak, że jej mecze stały się świetne do oglądania dla neutralnego widza. Kibic Pogoni ma jednak wątpliwości, czy balans między ofensywą a defensywą nie został zachwiany.

Jeśli Pogoń chce odnosić sukcesy, musi grać tak, jak obecnie. Jestem przekonany, że to właściwa droga. Oczywiście cały czas pracujemy nad tym, by nie tracić tylu bramek, tego jest zbyt dużo, ale jeśli chodzi o styl, wiele się nie zmieni.

Który z meczów był najbliżej perfekcji?

Myślę, że ten z Cracovią u siebie. Ale nie zamykałbym się w tym jednym, bo było ich więcej. Nawet te przeciwko Śląskowi i Jagiellonii, które ostatecznie przegraliśmy, były naprawdę dobrymi występami. A dla porównania wygrany mecz z Lechią nie był dobry. Dla kogoś, kto śledzi tylko wyniki, to pewnie trochę szalone, co mówię. A dla kogoś, kto ogląda mecze, już niekoniecznie.

Kibice Pogoni kontra Jens Gustafsson

Teraz wyniki się zgadzają, bo rozmawiamy po trzech kolejnych zwycięstwach. Ale gdy przegrywaliście z Jagiellonią, tak wesoło nie było. Podpadł pan kibicom nie podchodząc do nich wraz z piłkarzami.

Bo ja nigdy tego nie robię. Uważam, że to są sprawy między piłkarzami a kibicami.

Ktoś podrzucił mi jednak zdjęcie, które trochę temu zaprzecza. Jaka historia za nim stoi? (pokazałem Jensowi Gustafssonowi poniższe zdjęcie – autor).

To było po ostatnim meczu, gdy zajęliśmy drugie miejsce w lidze, więc to coś innego.

Konsekwencją porażek i braku podejścia do kibiców był transparent z hasłem „bilet w jedną stronę”, na którym wypisano kilka nazwisk, w tym pańskie. Uderzyło to w pana?

Nie. Kibice mieli prawo być rozczarowani. Przegraliśmy w końcu dwa mecze, w których fani na trybunach dali z siebie wszystko i oczekiwali lepszych wyników. Natomiast zabolało mnie coś innego. Czułem się fatalnie przed moim sztabem. Oni nie są odpowiedzialni za to, że coś idzie nie tak. Nie oni. Ich nazwiska nie powinny się znaleźć na tym transparencie.

Wierzy pan, że któregoś dnia kibice powieszą transparent z zupełnie innym przekazem? Na przykład: “Jens, przedłuż kontrakt”.

Nie… Zupełnie tak nie myślę i nie mam takich ambicji. Tu nie chodzi o mnie, a o Pogoń. Bardzo liczę na to, że takie transparenty będą się pojawiać, ale w kierunku piłkarzy. “Przedłuż kontrakt, bo jesteś naszym bohaterem”. Chcę, by nasi fani wspierali zawodników.

Polska kontra Szwecja

Da się porównać polską ligę do szwedzkiej? Rankingi mówią, że szwedzka jest lepsza.

Bardzo ciężko porównywać. Oczywiście znalazłem kilka różnic. Jedną z nich jest to, że wiele drużyn w Polsce nastawia się głównie na defensywę. Ustawiają się z tyłu, grają twardo, liczą na kontrataki i stałe fragmenty. W Szwecji wiele meczów odbywa się na sztucznej murawie. Myślę, że dotyczy to więcej niż połowy drużyn, co wymusza granie ofensywne, bo na tego rodzaju nawierzchni dużo trudniej się broni przez pełne 90 minut. To chyba podstawowa różnica. Liga polska jest także odrobinę bardziej fizyczna. Pod względem jakości bardzo trudno porównywać, choć ostatnio mieliśmy przykład, który temu zaprzecza. Gdy oglądało się mecze Lecha Poznań z Djurgarden, różnica była ogromna. Na tyle duża, że odpowiedzi na pytanie “dlaczego” raczej nie zamyka się jedynie w wyjaśnieniach, że Lech był w trakcie sezonu, a Djurgarden wciąż nie.

A różnice i podobieństwa w mieszkaniu w Polsce oraz w Szwecji?

Zawsze, gdy mieszkasz i pracujesz zagranicą, znajdziesz masę rzeczy, które podobają ci się bardziej i drugie tyle, które każą ci myśleć: w domu jest lepiej. W Polsce mam jednak właściwie same pozytywne doznania. No może z wyjątkiem korków, które w Szczecinie przypominają bałagan. Ale poza tym trudno mi na cokolwiek narzekać. Myślę, że ludzie w Skandynawii mają kompletnie błędne spojrzenie na Polskę. Gdyby się tu przeprowadzili, byliby bardzo zaskoczeni wysokimi standardami życia, jakie tutaj macie. Nastawieniem ludzi. Mnie mieszka się tu fantastycznie.

Pytania od kibiców

Na koniec chciałem przytoczyć kilka pytań z Twittera w niezmienionej formie.

Twitter. No trudno (śmiech). Proszę pytać.

Jakie są pana cele na kolejny sezon? Otwarta walka o mistrzostwo, czy kolejne trzecie miejsce w sumie będzie w porządku? Jaki wynik w Europie pana usatysfakcjonuje?

Zbyt wcześnie na deklaracje. Na nie zawsze wpływają okoliczności, a dziś nie wiemy, co się wydarzy przed startem następnego sezonu. To pytanie powinno paść nieco później. Dla mnie najważniejsze jest to, by zrobić wszystko, co się da, by być zadowolonym z obecnego sezonu, a to wpłynie na sezon następny.

Co się stało, że w początkowej fazie sezonu próbował opierać grę Pogoni na Kamilu Drygasie, po czym w mało elegancki sposób został on wypchnięty z klubu?

Mało elegancki? Hmm… Przede wszystkim Drygas wszedł w sezon bardzo dobrze. Miał świetny początek, ale jak to w piłce bywa, forma przypomina jazdę w górę i w dół. Ktoś wskoczył w jego miejsce, a po pierwszej rundzie rozmawialiśmy o przyszłości i Kamil – co oczywiste – chciał grać więcej. Wtedy zapadła decyzja o tym, by opuścił Pogoń. Nie zmienia to w ogóle jego historii. Kamil jest piłkarzem, któremu Pogoń wiele zawdzięcza. Zawsze był wzorem pracy. Poznałem go jako inteligentnego zawodnika, z którym odbyłem wiele dyskusji na wysokim poziomie. Cieszę się, że miałem okazję z nim pracować.

Jak dużą uwagę przywiązuje pan do rozpracowania rywala i zmiany planu gry pod niego? Widać, że jest pan trenerem proaktywnym, chcącym dominować każdego przeciwnika, ale mam wrażenie, że przez takie sztywne podejście kilka punktów Pogoni uciekło.

Być może tak było. Ale wolę przegrać, gdy jesteśmy sobą niż zrobić to udając kogoś innego. To dla mnie bardzo ważne. Jeśli zawsze będziemy sobą, na końcu wygramy – nawet jeśli nie w pojedynczym meczu. Co do pierwszej części pytania. Mam zasadę, że w 90 proc. skupiamy się na tym, jak my mamy grać, a w dziesięciu przywiązywać wagę do stylu przeciwnika. Czasem sposób gry rywala wymusza na nas drobne zmiany, i tak było choćby ostatnio ze Stalą Mielec, ale to wciąż detale.

To ostatnie ode mnie. Czy postawiłby pan pieniądze, że Pogoń zagra w fazie grupowej Ligi Konferencji?

Nie, bo generalnie nie obstawiam pieniędzy. Ale wiem, że zrobimy wszystko, by się tam znaleźć. Choć na dziś mnie to nie obchodzi. Dziś interesuje mnie tylko mecz z Piastem Gliwice i kompletnie nic więcej. Wszystko, co dziś robię – treningi, dbanie o atmosferę i tak dalej – podporządkowuję temu jednego meczowi. 

Komentarze