- Bayern Monachium próbował odrobić straty z pierwszego meczu
- Manchester City nie dał jednak sobie wydrzeć awansu do półfinału
- Środowe spotkanie na Allianz Arena zakończyło się rezultatem 1:1
Pierwsza połowa, czyli groźny Bayern i pudło Haalanda
Bayern Monachium w meczu na Allianz Arena miał do odrobienia trzybramkową stratę z pierwszego spotkania i z odpowiednim nastawieniem wszedł w dzisiejsze zawody – gospodarze od początku starali się przejąć inicjatywę na boisku i już w 17. minucie mogli objąć prowadzenie, gdyby lepszą skutecznością popisał się Leroy Sane.
Chwilę później sędzia pokazał czerwoną kartkę dla Dayota Upamecano, jednak Erling Haaland, który był faulowany, znalazł się na pozycji spalonej, dlatego VAR naprawił decyzję arbitra głównego. W 21. minucie ponownie Edersona próbował postraszyć Leroy Sane, którego uderzenie z rzutu wolnego ostatecznie padło łupem Brazylijczyka.
Dayot Upamecano w 35. minucie znowu zachował się nieodpowiedzialnie i zagrał ręką w polu karnym. Do jedenastki podszedł najlepszy strzelec Manchesteru City – Erling Haaland – który też jest człowiekiem i tym razem się pomylił. W końcówce pierwszej części gry swoje okazje za sprawą Kinsleya Comana i Erica Maxima Choupo-Motinga mieli jeszcze podopieczni Thomasa Tuchela, ale na przerwę piłkarze schodzili przy bezbramkowym remisie.
Druga połowa, czyli dopełnienie formalności przez Man City
Na początku drugiej części gry niezłą sytuację zmarnował Kingsley Coman, a po tej akcji Bayernu Monachium błyskawiczny kontratak wyprowadził Manchester City. W środku pola było mnóstwo miejsca – Kevin De Bruyne podał do Erlinga Haalanda, Norweg ośmieszył Dayota Upamecano i nie dał szans Yannowi Sommerowi. Goście wyszli na prowadzenie.
W 76. minucie gospodarze zdołali doprowadzić do wyrównania, ale autor gola – Mathys Tel – został złapany na spalonym. Drużyna prowadzona przez Thomasa Tuchela cały czas jednak atakowała i chciała zdobyć przynajmniej honorową bramkę przed własną publicznością, by dać trochę radości kibicom zgromadzonym tego wieczoru na Allianz Arena.
Bayern Monachium dopiął swego w 83. minucie, kiedy to Joshua Kimmich wykorzystał rzut karny podyktowany po zagraniu ręką przez Manuela Akanjiego. Czasu, żeby odrobić straty nie pozostało jednak zbyt wiele i bawarski zespół nie sprawił sensacji. Manchester City w półfinale Champions League zmierzy się z Realem Madryt, który wyeliminował Chelsea.
Komentarze