- Chelsea bezbramkowo zremisowała na Stamford Bridge z Liverpoolem
- Londyńczycy dwukrotnie trafiali do siatki, ale arbiter doszukał się nieprzepisowych zagrań
- Dla The Blues było to pierwsze spotkanie po rozstaniu z Grahamem Potterem
Chelsea nie wykorzystała przewagi
W niedzielę media obiegła informacja o zwolnieniu Grahama Pottera. Władze Chelsea uznały, że Anglik nie jest w stanie wpłynąć na poprawę wyników i przedwcześnie zakończyły współpracę. We wtorkowym meczu z Liverpoolem na ławce trenerskiej tymczasowo zastąpił go Bruno Saltor.
Od samego początku na Stamford Bridge zdecydowanie przeważali gospodarze, którzy szukali swoich okazji po błędach The Reds. W dogodnych sytuacjach znajdował się przede wszystkim Joao Felix, lecz wykazywał się sporą nieskutecznością. W 26. minucie do siatki Liverpoolu trafił Reece James, jednak bramka nie została uznana. Przeprowadzona analiza wykazała, że jeden z graczy Chelsea chwilę wcześniej znajdował się na spalonym.
Do przerwy The Blues nie udokumentowali swojej przewagi. Kilka minut po zmianie stron ponownie cieszyli się z gola, lecz ponownie radość trwała tylko chwilę. Po uderzeniu Kaia Havertza i interwencji Alissona piłka odbiła się od piłkarza Chelsea i wpadła do siatki. Problem w tym, że dotknęła ona rękę Niemca, co nie pozwoliło sędziemu na uznanie trafienia. W międzyczasie w sytuacji sam na sam z bramkarzem fatalnie spudłował Mateo Kovacić.
Nie ulega wątpliwościom, że Chelsea powinna wygrać z Liverpoolem, jednak brak skuteczności odebrał szansę na zdobycie kompletu punktów. Spotkanie na Stamford Bridge zakończyło się bezbramkowym remisem.
Komentarze