Real Madryt skromnie pokonał Osasunę w Pampelunie (2:0). Gole w końcówce zdobyli Fede Valverde i Marco Asensio. Tym samym Królewscy wywarli presję na liderującej Barcelonie, która swój mecz rozegra dopiero w niedzielę.
- Real Madryt pokonał na wyjeździe Osasunę (2:0)
- Gole w końcówce zdobyli Fede Valverde i Marco Asensio
- Tym samym Królewscy zmniejszyli dystans do Barcelony do pięciu punktów
Real Madryt zdołał wyszarpnąć zwycięstwo w Pampelunie
Real Madryt w 22. kolejce czekał niełatwy pojedynek – wyjazdowe starcie w Pampelunie z Osasuną. Carlo Ancelotti musiał radzić sobie w dodatku bez kontuzjowanych Ferlanda Mendy’ego i Karima Benzemy, a także chorych Toniego Kroosa oraz Aureliena Tchouameniego.
Już na samym początku byliśmy świadkami kontrowersji. Lucas Torro ostro zaatakował Eduardo Camavingę i spokojnie mógł wylecieć z boiska. Arbiter ukarał go jednak zaledwie żółtą kartką. Później oglądaliśmy jednak świetne spotkanie, w którym odważni goście walczyli o komplet punktów ze zmotywowanym Realem. W dziesiątej minucie po raz pierwszy urwał się Vinicius, ale nie zdołał pokonać Sergio Herrery. W odpowiedzi huknął Moi Gomez, ale z tym strzałem poradził sobie Thibaut Courtois.
Jeszcze więcej okazji oglądaliśmy po przerwie. Już w pierwszej minucie drugiej połowy ładnie przygotował sobie pozycję i uderzył, ale piłka przeleciała obok słupka. W odpowiedzi Moi Gomez huknął w słupek. Z minuty na minutę coraz lepiej wyglądał Vinicius, którego boje z bramkarzem Osasuny były ozdobą spotkania. Na kwadrans przed końcem Brazylijczyk prawie minął Herrerę, ale ostatecznie golkiper gospodarzy wygrał ten pojedynek.
Dopiero w końcówce Królewscy zdołali dopiąć swego. Na kwadrans przed końcem po składnej akcji do siatki z bliska trafił Fede Valverde.
Na ostatnie pięć minut Carlo Ancelotti wprowadził na boisko młodego Alvaro Martina Friasa. 22-latek mimo tak krótkiego epizodu był bliski zanotowania dwóch asyst. Najpierw podał Viniciusowi, który trafił do siatki, ale znajdował się na spalonym. Już w doliczonym czasie gry odnalazł jednak podaniem Marco Asensio, który ustalił wynik starcia na 2:0.
Królewscy mają powody do zadowolenia. Gracze pokazali swój charakter i do samego końca walczyli o zwycięstwo – i osiągnęli swój cel. Cieszyć może też występ młodego Alvaro, który błyskawicznie zdynamizował grę zespołu i powinien dostawać kolejne szanse w najbliższych tygodniach. Teraz madrytczykom pozostaje czekać na rezultat niedzielnego meczu Barcelony z Cadizem. Na ten moment Los Blancos zmniejszyli dystans do lidera do pięciu punktów.
Komentarze